Boże Ciało przedstawia historię 20-letniego Daniela, który przebywa w zakładzie poprawczym, lecz marzy, by zostać księdzem. Pewnego dnia Daniel zostaje zwolniony warunkowo i skierowany do pracy w stolarni mieszczącej się w niewielkim, bieszczadzkim miasteczku. Zamiast do stolarni, Daniel pierwsze kroki kieruje do kościoła. Zaprzyjaźnia się z miejscowym proboszczem i pod jego nieobecność zaczyna podszywać się pod duchownego. Z czasem coraz trudniej jest mu ukryć swój sekret. Okazuje się, że scenariusz jest opary na prawdziwej historii.

Reklama

Kim jest fałszywy ksiądz z filmu „Boże Ciało”?

Kilka lat temu Patryk podszywał się pod księdza na mazowieckiej wsi. Jest jednak zaskoczony tym, że powstał o tym film, ponieważ nikt nie zapytał go o zgodę. „Uważam, że przed zdjęciami ktoś powinien się chyba do mnie udać z pytaniem, czy może coś takiego zrobić. Nikt tego nie zrobił. I nie chodziło mi o żadne pieniądze. Chodziło o czyste sumienie. Przecież gdyby nie ja, to tego filmu by nie było”, powiedział w rozmowie z naTemat.

Obecnie mężczyzna ma 27 lat i założył rodzinę. Jednak kapłaństwo od zawsze go fascynowało. Jako dziecko bawił się w odprawianie mszy, a za oszczędności kupił sutannę. W przeciwieństwie co swojego filmowego odpowiednika nie przebywał w poprawczaku. Kiedy miał 18 lat postanowił spróbować swoich sił w prawdziwym kościele. Starszy ksiądz proboszcz nie nabrał podejrzeń. Patryk przez dwa miesiące pełnił posługę i był bardzo lubiany przez parafian. W końcu jednak przyznał się do oszustwa. Jego historia od początku budziła zainteresowanie. „Już 6 lat temu scenarzysta przeprowadzał ze mną rozmowę potrzebną do pracy na studia. Tak mi powiedział, a ja byłem młody i się zgodziłem. Potem w Wyborczej pojawił się artykuł o mnie ze zmienionym imieniem Kamil, który księdza udawał, a później ten człowiek wydał jeszcze książkę Kazanie na dole”, opowiedział Patryk w wywiadzie.

Mężczyzna nie ukrywa, że poczuł się oszukany, rozważa nawet podjęcie kroków prawnych. „Widziałem ten film i jest on zupełnie o mnie, z wyjątkiem pobytu w poprawczaku. Rozmawiam ze swoim mecenasem, czy nie złożyć pozwu. Mam też propozycje nakręcenia dokumentu. Rozważam je”, wyznał.

Co ciekawe po latach Patryk nie uważa, że popełnił błąd. „Nigdy nie żałowałem tego, co zrobiłem. Niektórych pewnie uraziłem, za co serdecznie i z całego serca przepraszam. Oszukałem ich, ale nie do końca świadomie. Miałem 18 lat. Pokazałem, że młody człowiek też się może modlić do Boga. Większości dałem nadzieję do życia. Sam byłem wychowany w biednej, ale pobożnej rodzinie. Nigdy nie poszedłem tam dla kasy, jak większość duchownych. Wszystkie pieniądze, które dostawałem od ludzi, przekazywałem proboszczowi. Niektórzy ze mnie szydzą i pytają, ile na tym zarobiłem. Nic”, powiedział.

Zobacz także
Reklama

Przypomnijmy, że film Boże Ciało Jana Komasy to polski kandydat do Oscara w kategorii dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. O tym, czy znajdzie uznanie w oczach Akademii Filmowej, dowiemy się za kilka miesięcy. Światowa premiera filmu odbyła się na festiwalu w Wenecji, gdzie zdobył uznanie krytyków. Został także doceniony podczas 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Materiały prasowe
Kino Świat/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama