Jarosław Kuźniar w nowej VIVIE!: „Mam poczucie, że ludzie uznali mnie za trupa. Nie ma go w telewizji - znaczy umarł!”
- Aleksandra Kwaśniewska
Jarosław Kuźniar przepracował w mediach prawie 24 lata. Zaczynał w wieku 15 lat jako ambitny chłopak z Bielawy. Nagle zniknął z naszych telewizorów. „Czułem, że to jest bezlitośnie wykańczające. Trudno jest żyć cały czas na scenie, dosłownie i w przenośni. Z boku się wydaje, że to fajne jest, bo o tobie mówią. To bywa ciekawe, ale trzeba robić wszystko żeby móc gdzie uciec”.
Teraz działa na wielu frontach i to mu dodaje siły. Udało mu się rozkręcić rano Onet, goforworld świetnie się rozwija, wykłada na uczelni, szkoli, konferansjeruje. Daje radę. Aleksandrze Kwaśniewskiej opowiada szczerze o swoim nowym życiu!
Zobacz też: „Nie wiem, czy to samczość alfy, czy nerwica natręctw”. Jarosław Kuźniar ma ambicje na... więcej!
Jak Ci jest na nowej drodze życia?
Ona się dopiero zaczyna, ale czuję, że jest mi swobodniej. Mam więcej wolności. Po raz pierwszy nie robię tego, co ktoś mi każe, ale pyta mnie, jak coś zrobimy. Fundamentalna zmiana - sam lepisz i odpowiadasz na sto procent. Wszystko jest na moim łbie.
Karierę zaczynałeś jako piętnastolatek. W Bielawie byłeś lokalną gwiazdą?
Byłem gwiazdą. Moja matka też była gwiazdą, bo mówili: „Pani Elu, widziałem pani syna, super!” I to było też fajne doświadczenie. I tam zarabiałem już jakieś pieniądze. A później się okazało, że może to jest właśnie ten kierunek. Nie warsztat samochodowy ojca, nie piwo z kumplami na rogu, ale jakaś forma publicznego bycia.
Byłeś wychowywany na…
Na nikogo. Moi rodzice nie mieli konkretnego celu, że zrobią ze mnie prawnika, lekarza, mechanika samochodowego, albo sprzedawcę w sklepie tekstylnym.
Miałam na myśli czy byłeś wychowywany na skromnego chłopca z poczuciem, że tam gdzieś jest wielki świat?
W Bielawie wielki świat to była Świdnica, gdzie mogłeś pojechać i kupić sobie spodnie „piramidy”. Wrocław to był wielki świat. Ale nikt, nigdy nie myślał o Warszawie. Moja mama do tej pory myśli sobie: po co tam? Najlepsza była reakcja mojej babci: „Po co ty jedziesz do tej Warszawy? Oni cię tam pobiją!”. I to zawsze było coś takiego, że wielki świat znaczy biją. Dla mojej mamy: okej, rób sobie radio, ale po jaką cholerę tak daleko? Wrocław to było dla nas centrum świata.
Uczono Cię, że masz znać swoje miejsce w szeregu?
Trochę tak. Bądź pokorny, nie wywyższaj się, bo to zawsze źle, albo nie pajacuj, bo nie wypada. I to zawsze było trochę podszyte dulszczyzną. Więc cichutko syneczku, róbmy swoje.
A jednak sprawiasz wrażenie osoby bardzo pewnej siebie.
Nie możesz w mediach pracować nie będąc pewnym siebie.
Lubisz być lubiany?
Każdy, kto publicznie się pojawia to lubi. Woli żeby był „lajk” niż fuck. Każdy, kto pracuje na scenie i mówi, że nie czyta, nie patrzy, skłamie. Każdy chce żeby mu ktoś powiedział: „Stary, dobrze zrobiłeś swoją robotę”.
Pytam, dlatego że mógłbyś się bardziej starać żeby być…
Żeby być bardziej lubiany? Ale dzisiaj nie ma czasu na to żeby tak dobierać słowa, tak budować zdania, żeby zawsze było dobrze. Nie da się podobać wszystkim i to nawet jest groźne, jak wszyscy mówią: panie Jarku kochamy pana. Ale z kolei śmiejemy się teraz w Onecie, że wzięli sobie gościa, który jest twarzą kampanii hejtstop, a gdzieś poznikali hejterzy. Mam poczucie, że ludzie uznali mnie za trupa. Nie ma go w telewizji - umarł, nie musimy hejtować.
Jesteś teraz bardziej panem swojego czasu?
Nie, ale panem niedoczasu już tak.
Na biznesie podróżniczym zarabiasz czy jesteś na dorobku?
Jestem na dorobku, ale zdobywam zaufanie Klientów. Wciąż uczę się, jak to ugryźć, żeby pasja nie odbierała ale przynosiła pieniądze.
Dlaczego tak bardzo chciałeś się w tym sprawdzić, że aż stało się to kartą przetargową?
Żeby nie umrzeć w telewizji. Mi się zawsze wydawało, że radio to jest marzenie i jak jesteś w radio to nic już nie musisz. Później, jak przyszedłem do telewizji, wydawało mi się, że będę w niej też do końca życia i że nie muszę się o nic martwić. Ale patrząc przez te dwadzieścia parę lat, jak wygląda praca w mediach i ile to kosztuje zdrowia, szukałem czegoś, co może zaprocentować na przyszłość. Chciałem przygotować się na zmianę w tym biznesie. I miałem rację, dzisiaj media to najbardziej niepewna branża. Próbowałem zrobić coś, co da mi poczucie bezpieczeństwa. Dałem sobie szansę.
Cały wywiad w najnowszym numerze VIVY!.
W numerze także: Dominika Gwit znalazła miłość, gdy po morderczym odchudzaniu znów przytyła. O chorobie, nadziei, przekraczaniu ograniczeń i życiowej misji, opowiedziała nam Janina Ochojska. 89. edycja Oscarów przejdzie do historii. Awantura między Meryl Streep i Karlem Lagerfeldem, pomyłka „kopertowa”.
Polecamy też: Ryj, gnój... Szokująca kampania z Jarosławem Kuźniarem!
Nowa VIVA! z Kasią Warnke i Piotrem Stramowskim na okładce 9 marca w kioskach.