Edyta Bartosiewicz na wiele lat zniknęła z przestrzeni publicznej. Dzisiaj szczerze mówi o swoich doświadczeniach
„Za mną wiele trudnych chwil. Musiałam je przyjąć, jakoś się z nimi uporać, a na końcu pogodzić”, mówiła
Edyta Bartosiewicz wiele lat temu zachwyciła ludzi niezwykłym głosem i skromnością. Jej utwory takie jak: „Trudno Tak”, „Ostatni”, „Jenny” czy „Miłość jak Ogień” do dzisiaj nuci cała Polska. Wielka sława i sukcesy zawodowe jednak nie miały odzwierciedlenia w życiu prywatnym. Trudna relacja z mamą i problemy z głosem sprawiły, że ulubienica słuchaczy zniknęła z przestrzeni publicznej na wiele lat... Dzisiaj jednak zaczyna nowy rozdział. W 2020 roku wydała album zatytułowany „Ten moment", natomiast w 2022 roku zaprezentowała fanom płytę pod tytułem „Love (Remaster 2022)". Co więcej, od września minionego roku prowadzi autorską audycję w Radiu 357 pod tytułem Niebo czy Las Vegas. Jak dzisiaj wygląda życie popularnej artystki?
Dlaczego Edyta Bartosiewicz zniknęła na wiele lat?
Edyta Bartosiewicz w latach 90. była najjaśniejszą gwiazdą na polskiej scenie muzycznej. Jednak jej życie nie było tak kolorowe, jak mogło się wydawać. W magazynie „Pani” wyznała, że w przeszłości miała bardzo trudny okres. „W 2006 roku byłam bliska fizycznej śmierci, czułam, że odchodzę. Ze wszystkich sił trzymałam się wtedy życia. Chcesz żyć. Po prostu nie chcesz umierać. Zresztą wcale nie jest tak łatwo umrzeć, przejść na drugą stronę”, mówiła.
W tej samej rozmowie przyznała, że korzystała z psychoterapii, która pomogła jej w najgorszym momencie życia. „Kończę ośmioletnią psychoterapię. Wcześniej wstydziłam się jako osoba publiczna prosić o pomoc. Pokazać się jako ta słaba, nic niewarta, kulejąca”, czytaliśmy w 2019 roku. W pewnym momencie zadzwonił do niej budowlaniec. Nie wiedziała wtedy, że ten telefon odmieni jej życie. „Pewnego dnia dzwoni do mnie kierownik budowy. Mówi, że pod domem odkryli wielki pokój i że jak pracuje 40 lat, czegoś takiego jeszcze nie widział. Okazało się, że jest to komora kompensacyjna, przez którą biegną rury z ciepłą wodą i ciepłym ogrzewaniem. Olbrzymie pomieszczenie jak schron. Panowie z ekipy remontowej pięknie je oczyścili i odpowiednio zabezpieczyli. Odebrałam to bardzo symbolicznie – jakbym dokopała się do katakumb, odkryła jakąś tajemnicę. Otworzyła starą ranę, o której istnieniu mogłam nawet nie wiedzieć. Teraz rana została oczyszczona, założono opatrunek i następuje powolne gojenie”, opowiadała.
Dzisiaj wszystko, co najgorsze ma już za sobą. „Za mną wiele trudnych doświadczeń. Musiałam je przyjąć, jakoś się z nimi uporać, a na końcu pogodzić. Pewne rzeczy w moim życiu już nigdy nie będą takie same. I zaje*iście, bo nie chciałabym już wracać do tego, co było. To, co sprawia mi największą przyjemność, to wolność – życie bez presji. Przez wiele lat sama tę presję na sobie wywierałam. Myślę, że ja się z nią wręcz urodziłam. Zdecydowanie przyjemniej się żyje, gdy nie fundujesz sobie tego rodzaju napięć i nie wymagasz od siebie nie wiadomo czego”, przyznała w rozmowie z Plejadą.
„W końcu mam wrażenie, że żyję. Uśmiecham się i mam w sobie radość. Cieszę się, że po prostu idę ulicą, patrzę na ludzi, którzy mnie mijają, słyszę skrawki ich rozmów, czasem łapię ich spojrzenia. Pandemia jeszcze bardziej wzmacnia te odczucia. Doceniam każdą najmniejszą rzecz, która mnie spotyka. Jest ruch, jest życie”, wyjaśniała pod koniec 2021 roku w wywiadzie dla Plejady.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Małgorzata Potocka szczerze o relacji z córkami i wnukami: „Jeszcze nie przytuliłam najmłodszego, Mateo”
Dlaczego Edyta Bartosiewicz zniknęła z mediów?
Artystka dzisiaj nie obawia się o swoją przyszłość. Przez ten czas zdała sobie sprawę z wielu ważnych spraw. „Myślę, że z lękami jest tak, że nie można się ich całkiem pozbyć, ale można niektóre oswoić. Do tego potrzebne są czas i chęć do pracy nad sobą. Chyba tak zadziało się w moim przypadku. Jestem dziś o wiele spokojniejsza, bardziej wsłuchana w siebie. Zrobiłam generalny remont swojego domu i zbiegło się to w czasie z moją prywatną transformacją. Dom stał się nowym fundamentem mojego życia, jednocześnie wewnątrz mnie też powstał "dom" – coś, czego wcześniej nie miałam. Oparcie w sobie, wiara w siebie. Nie muszę już czekać na potwierdzenie mojej wartości z zewnątrz, przez innych ludzi. Nie ma już we mnie stale utrzymującego się lęku, który sprawiał, że byłam nieufna i zamykałam się w sobie”, dodawała.
Co więcej, w rozmowie z Michałem Misiorkiem podkreślała, że kolejnym powodem zniknięcia ze sceny były problemy z głosem. „W końcu zrozumiałam, co mi jest. Przez bardzo długi czas – myślę, że przez kilka pierwszych lat, nie wiedziałam w ogóle, co się ze mną dzieje i dlaczego nie mogę śpiewać, jak dawniej. Wciąż brnęłam starymi koleinami, które prowadziły mnie tylko coraz głębiej w czarną d*pę. Musiałam naprawdę mocno zderzyć się ze swoimi ograniczeniami, dostać po łbie, chwilami poczuć głębokie upokorzenie, by powoli zmieniać tor. Szukałam pomocy, ale na początku trafiałam nie na tych ludzi, co trzeba. Dziś wiem, że to normalne. Nie byłam gotowa. Człowiek przyciąga własne lustrzane odbicie. Dopóki naprawdę nie zaczniesz zmieniać czegoś w sobie, będziesz ciągle spotykał się z tą samą energią, będziesz poruszał się w pętli. Przyszedł jednak w końcu czas, gdy spotkałam tę pierwszą właściwą osobę i to pchnęło kolejne kostki domina w dobrym kierunku”, czytaliśmy.
W tym samym wywiadzie zapewniła, że przerwa od pracy zbliżyła ją do dziecka. Mogła wówczas wychować swoją pociechę. „Przede wszystkim, wychowując dziecko, zobaczyłam, że też popełniam błędy. Zrozumiałam, że inni, również moja matka, mają do nich prawo. Nasze relacje, jak już wspomniałam, nie są idealne, ale pozwalają nam funkcjonować w większym zrozumieniu i spokoju. Wiem, że pewne rzeczy już się nie wydarzą między nami, zaakceptowałam to, bo nie miałam innego wyjścia”, wyjaśniała. „To też było dla mnie przełomowe. Generalnie jestem fighterką i walczę do końca, a tu życie pokazało mi, że nie będzie tak, jak sobie to wyobrażam. To było chyba najtrudniejsze. Zmiana sposobu myślenia”, dodawała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Joanna Przetakiewicz o ślubie po 50-tce: „Jestem przykładem na to, że nie można ulegać stereotypom”
Edyta Bartosiewicz, 1995 rok
Edyta Bartosiewicz szczerze o trudnej relacji z mamą
Wokalistka w jednym z wywiadów z Onetem opowiedziała również o swojej realacji z mamą. „Nigdy wcześniej o tym nie mówiłam, ale tytułowa piosenka opowiada o trudnej miłości do mojej matki…”. Chodzi tutaj o utwór „Love". Jak wyglądały ich stosunki? Dlaczego wokalistka wcześniej nie opowiedziała o swoich doświadczeniach? „Nie mogę być do końca szczera, chcę chronić bliską mi osobę. Mogę tylko powiedzieć, że nasze relacje były bardzo trudne, co rzutowało na te aspekty, które symbolizuje matka. Odcinałam się od tej części siebie. Miało to ogromny wpływ na mnie, na moje dojrzewanie i to, jakim stawałam się człowiekiem”, podkreśliła. Zapewniła również, że czas wyleczył wszystkie rany. „Musiałam przede wszystkim ułożyć się sama ze sobą. Nie było łatwo. Przeszłam kryzys, doświadczyłam wewnętrznej dezintegracji, by po jakimś czasie od nowa zacząć się składać w całość. To był bardzo długi proces, dwudziestoletni, który wciąż trwa […] Dziś mogę powiedzieć, że udało mi się siebie uporządkować. Teraz inaczej układam swoje relacje ze światem, w tym te z mamą. Jestem dużo spokojniejsza. Kluczową sprawą było to, że sama stałam się matką i popełniałam mnóstwo błędów. Chcąc sobie samej wybaczyć, potrzebuję wybaczyć innym”, czytaliśmy.
Dodatkowo, ponad trzy lata temu w rozmowie z „Wysokimi Obcasami" zdradziła szczegóły swojego dorastania. „Moje relacje z rodzicami, szczególnie z mamą, nie były łatwe. Oboje rodzice skupiali się głównie na wzajemnych relacjach, zaangażowani we własną dramę, ja zaś byłam dzieckiem zadaniowym. […] Miałam być najlepsza w klasie i przynosić same piątki. Czwórka z plusem była już problemem, szczególnie, gdy ktoś w klasie dostał lepszą ocenę. Ciągle byłam do kogoś porównywana. To wszystko rodziło we mnie olbrzymi stres [...]. Myślę, że byłam swego rodzaju narzędziem w spełnianiu czyichś ambicji. Moje uczucia nie były najważniejsze”, wyjaśniała.
Edyta Bartosiewicz szczerze o prześladowaniu przez stalkerkę
Mimo że artystka rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym, to zdarzają się wyjątki. W 2022 roku opublikowała post, w którym przyznała, że prześladuje ją stalkerka. „Mam prośbę. Gdybyście otrzymali jakieś dziwne wiadomości na mój temat albo pisane w moim imieniu, proszę, dajcie mi znać, podeślijcie screena”. Wokalistka miała podejrzenia, że za całą sprawą stoi dziennikarka „Dzień Dobry TVN”. „Zrobiła ze mną kiedyś kilka wywiadów dla DDTVN, potem chciała nakręcić film. Nie zgodziłam się. Zaczęły się groźby i nękania, także moich współpracowników i znajomych. Z tego, co wiem, ta kobieta prześladowała też innych ludzi. Właśnie przez takich ludzi unikam kontaktów z mediami”, wyjaśniała.
Edyta Bartosiewicz, Opole 03.06.2016 rok, 53 Krajowy festiwal piosenki polskiej
Edyta Bartosiewicz — co dzisiaj robi?
Obecnie Edyta Bartosiewicz nie zamierza się zatrzymywać. Żyje na własnych zasadach. Nie narzuca sobie presji ani nadmiernych obowiązków. W 2020 i 2022 roku wydała albumy „Ten moment” i „Love (Remaster 2022)”, które zachwyciły wielu fanów wokalistki. „Najbardziej zależy mi na tym, by inni nie przekraczali moich granic. O to teraz walczę. Jednocześnie cenię sobie te momenty, kiedy spotykam się ze światem. Bo w pewnym sensie długo żyłam gdzieś poza nim. Potrzebowałam czasu, by wejść w siebie i rozpoznać, co się tak naprawdę we mnie dzieje. Zrozumiałam, że przez wiele lat żyłam chaotycznie, nie rozpoznając swoich potrzeb i nie mając kontaktu ze sobą. Nie dbałam o siebie, sama przekraczałam swoje granice. I to się dla mnie skończyło utratą zdrowia. Nie mogłam śpiewać tak, jak dawniej. Nie lubię do tego wracać. Na szczęście, dziś mogę już mówić o tym w czasie przeszłym”, czytaliśmy w Plejadzie.
„Dziś mam zdecydowanie bardziej praktyczne podejście do tych spraw. Moje nowe numery są jak dzieci – jak takie łobuzy, które dobrze się zapowiadają, ale jeszcze nie wiadomo, co z nich wyrośnie. Ciekawe, jak będę je oceniać po latach. Czasu się nie boję, bo przećwiczył mnie mocno. Jak każdy Koziorożec, jestem uparta i cierpliwa – potrafię pracować i czekać na owoce moich działań”, dodawała.
Co więcej, artystka prowadzi również autorską audycję w Radiu 357 pod tytułem Niebo czy Las Vegas. Teraz wraca z nową energią i pozytywnym nastawieniem. Przeszłość zostawiła daleko za sobą.
Dzisiaj wokalistka kończy 58 lat. Z tej okazji życzymy jej wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Iga Świątek zawsze może liczyć na wsparcie najbliższych. To im zawdzięcza sportową karierę
Edyta Bartosiewicz, Miedzyzdroje, 08.07.2017 rok