Reklama

Jest jednym z najpopularniejszych polskich satyryków. Krzysztof Daukszewicz miał niemal wszystko. Wielką popularność, kochającą żonę i dzieci. Niczego mu nie brakowało, do czasu... Okazuje się, że w okresie, gdy jego ukochana żona zachorowała, a niedługo potem zmarła, załamał się. Twierdził później, że gdyby nie jej odejście, nie miałby żadnych pretensji do życia. Tak wyglądał ich związek.

Reklama

Krzysztof Daukszewicz i Małgorzata Kreczmar — historia miłości

Poznali się w nietypowy sposób. On był już znanym satyrykiem, ona recenzentką ówczesnych imprez. Pewnego dnia jej brat — Adam Kreczmar zabrał ją na jego występ. Później Adam zadzwonił do Krzysztofa z pytaniem, czy mógłby zabrać siostrę do mikrobusa. „Pojechała z nami i właściwie już w tym samochodzie byliśmy z Małgosią w siebie zapatrzeni [...] Kiedy dojechaliśmy do Przemyśla, to już świata nie widzieliśmy poza sobą", mówił satyryk w rozmowie z Polska Times.

I tak zaczęła się ich miłość, która trwała niemal 30 lat. Co więcej, Krzysztof Daukszewicz z młodszą o 4 lata żoną doczekał się dwóch synów: Aleksandra i Grzegorza.

CZYTAJ TEŻ: Tragiczny wypadek na planie Harry'ego Pottera wywrócił jego świat do góry nogami. Teraz Daniel Radcliffe stworzył o nim dokument

Krzysztof Daukszewicz

WOJCIECH STROZYK/REPORTER

Krzysztof Daukszewicz: śmierć żony zmieniła jego życie

Ich rodzinną idyllę przerwała nagła choroba Małgorzaty. Diagnoza brzmiała dla niej jak wyrok: nowotwór płuc. Jej mąż nie krył rozpaczy. Każdego dnia próbował sobie wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. Niestety, mimo starań lekarzy, nie udało uratować się 53-letniej wówczas kobiety. Zmarła 25 października 2006 roku.

Gdy żona satyryka odeszła, załamał się. Czuł ogromny ból i tęsknotę. „Były dni, że nie wytrzymywałem. Zamykałem się w domu i zapijałem", wspominał. „Kiedy patrzę wstecz, to wydaje mi się, że żyję jak w bajce. Tylko że sam ją sobie w znacznej mierze napisałem. Właściwie, gdyby nie choroba i śmierć Małgosi, to nie mógłbym mieć o nic pretensji do życia, nie miałbym prawa do jakichkolwiek narzekań", dodawał.

Po ośmiu miesiącach od odejścia żony, Krzysztof Daukszewicz na nowo uwierzył w miłość. Poznał dziennikarkę Violettę Ozminkowski, która była jego ukojeniem. Połączyło ich nie tylko głębokie uczucie, ale też bagaż doświadczeń, gdyż sama straciła bliską jej osobę — siostrę. „Spadając w otchłań, podaliśmy sobie rękę. Nasze spotkanie uratowało nam życie", wyznała na łamach Polityki.

Oboje odnaleźli upragniony spokój i szczęście i od niemal 15 lat Krzysztof Daukszewicz i Violetta Ozminkowski idą razem przez życie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sylwia Peretti doświadczyła ogromnej tragedii. Po stracie syna mąż jest jej największą opoką

Reklama

Krzysztof Daukszewicz, Violetta Ozminkowski-Daukszewicz

VIPHOTO/East News
Reklama
Reklama
Reklama