Historia jednej piosenki: „Małgośka” – Agnieszka Osiecka pierwszą wersję pisała na serwetce
Jedno jest pewne. To nie był maj! Piosenka „Małgośka” została napisana latem w Sopocie
- Agnieszka Dajbor
W roku 1973 nie brakowało wielkich przebojów. Zadebiutowała pełna wdzięku Anna Jantar, od razu z wielkim przebojem „Najtrudniejszy pierwszy krok”, Tadeusz Woźniak śpiewał piękną balladę „Zegarmistrz światła”, a Stan Borys czarował awangardową „Jaskółką uwięzioną”. To był jeszcze czas adapterów „Bambino” i pocztówek dźwiękowych, na których można było też nagrać życzenia. Na przykład dla dziewczyny w trakcie zmysłowej piosenki Marie Laforet „Viens, viens”. Nie było płyt Marie Laforet, tak jak wielu innych zachodnich wokalistów, ale kupowało się robione przez prywaciarzy pocztówki dźwiękowe, ozdobione zdjęciem kwiatów albo pary w serduszku.
Konkurencja była więc niemała, ale napisana przez Agnieszkę Osiecką i zaśpiewana przez Marylę Rodowicz „Małgośka” przebiła wszystko. Piosenka o dziewczynie, którą przed ślubem wystawił niewierny narzeczony, liryczna, a jednocześnie jakoś zawadiacka, śpiewana przez Rodowicz mocnym, drapieżnym chwilami głosem, trafiła od razu w serca słuchaczy.
Małgośka tańcz i pij
Jak można przeczytać w cyfrowym archiwum Polskiego Radia, w 1972 roku w Grand Hotelu, w Sopocie spotkały się Agnieszka Osiecka, Katarzyna Gaertner i Maryla Rodowicz. To były początki ich przyjaźni, ale wspaniała kompozytorka Katarzyna Gaertner mówiła potem w wywiadach, że z Marylą Rodowicz łączyło ją coś fantastycznego. Że to było połączenie dusz. A Agnieszka była wśród nich najważniejsza, najstarsza, najmądrzejsza.
W każdym razie tego lata 1972 siedziały razem w kawiarni w Grand Hotelu, kompozytorce Katarzynie Gaertner przypomniał się kawałek melodii, który grał kataryniarz na warszawskiej Saskiej Kępie. W głowie zaczęła układać muzykę. Agnieszka Osiecka na serwetce pisze: „Małgośka, mówią mi, on niewart jednej łzy, oj, głupia, ty, głupia ty…”.
Podobno najpiękniejsze wersy są wynikiem sopockiej dyskusji między twórczyniami piosenki:
– „To był maj, pachniała Saska Kępa, szalonymi, zielonymi bzami” – mówi Osiecka.
– Z tego przeboju nie będzie. Poza tym nie lubię pisać do żeńskich rymów. Trzeba to zmienić – odpowiada Gaertner.
– Jak? – pyta Osiecka.
– Trzeba skrócić. Na: „To był maj, pachniała Saska Kępa, szalonym, zielonym bzem” – stwierdza kompozytorka.
Agnieszka Osiecka w rozmowach z Magdą Umer („Rozmowy o zmierzchu i o świcie”, 1997) wspominała, że po raz pierwszy „Małgośkę” napisała do muzyki swojego dobrego kolegi Mateusza Święcickiego – kompozytora i bardzo znanego dziennikarza radiowego (sama Osiecka też pracowała wtedy w Polskim Radio). Ale uznał, że jego melodia będzie za poważna do tych słów i wiersz wylądował w szufladzie. W początku lat 70. Osiecka i Rodowicz jeszcze nie rozumiały się tak dobrze, jak potem (ich idealny duet powstał wraz z takimi piosenkami jak m.in. „Sing, sing”, czy „Damą być”). Ale już ze sobą współpracowały.
„Któregoś dnia przyszły do mnie Maryla z Kaśką Gaertner – wspomina Agnieszka Osiecka. – Maryla zaczęła myszkować, jak miała w zwyczaju. Wiedziała, że gorsze rzeczy trzymam na wierzchu, a lepsze mam schowane. I tak myszkując, znalazła słowa „Małgośki”, zachwyciła się nimi”.
Pracowały jeszcze potem nad piosenką, ale zdaniem Agnieszki Osieckiej to, że „Małgośka” stała się aż takim przebojem, zawdzięcza Maryli Rodowicz i Katarzynie Gaertner. Nie wspomniała też, by była to piosenka o niej (więcej z Osieckiej miały późniejsze piosenki Maryli np. „Co się nażyłam, to się nażyłam”).
Śpiewaj jak Mick Jagger
Tak czy inaczej, to Katarzyna Gaertner wezwała Rodowicz na nagranie „Małgośki”. Piosenkarka mieszkała wtedy w Pradze, ze swoim narzeczonym, czeskim producentem muzycznym Frantiskiem Janeckiem. Katarzyna Gaertner bombardowała ją informacjami, nękała telefonami, że koniecznie ma się z nią skontaktować.
„Technologia pracy była taka, – wspominała Maryla Rodowicz z okazji minirecitalu »40-stka Małgośki« – że zabierałam gitarę i jechałam do Kaśki, na warszawskie Koło. Tam najpierw ona przez pół dnia coś pichciła, smażyła – weźmy konfitury, potem było jedzenie i pod wieczór zasiadałyśmy do roboty. Ona przy fortepianie, ja z tą gitarą. Taki bliski kontakt twórcy z wykonawcą, godziny wspólnych przymiarek, to jest idealny układ. No i z tą „Małgośką” też tak było”.
Nagrania piosenki dokonano w studio Polskiego Radia na Myśliwieckiej w Warszawie. Katarzyna Gaertner podczas sesji była niezadowolona. Wołała do Rodowicz: „Wyżej, wyżej!”. Rodowicz: „Wyżej nie mogę”. Na co Gaertner: „I o to chodzi!”. Zależało jej, by wydobyć z głosu Maryli charakterystyczną chrypkę, co zresztą się udało. Radziła jej też, by śpiewała „Jak Jagger”.
„Kilka dni po tym jak piosenka znalazła się na antenie, spotkałam w telewizji kolegę z branży, wspominała Maryla Rodowicz. A ten mówi: „Jak ty to zrobiłaś, że tak zachrypiałaś?” Gdyby wiedział, że to miało być trochę na złość”.
Singiel pt. „Małgośka, szkoda łez” ukazał się na płycie Maryli Rodowicz „Rok” w 1974 roku.
Mały fiat, wielka gwiazda
Ale publiczności został po raz pierwszy zaprezentowany wcześniej, na festiwalu w Sopocie w 1973 roku. Maryla Rodowicz wysiadała na estradzie z małego fiata – auta, czy raczej autka, o którym marzył wtedy chyba każdy, i śpiewała „Małgośka, tańcz i pij, a z niego sobie kpij”. To nagranie można zobaczyć na Youtubie, jest fantastyczne. W komentarzu ktoś napisał „Jak Pani piękna, Pani Marylo”.
Rodowicz wystąpiła w sukience projektu Rafała Olbińskiego (od 1981 na emigracji, najpierw w Paryżu, potem Nowym Jorku, gdzie zrobił wielką karierę jako malarz i plakacista). To była długa sukienka bez pleców, z najmodniejszym wówczas tzw. bananowym dołem i napisami „Małgośka”. A na bluzce było wielkie czerwone serce i oko, z którego płynęły łzy. Do dzisiaj wygląda nowocześnie.
Maryli Rodowicz tamten występ nie kojarzy się jednak najlepiej: „Gdyby nie ten kostium (mam go do dzisiaj), wspominałabym ten festiwal jak najgorzej. Zerwałam z Franciszkiem, a w Sopocie występowałam z czeskimi gitarzystami, „jego” gitarzystami, którym w ramach zemsty kazał zepsuć mój występ. Więc gubili rytm, głupkowato się zachowywali, coś dogadywali. Pamiętam jednak aplauz publiczności. Piosenka się obroniła” – wspominała.
„Gdy Maryla śpiewa Małgośkę, jestem w siódmym niebie” – powiedziała w jednej z rozmów Agnieszka Osiecka.
Czytaj także: „Gdyby żyła, napiłybyśmy się winka” – Maryla Rodowicz o przyjaźni z Agnieszką Osiecką
„Małgośka” niecenzuralna Daniela Olbrychskiego
Po latach okazało się, że istnieje też wersja piosenki ze słowami Daniela Olbrychskiego. Były narzeczony Maryli Rodowicz opowiedział o tym w książce Beaty Biały „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie” (W.A.B., 2020).
„Bardzo lubiłem zmieniać słowa w »Małgośce« na niecenzuralne. Po słowach »to był maj« śpiewałem: »pachniała Gośce kępa« i dalej »Małgośka, d..y daj«… – wyznał Olbrychski. – Śpiewałem tę moją wersję »Małgośki« zazwyczaj, gdy jechaliśmy samochodem. No i z tego wszystkiego zdarzyło się Maryli na jednym z koncertów, na szczęście w Pradze, właśnie tak zaśpiewać: »Małgośka, d..y daj«” – wspominał.
Podobno po tych słowach zawstydzeni gitarzyści szybko zeszli ze sceny. Rodowicz została sama i dopiero po chwili zorientowała się, co zaszło. „Uciekła za kulisy. Potem przez rok nie zaśpiewała tej piosenki” – opowiadał Daniel Olbrychski. Na szczęście jego wersja nie okazała się popularna.
Niewielu wie, że piosenka znalazła się też w filmie Krzysztofa Kieślowskiego „Przejście podziemne” z 1974 roku. Ma też czeską wersję „Marketka”. W ubiegłym roku „Małgośka” zwyciężyła w plebiscycie słuchaczy na przebój 95-lecia Polskiego Radia, pokonała „Dziwny jest ten świat” Niemena i „Cień wielkiej góry” Budki Suflera. Pozostaje pytanie, dlaczego Małgośka jest Małgośką, a nie modną wtedy Anulą, Agatą, czy Moniką? Tego nie wiadomo do dzisiaj.