Reklama

Twórca uwielbianego kabaretu "Dudek", aktor pamiętnej roli Dzidziusia Górkiewicza w "Eroice" i bohater dziesiątek anegdot, które do dziś powtarzane są przez artystów w środowisku aktorskim. Edward Dziewoński, nazywany przez kolegów Dudkiem, był duszą towarzystwa i postacią wyjątkową. Przyjaciół rozśmieszał do łez, a kobiety rozkochiwał. Na ślubnym kobiercu stawał trzy razy, chociaż zwykł powtarzać, że "lepsza krótka przyjaźń od długiej miłości". Na przekór legendzie jego postaci, on sam siebie nazywał "wyjątkowo smutnym człowiekiem". Jak potoczyło się życie artysty? Dziś mija 21 lat od jego śmierci.

Reklama

Edward Dziewoński: twórca kultowego kabaretu

"Dziewoński był niespełniony i fenomenalny", mówił o artyście Stanisław Tym w audycji Anny Napiórkowskiej w Polskim Radiu. Twórca legendarnego kabaretu Dudek zapamiętany został jako aktor komediowy, głównie przez repertuar kabaretowy, w jakim się specjalizował, ale osoby ze środowiska artystycznego niejednokrotnie podkreślały, że Dziewoński był bardzo utalentowanym aktorem. "Gdyby się poświęcił aktorstwu w pełnym znaczeniu tego słowa, to przeszedłby do historii jako jeden z najlepszych aktorów, a komediowych już na pewno. Wystarczy wziąć "Eroicę" i jego Dzidziusia Górkiewicza", dodawał Stanisław Tym.

A jaki twórca kultowego kabaretu był prywatnie? Magdalena Zawadzka wspominała, że aktor miał także drugą twarz, pogrążoną w smutku. "Często ludzie, który proponują nam komedię, radość, wcale nie są w życiu tak zabawni. On był znakomitym przyjacielem, ale bardzo często miał smutną twarz, podejrzewam, że będąc sam ze sobą, wieloma rzeczami się martwił i przejmował", wyznała aktorka w audycji Natalii Grzeszczyk w Polskim Radiu. Rzeczywiście, przewrotnie do ról, z których był znany, zarówno zawodowo, jak i prywatnie, Edward Dziewoński nazywał siebie "wyjątkowo smutnym człowiekiem". Jak potoczyło się życie artysty?

Czytaj też: Krzysztof Janczar na czwartym roku studiów rozkochał w sobie profesorkę baletu. Ten związek wywołał skandal

Kadr serialu "Wojna domowa", Alina Janowska i Edward Dziewoński

INPLUS/East News

Edward Dziewoński: droga do aktorstwa

Edward Dziewoński przyszedł na świat 16 grudnia 1916 roku w Moskwie, w trakcie trwania I wojny światowej. Już od najmłodszych lat marzył o przyszłości na scenie, nie bez powodu — aktorstwo miał bowiem w genach. Był synem aktora Janusza Dziewońska i bratankiem aktorki Elżbiety Dziewońskiej. Ojciec Edwarda zagrał między innymi w "Przedwiośniu" z 1928 roku i "Głosie pustyni" z 1932. Syn aktora miał okazję oglądać go także wielokrotnie na deskach teatru. Pójście w ślady taty było wysoko zawieszoną poprzeczką, ale młody Edward ani na chwilę nie zrezygnował z tego planu.

Po zdaniu matury w Berlinie dostał się na Wydział Aktorski Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej (PIST) w Warszawie, który ukończył tuż przed wybuchem II wojny światowej.

Edward Dziewoński, spektakl Teatru Narodowego w Warszawie, 1950 r.

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Edward Dziewoński i Ewa Bonacka, spektakl Teatru Narodowego w Warszawie, 1950 r.

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na debiut sceniczny musiał chwilę poczekać, bo aż do 1945 roku. Wówczas wystąpił w Teatrze Syrena w Łodzi. Odniósł tam duży sukces zawodowy, a także towarzyski. Tamtejsze środowisko artystyczne przyjęło go z otwartymi rękami, a przez kolejne lata związany był tamtejszymi scenami, poza Syreną występował także w Kameralnym Domu Żołnierza.

Na dużym ekranie pojawił się 30 razy. Rolą życia Dziewońskiego, w której pokazał swój świetny aktorski warsztat, był Dzidziuś Górkiewicz w "Eroice" Munka z 1957 roku. Gustaw Holoubek tak mówił o artyście: "Myślę o tym, że nie grał określonej postaci tak, jak tego sobie życzył autor (...) W dupie miał autora. Życzył sobie, żeby autor wziął pod uwagę tylko jego osobowość, a nie to, co proponuje w tekście, w wyobrażeniu o roli. Stąd ten jego charakterystyczny dystans" (cytat za wyborcza.pl).

Czytaj też: Los nie był dla niej łaskawy. Hanna Mikuć podniosła się po rodzinnej tragedii

Występ zespołu Teatru Syrena w Polskim Radiu. Nz. od lewej: Jadwiga Gosławska i Edward Dziewoński, Warszawa, 1947 r.

PAP/Stanislaw Urbanowicz

Kiedy Edward Dziewoński postanowił kontynuować karierę w Warszawie, pojawiły się przed nim nowe możliwości — zaczął zajmować się również reżyserią spektakli. Na potwierdzenie, że Dziewoński miał talent do rozbawiania ludzi w każdej sytuacji, Gustaw Holoubek na łamach "Charakterów" przytoczył pewną anegdotę.

"W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: "Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić". A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła: "Odpie... się, strażaku". I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej: "Ja też potrafię przeklinać, ty ku... stara!".

Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: "A pan jest ch...!". Przy czym strażak był inny", opowiadał Holoubek (cytat za swiatseriali.interia.pl).

1957 r. Kadr z filmu "Eroica" w reżyserii Andrzeja Munka. Nz. Edward Dziewoński w jednej ze scen filmu

PAP/CAF - reprodukcja

Edward Dziewoński: reżyser i kabareciarz

Edward Dziewoński udowodnił, że jest artystą wszechstronnym. Poza świetnym kunsztem aktorskim i reżyserskim jego uwaga skupiła się na sztuce kabaretowej, którą zaczął realizować z wielką pasją. Po gościnnych występach w takich grupach kabaretowych, jak "Szpak" i "Kabaret Starszych Panów", aktor postanowił założyć swój własny kabaret - "Dudek". Nazwa pochodziła od pseudonimu samego Dziewońskiego.

"Był dalszym ciągiem kabaretu Qui Pro Quo. Wiedziałem, że robię dobry kabaret, który będzie kontynuacją dobrych dawnych czasów" – opowiadał po latach Edward Dziewoński na antenie Polskiego Radia, któremu zależało na tym, aby "Dudek" był powrotem przedwojennego humoru w szarej rzeczywistości PRL-u.

Pierwszy pokaz kabaretowy "Dudka" miał miejsce 13 stycznia 1965 roku w warszawskiej kawiarni "Nowy Świat". Jego twórca zaprosił do niego m.in. Irenę Kwiatkowską, Wiesława Michnikowskiego, Wiesława Gołasa, Jana Kobuszewskiego. "Jesteśmy na ziemi, żeby się pośmiać. Nie będziemy mogli ani w czyśćcu, ani w piekle. A w niebie nie będzie wypadało", skierował do widowni te słowa Edward Dziewoński w pierwszym programie swojego autorskiego kabaretu

Edwardowi Dziewońskiemu zależało na tym, aby jego kabaret skupiał najlepszych aktorów komediowych i bez wątpienia mu się to udało. Ta sama zasada dotyczyła także autorów skeczy, do których należeli m.in. Jeremi Przybora i Stanisław Tym. Dowodem na ponadczasowość i znakomity humor kabaretu są cytaty, które weszły do mowy potocznej. Pamiętny tekst "Jasiu, podkreśl wężykiem, że to jest dowcip" wygłaszany przez Jana Kobuszewskiego w słynnym skeczu bawi już niemal od sześciu dekad.

Zobacz także: Monika Borys była u szczytu sławy, jednak w pewnym momencie usunęła się w cień. Jak dzisiaj wygląda jej życie?

Wiesław Gołas i Edward Dziewoński podczas występu kabaretu "Dudek", Warszawa, grudzień, 1974 r.

PAP/Witold Rozmysłowicz

Edward Dziewoński: życie prywatne, małżeństwa

"Jedyne życie, jakie ma sens, to życie towarzyskie", twierdził Edward Dziewoński "Dudek", który do końca był tej zasadzie wierny. Zawsze elegancki, ubrany w szyte na miarę albo przywiezione z Zachodu stroje lubił błyszczeć humorem i energią w środowisku artystycznym. Był przy tym także bardzo kochliwy. Gdy panie pozostawały niewzruszone na jego zaloty, miał swoją formułkę, której zazwyczaj używał. "Na" nie ", to ja mam Ritę Hayworth", mówił na odchodne.

O Dziewońskim mówiło się, że był postacią absolutnie wyjątkową, a potwierdzają to zabawne anegdoty, które krążą o nim w świecie aktorskim do dziś. Wiele z nich zostało upamiętnionych w książce "Dożylnie o Dudku Edwardzie Dziewońskim" autorstwa Krzysztofa Kowalewskiego i Piotra Dziewońskiego.

Edward "Dudek" Dziewoński z Ireną Małcużyńską podczas wakacji na Helu, 1939 r.

Karol Malcuzynski/East News

Jedna z nich głosi, że gdy pewnego dnia "Dudek" pojawił się jak zwykle w swoim eleganckim stroju, pewna dziewczynka poprosiła go o autograf. Kiedy spytał ją, jak ma na imię, zaczął pisać: "Miłej Halince z nadzieją, że mi kiedyś zrobi jaja na szynce". Mówiono także, że lubił robić zdjęcia i był w tym całkiem niezły, a w jego mieszkaniu bardzo długo wisiała fotografia kolan Gabrieli Kownackiej. Z kolei, kiedy chciał zatrudnić nową aktorkę, miał zagadywać do niej słowami: "Widziałem panią w ostatniej sztuce. Była pani bardzo niedobra. Może wystąpi pani u mnie?", co zazwyczaj zyskiwało oczekiwany skutek.

"Jako przedwojenny dżentelmen miał dość intensywną ciekawość do pań", wspominał Konwicki w książce "Dożylnie o Dudku". A panie nie pozostawały mu dłużne. Edward Dziewoński roztaczał wokół siebie wyjątkowy urok, dla którego niejedna traciła głowę. On sam zwykł mawiać, że "lepsza krótka przyjaźń od długiej miłości", ale w życiu próbował i jednego i drugiego.

Na małżeństwo decydował się aż trzy razy. O jego pierwszych dwóch żonach niewiele wiadomo, z kolei ostatnią wybranką aktora była młodsza o dwadzieścia trzy lata Irena Wilczyńska. Aktor żartował, że ukochana wykazała odwagę, biorąc z nim ślub. "Teściowa jest tylko o cztery lata starsza ode mnie", dodawał.

Ona z kolei zapewniała na łamach "Gazety Wyborczej", że "bycie żoną takiej osoby to swoista misja. Z racji swojego zawodu mój mąż miewał czasem różne nastroje, humory, ale jestem szczęśliwa, że byłam żoną Dudka". Małżonkowie byli ze sobą aż do śmierci Edwarda Dziewońskiego w 2002 roku.

Zobacz też: Nie zdała matury, skończyła szkołę zakonną, wyrzucili ją ze studiów. Jak wyglądała droga do kariery Beaty Tyszkiewicz?

Edward Dziewoński, 1995 r., Warszawa

PAP-ANDRZEJ RYBCZYŃSKI
Reklama

Źródła: swiatseriali.interia.pl, polskieradio.pl, wyborcza.pl, kultura.onet.pl

Reklama
Reklama
Reklama