Willów Smithów dwóch w rewolucyjnym technicznie filmie Bliźniak
Przeczytaj naszą recenzję!
Jeśli Bliźniak zostanie na dłużej w pamięci widzów oraz w historii kinematografii, to tylko i wyłącznie z powodów czysto technicznych. Za pomocą technologii komputerowej odmłodzony został tu Will Smith, którego na ekranie możemy podziwiać w dwóch rolach: 51-latka oraz dwudziestokilkulatka! Bliźniak w kinach od 25 października.
„Bliźniak” Opis fabuły
Henry Brogan (Will Smith) to najlepszy zabójca tajnej, rządowej agencji. Potrafi trafić w jadący pociągiem cel z odległości dwóch kilometrów. Po kolejnej zakończonej sukcesem akcji, Henry dochodzi do wniosku, że najwyższy czas przejść na emeryturę. Nie jest mu jednak dane cieszyć się nią zbyt długo. Jeden z dawnych przyjaciół informuje go, że nic w ostatnim zadaniu Henry’ego nie było takie jak myślał. Z tego względu macierzysta agencja będzie chciała się go jak najszybciej pozbyć. Wkrótce Henry zostaje zaatakowany w swoim mieszkaniu przez zamaskowanych napastników. Udaje mu się ujść z życiem i w towarzystwie poznanej niedawno Danny (Mary Elizabeth Winstead) rozpoczyna ucieczkę. Ścigać go będzie nie byle kto, bo wytrenowany do zabijania Junior działający na zlecenie wroga Brogana, Claya Verrisa (Clive Owen). Zarówno Henry, jak i Junior potrafią wyczuć wszystkie ruchy swojego przeciwnika, zanim w ogóle do nich dojdzie. Nic dziwnego, Junior to dużo młodszy klon Henry’ego.
Recenzja filmu „Bliźniak”
Laureat dwóch Oscarów za Tajemnice Brokeback Mountain oraz Życie Pi Ang Lee to wielki zwolennik technologicznej rewolucji w kinie. To właśnie on w 2016 roku nakręcił Najdłuższy marsz Billy’ego Lynna, który był jednym z niewielu filmów nakręconych w technologii high frame rate. Kiedy na jedną sekundę standardowego filmu kinowego przypadały do tej pory 24 klatki, w Najdłuższym marszu… było ich aż 120! W Bliźniaku Lee kontynuuje swój romans z technologią HFR 120 Fps. Efekt? Zdania z pewnością są podzielone. Do tej pory takich filmów powstało zaledwie sześć i wciąż daleko do kinowej rewolucji z jej udziałem. Może dlatego, że technologia ta ma swoich przeciwników? Nie każdemu odpowiada krystalicznie czysty i wyjątkowo wyraźny obraz, który zarazem sprawia wrażenie oglądania telewizyjnego filmu. Potrzeba będzie czasu, by przyzwyczaić do tego widza. Być może uda się to Jamesowi Cameronowi, który właśnie w takim formacie pokaże kolejne części Avatara.
Pochodzący z Tajwanu reżyser nie poprzestaje na 120 klatkach na sekundę i dorzuca coś jeszcze. Oto bodaj pierwszy film w historii, w którym wygenerowana komputerowo postać odmłodzonego hollywoodzkiego gwiazdora, dostaje aż tak dużo czasu ekranowego. Nie pierwszy to raz, kiedy dokonano takiego odmłodzenia, by wspomnieć choćby odmłodzonych u Marvela Michaela Douglasa i Roberta Downeya Jra, ale komputerowy twór nigdy wcześniej nie wystąpił w jednej z głównych ról. Co za tym idzie, komputerowy Junior długimi minutami widoczny jest na ekranie, co daje możliwość podziwiania efektów pracy animatorów. A te momentami robią wrażenie. Szczególnie pod względem mimiki twarzy, bo nad ruchami całej postaci trzeba by jeszcze popracować. Twórcy efektów nie ułatwili sobie sprawy i postać Juniora widoczna jest w różnych podświetleniach czy porach dnia. Kiedy już przyzwyczaimy się do wyglądu młodego Willa Smitha, później bywają momenty, gdy zapomina się, że powstał na dyskach twardych komputerów. Efekt psuje jedynie finałowa scena filmu, w której Junior wygląda po prostu źle. Jak gdyby dokręcono ją na szybko po zakończeniu głównych zdjęć.
Zwiastun filmu „Bliźniak”
Pod względem technicznym Bliźniak to na pewno jeden z kamieni milowych w drodze do przyszłości kina. Szkoda, że w parze z technologiczną biegłością nie idzie fabuła filmu. Opowieść o Henrym Broganie ma wiele przestojów, a autorzy filmu nie mogą zdecydować się czy interesuje ich widowisko sensacyjne, czy może psychologiczne kino mające na celu zgłębienie psychiki sklonowanej osoby. Wiele dyskusji Henry’ego z Juniorem chciałoby się przewinąć, choć dzięki nim komputerowa postać ma jeszcze więcej okazji do zaprezentowania swojej mimiki. Junior to nie tylko maszyna do zabijania, ale pełen wątpliwości młody mężczyzna, który niczego nie jest pewien.
Filmowa akcja potrafi zrobić wrażenie, choć współczesne kino miało do zaoferowania dużo więcej w tej materii. Nakręcony jednym ujęciem fragment pościgu motocyklowego wygląda efektownie, ale o wiele lepiej podobna scena wyglądała w jednej z części Mission Impossible z niezrównanym w kaskaderskich wyczynach Tomem Cruise’em. Irytują też standardowe głupotki takiego kina i nie sposób nie złapać się za głowę, gdy główni bohaterowie nawet nie zostają draśnięci, gdy budynek, w którym się schowali nieomal zostaje zrównany z ziemią przez ostrzał w wielkokalibrowej broni. Godni politowania są również świetnie wyszkoleni agenci Gemini, którzy giną jeden za drugim nie pokazując ani kawałka swoich rzekomych umiejętności.
W przypadku Bliźniaka aspekty technologiczne zdecydowanie przesłoniły standardową sensacyjną fabułę. Pytanie tylko o to, czy widz od 120 klatek na sekundę nie wolałby emocjonującego filmu trzymającego na krawędzi kinowego fotela? 5/10.
Plakat filmu Bliźniak: