Reklama

To dla niej stworzyła największe przeboje: „Niech żyje bal”, „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”, „Sing, sing”, „Małgośka” czy „Jadą wozy kolorowe”. Agnieszkę Osiecką i Marylę Rodowicz połączyła wieloletnia przyjaźń. Spędzały wspólnie wakacje, podbijały muzyczną scenę.… Poetka wspominała, że najbardziej lubi słuchać Maryli, kiedy jest szczęśliwa. „Agnieszka umiała dotknąć tego, co w człowieku najgłębiej, a to się nigdy nie zmienia. Kochamy, cierpimy, marzymy wciąż tak samo. Poza tym teksty Agnieszki, to wybitna poezja”, mówiła Maryla Rodowicz w "Urodzie Życia". Wokalistka wraca z sentymentem do wydarzeń z przeszłości. Jak wyglądało jej pierwsze spotkanie z Agnieszką Osiecką?

Reklama

Historia przyjaźni Agnieszki Osieckiej i Maryli Rodowicz

Były lata 60.. Maryla Rodowicz wchodziła na polską scenę. Dla niej Agnieszka Osiecka tworzyła pierwsze utwory, które do dziś podbijają serca słuchaczy. Pierwsze spotkanie odbyło się w Hotelu Europejskim. Agnieszka Osiecka przygotowała swoje teksty pisane dla kabaretu STS. „Co ty mi tutaj jakieś gazety pokazujesz?”, skomentowała to jedynie Maryla Rodowicz.

Ale ta uwaga nie zniechęciła artystki. „Agnieszka się nigdy nie obrażała, można jej było wszystko powiedzieć. Zdarzało się, że poprawiała tekst tak długo, aż byłam zadowolona. Wtedy spytała mnie w końcu: "To o czym byś chciała śpiewać?", a ja: "No wiesz, hippisi to protest songi!". Wtedy napisała dla mnie "Żyj mój świecie" i od razu poczułam, że to "moja piosenka”, wspominała Maryla Rodowicz w rozmowie z Magdaleną Felis dla Urody Życia.

Spotykały się, wymieniały uwagami i tworzyły perełki. Były dla siebie inspiracją. „Muszę przyznać, że przez to, że widywałam ją codziennie, zapominałam o tym, że mam do czynienia z tak wybitną artystką”, wspominała wokalistka.

Nawet kiedy Maryla Rodowicz przychodziła z kolejnymi poprawkami, Agnieszka Osiecka ustępowała. Był jednak wyjątek przy „Niech żyje bal”.

„Czytam i mówię: . A ona odpowiada, że to jest genialny tekst i nie zmieni ani jednego wyrazu! Aż tupała nogami ze złości!", wspominała.

Tutaj intuicja nie zawiodła poetki. Utwór stał się sukcesem i szturmem zdobywał kolejne festiwale.

Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu w 1977 roku, Agnieszka Osiecka, Maryla Rodowicz:

PAP/CAF/Ryszard Okoński

„Twórca piosenki i piosenkarz są trochę podobni do małżeństwa. Jeśli chodzi o moją współpracę z Marylą, to gdybym patrzyła na nasze kontakty jak ktoś z boku, pięciu groszy bym za to nie dała”, wspominała Agnieszka Osiecka [cytat za pomponik.pl]

Poetka i wokalistka różniły się pod wieloma względami. Miały inne podejście do życia, kariery czy mody. Do tej ostatniej Agnieszka Osiecka zupełnie nie przywiązywała wagi. Bliskim kojarzy się ze swoimi ekscentrycznymi kapeluszami. „Kiedyś spotkałyśmy się w Nowym Jorku, Agnieszka zabrała mnie do Eli Czyżewskiej. To było romantyczne mieszkanie, z kominkiem i tarasem, przy którym rosło wielkie drzewo. Przez otwarte okno wpadały do pokoju liście. Siedzimy w tym pokoju, a Ela mówi nagle: „Boże, jakie ty masz okropne ciuchy! Rozbieraj się!”. I wrzuciła je do tego kominka”, wspominała w Urodzie Życia Maryla Rodowicz.

W wywiadach wokalistka zaznaczała, że interesował je także zupełnie inny typ mężczyzn. „Agnieszka miała specyficzny gust – uważała, że facet powinien mieć okulary, bo to znaczy, że czyta, powinien być chudy i mieć katar. Żeby się mogła nim opiekować. A najlepiej, żeby zwracał się do niej w stylu: „Skocz na Kaukaz, kup mi paczkę papierosów”. To ją kręciło. Oczywiście, to były żarty. Ale szczęśliwa miłość nie była dla Agnieszki interesująca. Dom, dziecko, pieluchy, zupki – to ją nudziło”, wyjaśniała gwiazda w rozmowie z Urodą Życia.

Dzieliło je tak wiele, a jednak połączył wyjątkowa więź. Wielokrotnie wyjeżdżały na wspólne wakacje, kolekcjonowały wspomnienia, zwierzały się sobie...

Podczas jednego z wyjazdów przytrafił im się wypadek na Mazurach. Maryla Rodowicz wraz Agnieszką Osiecka wybrały się na przejażdżkę do Piszu. Wokalistka prowadziła samochód za szybko i maszyna wypadła z drogi. Artystka miała pozywane wiązadła w kolanie, a poetka wstrząs mózgu.

Maryla Rodowicz i Agnieszka Osiecka na 50. urodzinach Daniela Olbrychskiego, 1996 rok:

Zenon Zyburtowicz/East News

„Uderzyłam w drzewo, samochód przeskoczył rów i zatrzymał się przed kolejnym rowem. Chyba na moment obie straciłyśmy przytomność. Miałam zakodowane w głowie, że pierwsze, co trzeba w takiej sytuacji zrobić, to wyłączyć silnik. A Agnieszka pierwsze, co zrobiła, jak się ocknęła, to zaczęła sprawdzać, czy mam całą twarz. Mówiła: „Patrzę, czy nie masz obrażeń, bo ty przecież grasz twarzą”. A była ledwo przytomna”, wspominała wokalistka Magdalenie Felis.

Ich relacje rozluźniły się, gdy Maryla Rodowicz po raz drugi została mamą. Wtedy przestała być dla poetki kompanem do przygód.

„To była dla Agnieszki nuda. Ja to rozumiałam, co nie znaczy, że nie byłam zazdrosna o jej kolejne przyjaciółki, które zajmowały moje miejsce. „Muszę jechać do mojej przyjaciółki do Bielska”, powtarzała. Byłam też zazdrosna o inne artystki, dla których pisała”, zwierzała się Maryla Rodowicz.

Spotkały się po raz ostatni w 1996 roku. Agnieszka Osiecka walczyła dzielnie z chorobą. Poetka zmagała się z nowotworem. Ale wokalistka nie zdawała sobie sprawy, że stan poetki jest naprawdę ciężki...

„Chciałam, żeby Agnieszka napisała mi tekst na urodziny mojego przyjaciela i umówiłam się z nią jak zwykle "w biurze", czyli w Europejskim. Agnieszka przyszła w nie najlepszym stanie. Wtedy zadzwoniłam do Daniela Passenta, zapytać, co się dzieje, a on powiedział, że Agnieszka jest bardzo chora, że się nie leczyła, nie chodziła do lekarza. To był ostatni raz, kiedy widziałam Agnieszkę. Nie wiedziałam, że jest aż tak źle", mówiła w Urodzie Życia.

Koncert w Sali Kongresowej był pożegnaniem. „Był jeszcze mój koncert w Sali Kongresowej, na który przyszła, żeby pożegnać się ze swoimi piosenkami. Chyba Magda Umer mówiła mi potem, że Agnieszka przepłakała cały koncert. W pewnym momencie wparowała na scenę w jednym z tych swoich kapeluszy. Niesamowicie wzruszona. To było jej pożegnanie. Trzy miesiące później umarła”, mówiła Maryla Rodowicz.

Wciąż posiada pamiątki, które pozostały jej po przyjaciółce. „Mam bardzo dużo listów od Agnieszki. Są często bardzo wzruszające. Na przykład jeden mam napisany na serwetce w samolocie. Agnieszka leciała do Stanów i pisała, że nie chce żyć długo. Nawet jeżeli miałby zdarzyć się wypadek, to ona wcale się nie boi. Pisała, że jest nieszczęśliwa, że nie ma szczęścia do mężczyzn”, wspominała w rozmowie z Faktem w 2011 roku.

Do tej pory jednym z ulubionych utworów Rodowicz jest „Wielka woda” z muzyką Katarzyny Gärtner.

„Słowa refrenu: »I tylko taką mnie ścieżką poprowadź, gdzie śmieją się śmiechy w ciemności i gdzie muzyka gra« to jest najlepsza recepta na życie. To wzięłam sobie na zawsze od Agnieszki, umiała tak żyć: znajdować radość, słońce, blask nawet w największej ciemności. Choć bywała nieszczęśliwie zakochana”, mówiła Urodzie Życia.

„Minęło tyle lat, a ja wciąż za nią tęsknię”, dodała Maryla Rodowicz.

Źródło: Uroda Życia, Pomponik, Wirtualna Polska, Fakt.pl

Reklama

Agnieszka Osiecka, Maryla Rodowicz, Elżbieta Czyżewska:

Żyburtowicz/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama