Jej głos znały miliony dzieci w PRL-u. Danuta Mancewicz zerwała zaręczyny z Ryszardem Baryczem, jednym z największych amantów Polski Ludowej
Przez lata nie wiedziano o ich relacji
Do niego wzdychały niemal wszystkie kobiety na widowni teatralnej, był jednym z największych amantów PRL-u, a jej głos za sprawą dubbingowania bajek „Gąska Balbinka” i „Bolek i Lolek” znały wszystkie dzieci. Po latach wyszło na jaw, że para aktorów miała się ku sobie, planowali nawet ślub. Ale na drodze pojawiło się kolejne zauroczenie...
[Ostatnia aktualizacja na VUŻ: 16.07.2024 rok]
Kim była Danuta Mancewicz?
Mówiono o niej "Maluśka", bo była niskiego wzrostu, miała 1,50 m w kapeluszu, ale jej odwagę i szlachetność zaliczano do tych największych. Danuta Mancewicz podczas wojny należała do Kedywu, oddziału warszawskiego Armii Krajowej, gdzie wykonała wiele akcji sabotażowych i bojowych. Po wojnie ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Łodzi prowadzony przez Aleksandra Zelwerowicza. Miała bardzo charakterystyczny głos i świetną dykcję, na drugim roku spróbowała swoich sił w konkursie na spikerkę polskiego radia, wygrała i pracowała tam przez kolejne 75 lat. Najbardziej zapamiętano ją z audycji Kazimierza Rudzkiego "Wesoły kramik".
Po ukończeniu szkoły związała się z Teatrem Wojska Polskiego, gdzie pracowała u boku najlepszych polskich aktorów i reżyserów. Czołówka polskich artystów wystawiała tam polskie dramaty współczesne, często propagandowe, i sztuki radzieckie, ale nie zabrakło też światowej klasyki – grano utwory Szekspira, Moliera, Lope de Vegi, Gorkiego, Gogola, Czechowa, Puszkina. W pewnym momencie Danuta Mancewicz zaczęła być konkurencją dla swoich kolegów do ról męskich, bowiem grała je nie gorzej od doświadczonych amantów.
Zasłynęła także dzięki swojemu głosowi. Barwę głosu "Maluśkiej" poznały miliony dzieci w PRL-u, a to wszystko za sprawą jej wieloletniej pracy w dubbingu. Użyczała głosu w tak kultowych dziś bajkach, jak "Gąska Balbinka" i „Bolek i Lolek”. Aktorka dubbingowała też jednego z chłopców w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc".
Ryszard Barycz: aktor i amant
Był utalentowanym aktorem z wielką pasją do swojej pracy. Przez ponad sześć dekad Ryszard Barycz wcielał się na ekranie w różnorodne role i choć wiele z nich było tylko epizodami, nie przeszły niezauważone. Od 1983 roku grał Antka Borkiewicza w kultowych "Matysiakach". Poza tym spełniał się na deskach teatralnych, a także w pracy w radio.
Widzowie mogli oglądać go w Teatrze Nowej Warszawy, Młodej Warszawy, Powszechnym i Dramatycznym. Od 1970 roku związał się na stałe z Teatrem Współczesnym, w którym występował niemal do końca swojego życia. Nazwisko Barycza przyciągało na widownię tłumy kobiet. Elegancki i czarujący aktor miał wśród płci pięknej bardzo dużo wielbicielek.
"Gdy grał księcia Bołkońskiego w "Wojnie i pokoju", na widowni była miażdżąca przewaga kobiet. Zakochane panie w programach teatralnych obok jego nazwiska pisały "Kocham". Nierzadko pojawiały się też odciśnięte czerwone usta" - pisało o aktorze "Życie na gorąco".
Ryszard Barycz i Danuta Mancewicz: historia miłości
I choć mówiło się, że aktor nie uległ pokusom, a przez większość życia był szczęśliwym mężem tej samej kobiety, po latach na jaw wyszedł związek Ryszarda Barycza i Danuty Mancewicz. Aktorka przez całe życie skrupulatnie zapełniała zeszyty i notesy historiami ze swojego życia. Wraz ze swoją siostrą Halą — tancerką tańca wyzwolonego, pisały pamiętniki od 1927 r. do późnych lat 90. Przelewanie swoich myśli na papier pomogło siostrom przetrwać najcięższe momenty wojny, kiedy siedziały po ciemku w piwnicy i starały się przetrwać bombardowanie. "Gdybym nie pisała, to bym chyba umarła", wyznała jedna z nich.
W rezultacie siostry Mancewicz zostawiły po sobie kilka kartonów zapełnionych zeszytami, notatkami i zdjęciami. Niektóre z ich zapisków zostały umieszczone w książce "Maluśkie. Pokręcone wspomnienia sióstr Mancewicz z Żoliborza".
Po ujawnieniu listów i pamiętników Danuty Mancewicz, biografowie dowiedzieli się, że sam Ryszard Barycz, jeden z popularniejszych amantów polskiej sceny teatralnej, do którego stała kolejka wielbicielek, zakochał się właśnie w Danucie. "Kocham cię! Otworzyłaś mi oczy na Prawdę", można było przeczytać w odnalezionym po latach liście gwiazdora PRL-u do ukochanej.
Danuta Mancewicz, Bernard Michalski (w środku) 1957 r. Warszawa. Teatr Młodej Warszawy - sztuka "Poskromienie złośnicy"
"Danusia czuła miętę do wysokich niebieskookich blondynów", opowiadał o mamie jej syn, Wojciech Drebert. Taką też urodą mógł pochwalić się Ryszard Barycz, który pewnego dnia poprosił ją o rękę. Okazało się, że aktorka zaręczyny przyjęła, ale niedługo potem je zerwała. Na balu poznała bowiem studenta chemii - Tadeusza Dreberta, który bardzo zakręcił jej w głowie. On również był blondwłosym przystojnym mężczyzną z niebieskimi oczami. Zauroczenie przerodziło się w miłość, w 1948 r. aktorka ukończyła studia i stanęła na ślubnym kobiercu u boku Dreberta, zostawiając Ryszarda Barycza ze złamanym sercem.
"Wybrała ojca, widocznie miał jakieś inne walory bardziej jawne czy ukryte. Paradoksem stało się to, że jej ostatnim partnerem był niski czarny brunet – pianista, w którym była bardzo, bardzo mocno zakochana", opowiadał syn Danuty Mancewicz.
Danuta Mancewicz do ostatnich dni zachowała typowy dla siebie wigor i energię. U progu śmierci zagrała drugą z babć, obok Barbary Krafftówny, w spektaklu dla dzieci "Babcia na jabłoni" wyreżyserowanym przez Wojciecha Nowaka. Potem zdążyła wystąpić jeszcze w jednym z odcinków serialu "Na dobre i na złe". Zmarła w dniu jego premiery. Odeszła nagle, miała 86 lat.
Zobacz też: Przy niej nauczył się miłości. Jak wyglądały początki znajomości Patryka i Żanety Galewskich?
Ryszard Barycz
Źródła: onet.pl, kultura.gazeta.pl