Elvis Presley będzie tu już na zawsze. Oto sekrety jego posiadłości Graceland i miasta Memphis
Król rock'n'rolla mieszkał tu aż do śmierci
- Agnieszka Dajbor
Niektórzy mówią, że Memphis to blues, Elvis i grill. To hasło przypomina się, gdy spacerujemy po słynnej posiadłości Elvisa Presleya – Graceland, gdy na ulicach słychać zewsząd muzykę. Ale Memphis to znacznie więcej. Dlaczego to miasto jest tak magiczne, skąd się wzięła jego legenda?
Przypominamy tekst pochodzący z numeru 10/2022 VIVY!.
Tajemnice posiadłości Elvisa Presleya i jego ukochanego Memphis
W tym roku mija 45. rocznica śmierci Elvisa Presleya. Setki tysięcy fanów z całego świata ściągną 9 sierpnia do Graceland, by wziąć udział w dorocznej procesji przy świecach na cześć swojego idola. To tu mieszkał on aż do swojej śmierci.
Memphis to nie jest najpiękniejsze miasto na świecie, a nawet w Ameryce. Ale ma klimat albo, jak kto woli, duszę i to ona sprawia, że chce się tu być i wracać. Na tę osobliwość miasta wpływa kultura amerykańskiego Południa i muzyczna tradycja. Muzyka stawała tu czasem w poprzek rasowej segregacji, tak dotkliwej w południowych stanach – czarnoskórzy bluesmani przyjeżdżali do miasta zagrać z białasami na słynnej Beale Street, ulicy, która pulsuje od dźwięków do dzisiaj.
Memphis to kolebka bluesa i soulu, miejskie legendy mówią o ludziach, którzy za talent zaprzedają duszę diabłu, a potem toną w wielkiej rzece Missisipi, nad którą położone jest miasto. Obok Nashville słynącego z country i jazzowego Nowego Orleanu to trzecie muzyczne miasto Ameryki. Bo przecież Memphis to także rock and roll i jego absolutny król – Elvis Presley. To miasto Elvisa, a jego posiadłość Graceland jest drugim po Białym Domu najbardziej znanym i najczęściej odwiedzanym domem w Ameryce. W tym roku w sierpniu mija 45. rocznica śmierci Presleya, można sobie wyobrazić, ilu turystów przyjedzie na nocne czuwanie i procesje przy świecach w posiadłości króla. Memphis jest także domem takich muzycznych sław, jak Johnny Cash, B.B. King czy Justin Timberlake. Niektórzy będą tu szukali klimatów ze słynnego filmu „Mystery Train” Jima Jarmuscha albo chodzili śladami Johnny’ego Casha ze „Spacer po linie”. Jak rodziła się legenda tego miasta i czym zasłużyło na nimb, jaki je otacza?
ZOBACZ TEŻ: Uzależnienia, wiara w UFO i związek z nieletnią. Skandaliczne oblicze Elvisa Presleya
Dlaczego Memphis?
Nie ma sensu opisywanie całej historii miasta. Przyjmuje się, że oficjalnie zostało założone 22 maja 1819 roku. Sprzyjały temu żyzne ziemie i rzeka, miasto było przez wieki wielkim ośrodkiem produkcji i handlu bawełną. Najbardziej zagadkowa jest jego nazwa nawiązująca do stolicy starożytnego Egiptu, czyli oryginalnego Memfis. Podobno tak jak egipskie miasto położone jest nad Nilem, tak amerykańskie Memphis powstało na brzegu wielkiej rzeki – Missisipi. Jest to dosyć luźny związek, ale i tak jakiś. W 1991 roku zbudowano tu piramidę ze szkła i stali zwaną oficjalnie Wielką Amerykańską Piramidą, największą na świecie. Wewnątrz Piramidy znajduje się hotel z domkami na drzewach, ogromne akwaria, cyprysowe bagno z aligatorami, baseny i zapierający dech w piersiach taras widokowy na szczycie 32-piętrowej stalowej konstrukcji. Można tam zjeść lunch i popatrzeć na piękne rozlewiska Missisipi.
Komu zakręci się w głowie i nie ma ochoty na spacery, może zamówić złotą karocę w kształcie dyni i przejechać się nią po mieście. Albo wpaść do słynnego The Peabody Hotel na codzienny przemarsz kaczek – punktualnie o 11 pięć ptaków maszeruje od lat po czerwonym dywanie do hotelowej fontanny, o 17 wracają znów na dach. Takich atrakcji trochę jak z bajki, a trochę absurdalnych jest w mieście bez liku.
Memphijczycy
Miasto zaludniali głównie Irlandczycy, ale wkrótce zaczęli się tu osiedlać Afroamerykanie, którzy uciekali z okolicznych plantacji. Memphis szybko się rozwijało ale, jak na całym Południu, bywało nieraz areną konfliktów między czarną i białą ludnością. W latach 60. ubiegłego wieku odegrało dużą rolę w ruchu na rzecz praw obywatelskich. W 1968 roku do Memphis przyjechał sławny już wtedy pastor Martin Luther King. Zatrzymał się w motelu Lorraine, w którym bywali tylko czarni, wśród nich wielkie sławy: Louis Armstrong, Aretha Franklin, Nat King Cole. Właściciel motelu nazwał go tak na cześć swojej żony i jazzowej piosenki „Sweet Lorraine”. Wizyta Martina Luthera Kinga zakończyła się jednak tragicznie – zginął na balkonie zastrzelony przez najemnego mordercę w marcu 1968 roku. Nigdy nie wykryto, kto był prawdziwym zleceniodawcą mordu. Lekarze nie zdołali uratować Kinga, który szybko się wykrwawił. Jego śmierć wywołała zamieszki w całej Ameryce.
Dzisiaj w motelu znajduje się Narodowe Muzeum Praw Obywatelskich. Można brać przykład z jego inicjatyw. Dużo wystaw odbywa się tu ze zniżkami albo za darmo, ale ludzie dają też coś od siebie – przynoszą jedzenie, głównie w puszkach, dla Banku Żywności Południowych Stanów. Przydaje się ubogim, służy w razie katastrof. Memphijczycy mówią o sobie: jesteśmy aktywistami, marzycielami i ludźmi wiary. I ta twarz miasta też jest widoczna, choć żeby ją odkryć, trzeba pobyć tu trochę dłużej.
ZOBACZ TEŻ: Obsesja na punkcie dziewictwa, sypianie z dziećmi... Mroczna strona Elvisa Presleya
Król jest jeden!
Dla wielu turystów Memphis to przede wszystkim Graceland, czyli posiadłość i mauzoleum Elvisa Presleya. Bilety nie są tanie (raczej kilkadziesiąt niż kilkanaście dolarów), ale chyba warto oszczędzić i zafundować sobie wizytę. Graceland to przede wszystkim fantastyczne biograficzne muzeum – zobaczymy w nim prywatne apartamenty Elvisa wraz z jego ukochanym Jungle Room, pokojem wystylizowanym na tropikalną jaskinię. Są tu ekscentryczne kostiumy króla, jest suknia ślubna jego żony – Priscilli Presley. Ich ślub w 1967 roku, choć trwał tylko osiem minut, stał się wydarzeniem. Nigdy wcześniej nie widziano tortu na sześć pięter ani tak bogatego menu. Wzruszał pierwszy taniec małżonków do wielkiego przeboju Elvisa Presleya „Love Me Tender”. Przysięgał w nim: „Będę twój na wieki, do końca świata”. Ale po pięciu latach małżeństwo się rozpadło.
Czy Elvis Presley był w tej ogromnej rezydencji szczęśliwy? Trudno przesądzać. Musiał wiedzieć, ile osiągnął. Ale tęsknił za Priscillą, nie potrafili być razem, jednak to ona stała się miłością jego życia. W Graceland jest biżuteria i wspaniałe samochody, które podarował żonie. Są nawet prywatne samoloty małżonków, które można zwiedzić, choć podobno sam Elvis bał się latać. Jak wielu wybitnych ludzi Presley bywał nieznośny i autodestrukcyjny – brał narkotyki i leki uspokajające, pił. Zmarł w Graceland w 1977 roku, w wieku zaledwie 42 lat. Zmienił na zawsze muzykę, sprzedał za życia ponad miliard płyt.
W czerwcu będzie miał premierę film „Elvis” w reżyserii Baza Luhrmanna. Ciekawe, jak w roli ikony rock and rolla wypadnie debiutujący w wielkim kinie Austin Butler.
Wędrowałam po Memphis
Zanim wieczorem na ulice wyjdą dziesiątki współczesnych Elvisów, którzy ściągają tu z całego świata, koniecznie trzeba wpaść do legendarnej restauracji Arcade. Elvis Presley miał tu swój stolik, w menu jest cały czas jego ulubiona kanapka z masłem orzechowym, bananami i bekonem. Tylko nie ma co spodziewać się wytwornego lokalu. Bo znana z wielu filmów Arcade (Arkadia) przypomina raczej skromny dom, postawiony na skrzyżowaniu ulic, z fajnymi neonami. Jak wiele rzeczy w Memphis ma klimat.
„Kiedy wędrowałam po Memphis/ Widziałam ducha Elvisa na Union Avenue/ Szłam za nim aż do bram Graceland/ I patrzyłam, jak przez nie przechodził/ Ochrona go nie zauważyła/ Kręcili się tylko wokół jego grobu/ To naprawdę coś/ Czekać na Króla Tam, w Jungle Room”, śpiewała między innymi Cher w słynnej piosence „Walking in Memphis”. Fajnie jest spacerować po Memphis. A żeberka, różne mięsa i kukurydza z grilla, jeśli ktoś lubi, są rzeczywiście pyszne!