Reklama

W 2015 roku historia Gypsy Blanchard wstrząsnęła Ameryką, a następnie całym światem. Dziewczyna namówiła poznanego w internecie chłopaka, aby ten zamordował jej matkę. Za okrutnym zabójstwem stała jednak niezwykle smutna historia. Przez wiele lat Gypsy przeżywała prawdziwy koszmar — rodzicielka wmawiała córce, że ta cierpi na liczne choroby i jest niezdolna do samodzielnego życia.

Reklama

Za swoje przewinienia Gypsy Blanchard została skazana na 10 lat więzienia. Za to w czwartek, po siedmiu latach za kratami, 32-latka opuściła warunkowo więzienie.

Okrutna zbrodnia Gypsy Blanchard. Do zabójstwa namówiła swojego chłopaka

Był 14 czerwca 2015 roku, gdy mieszkańców miasta Springfield w stanie Missouri bardzo zaniepokoił tajemniczy wpis na facebookowym profilu Dee Dee Blanchard, samotnej kobiety dzielących dom z jedną, jedyną córką. "Ta s*ka nie żyje!" — brzmiała jego treść. Inni mieszkańcy oraz liczni znajomi Dee Dee natychmiast zareagowali, zaniepokojeni wulgarnym językiem jednogłośnie uznali, że profil ich przyjaciółki został zhakowany przez hakera. Gdy w komentarzach pojawiły się kolejne wiadomości z profilu kobiety, do jej domu wezwano policję.

Na miejscu dokonano makabrycznego odkrycia. 48-letnia Dee Dee Blanchard leżała w kałuży krwi, z licznymi ranami kłutymi. Nigdzie nie było jednak śladu po jej córce, 23-letniej wówczas Gypsy. Młoda kobieta od małego była ciągana po lekarzach i specjalistach, poruszała na wózku inwalidzkim oraz pobierała masę leków. Wszystkie te rzeczy zostały w domu. Sąsiedzi spodziewali się najgorszego.

Nazajutrz Gypsy Blanchard oraz jej chłopak Nicholas Godejohn — a zarazem sprawca zbrodni — zostali aresztowani w Wisconsin. Szybko okazało się, że to 23-latka namówiła swojego partnera do zabójstwa matki. Skazano ją na 10 lat więzienia za morderstwo drugiego stopnia. Dlaczego jednak Gypsy przed laty zdecydowała, że życie jej matki należy jak najszybciej zakończyć? Bardzo szybko wyszło na jaw, co zmusiło młodą kobietę do podjęcia tak radykalnej decyzji.

Gypsy Blanchard była ofiarą zaborczej rodzicielki

Dee Dee Blanchard, która poświęciła się samotnej opiece nad jedyną córką, cierpiała na zastępczy zespół Münchhausena. Przez lata wmawiała całemu światu niespotykane choroby, na które miała cierpieć Gypsy. Dziewczynka spędziła całe dzieciństwo i młodość w szpitalach, lądowała u lekarzy z każdą najmniejszą dolegliwością, przechodziła liczne zabiegi, leczenia i operacje. Pośród schorzeń, na które "cierpiała" według swojej matki, wymieniano białaczkę, astmę, dystrofię mięśniową czy bezdech senny. Na dodatek Dee Dee głosiła, że jej córka jest niedorozwinięta umysłowo i fizycznie. Zmusiła ją do poruszania się na wózku inwalidzkim oraz zgoliła głowę, aby uwiarygodnić historię o leczeniu onkologicznym.

Dee Dee nie pracowała. Jej źródłem utrzymania były alimenty, które płacił ojciec Gypsy. Chętnie korzystała też z pieniędzy organizacji i fundacji pozarządowych, wspomagających samotne mamy i ich chore, niezdolne do samodzielnego życia dzieci. W pewnym momencie od jednej z takich fundacji kobiety otrzymały dom przystosowany do potrzeb osoby z niepełnosprawnością.

CZYTAJ TAKŻE: Robiła wszystko, by miał lepsze dzieciństwo. Potem znosiła jego uzależnienie. Misiek Koterski o relacji z mamą

Gypsy długo wierzyła w słowa i intencje swojej mamy. Grzecznie wykonywała większość poleceń — nie mogła jedynie zrozumieć, dlaczego zabrania się poruszania o własnych siłach, skoro nie ma z tym problemu. Jednak gdy pewnego dnia wstała z wózka o własnych siłach, jej matka zareagowała przemocą. Z czasem mała Gypsy coraz bardziej zaczynała kwestionować rzeczywistość.

"Desperacko chciałam wydostać się z tej sytuacji" — powiedziała po latach w rozmowie z magazynem People. To właśnie wtedy nawiązała bliższy kontakt z przyszłym mordercą matki. Gypsy Blanchard i Nicholas Godejohn zakochali się w sobie i zaczęli planować wspólną przyszłość. Aby nic już nie stało na drodze ich szczęścia, 23-latka zleciła zabójstwo Dee Dee poznanemu przez internet mężczyźnie.

Gypsy Blanchard wyszła z więzienia

Nicholas Godejohn został osądzony za morderstwo pierwszego stopnia i 22 lutego 2019 roku skazano go na dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Gypsy Blanchard przed sądem przyznała się do winy. Pozbawiono ją wolności na 10 lat z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po ośmiu latach i sześciu miesiącach.

Losy maltretowanej dziewczynki stały się inspiracją dla reżyserów. Powstał film dokumentalny "Kochana mamusia nie żyje", a w 2019 roku premiery doczekał się miniserial "The Act" oparty na życiu Gypsy i jej nadopiekuńczej mamy.

"Teraz wiem, że moja mama nie zasługiwała na to. Była chorą kobietą, a ja niestety nie byłam wystarczająco świadoma i wykształcona, żeby to dostrzec. Nie ma dnia, żebym nie żałowała tego, co zrobiłam" — mówiła później Gypsy Blanchard w jednym z wywiadów. W czwartek 28 grudnia 2023 nad ranem opuściła więzienie Chillicothe Correctional Center w Missouri po odbyciu siedmiu z dziesięciu lat kary. Wyjście na wolność jest szansą na to, aby świat poznał wstrząsającą historię z jej własnej perspektywy. Na rynku już wkrótce pojawi się książka "Released: Conversations on the Eve of Freedom", będąca zbiorem wywiadów.

Reklama

Źródło: Wysokie Obcasy, Plotek, TVN24

Reklama
Reklama
Reklama