Anthony Hopkins lubi, gdy żona wydaje jego pieniądze. Jest po uszy zakochany od 20 lat
Aktor obchodzi dziś 86. urodziny
- Konrad Szczęsny
Do trzech razy sztuka? W jego przypadku to powiedzenie sprawdziło się idealnie. Anthony Hopkins ma dzisiaj 86 lat i prowadzi szczęśliwe życie u boku swojej trzeciej żony Stelli Arroyave. Recepta na udany związek? Według aktora ukochana jest ideałem, bo go... spowalnia. On cały czas czuje się, jakby miał, bagatela, 45 lat. A ona przestrzega go, by nie chwytał dwóch srok za ogon i chodził wolniej, ciesząc się tym, co ma... Anthony Hopkins zrobił wielką karierę, ale zmagał się przez całe życie z wieloma niepowodzeniami. W dniu urodzin walijskiego aktora przypominamy jego przejmującą historię.
Ostatnia aktualizacja tekstu: 28.12.2023 r.
Anthony Hopkins: relacja z trzecią żoną. Kim jest Stella Arroyave?
Przez lata walczył sam ze sobą, miał destrukcyjne skłonności, pił, cierpiał na depresję, zerwał dwa małżeństwa. Ze swoim jedynym dzieckiem - córką Abigail – nie ma kontaktu od dwudziestu lat. To niełatwy bagaż, by ryzykować kolejny związek, do tego w dość późnym już wieku. Anthony Hopkins mówi jednak, że spotkanie ze Stellą Arroyave było najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu...
Poznali się na początku lat 2000 w sklepie z antykami w Los Angeles. Stella - z pochodzenia Kolumbijka –mieszkała w Nowym Jorku, z którego przyjechała do Los Angeles. W młodości marzyła o karierze aktorki, nie zdołała jednak zwrócić na siebie uwagi w Hollywood. Zrezygnowała więc z filmowych aspiracji i została właścicielką salonu z meblami. Od razu wiedziała, kim jest nieoczekiwany klient, który zjawił się w sklepie. Uwielbiała Anthony'ego Hopkinsa!. Podbiegła do niego niemal tanecznym krokiem, by pomóc mu wybrać meble. Spodobali się sobie, zaczęli się spotykać. Stella miała wtedy 43 lata, Antony Hopkins 64. Po dwóch latach randkowania wzięli ślub w posiadłości aktora na klifie w Malibu. Wśród gości byli m.in. Nicole Kidman, Steven Spielberg i Winona Ryder.
Po latach w wywiadzie dla gazety „The Independent” Anthony Hopkins wyznał, że przed poznaniem Stelli był w nie najlepszej formie. Aktor od lat jest niepijącym alkoholikiem, jak o sobie mówi. I chociaż z tym problemem jakoś sobie poradził, to cierpiał na depresję, był zamknięty na relacje z kobietami. Nie wierzył, że w jego życiu znajdzie się jeszcze miejsce na udany, szczęśliwy związek. Miał za sobą dwa małżeństwa, oba rozpadły się przez jego trudny charakter.
Zobacz też: Gerard Depardieu łączy wspaniałe role ze skandalami i tragediami w życiu osobistym
Anthony Hopkins: historia pierwszego małżeństwa
Pierwszą żoną aktora była jego koleżanka z teatru Petronella Barker. Ślub wzięli w 1967 roku w katolickim kościele, razem zaczęli pracować w prestiżowym teatrze „Old Vic”. Wydawało się, że życie młodej aktorskiej pary dobrze się ułoży. Dwa lata po ślubie przyszła na świat ich córka i jedyne dziecko Anthony’ego Hopkinsa – Abigail. Małżeństwo z Petronellą, zwaną przez bliskich Petą, bardzo szybko zaczęło się jednak psuć.
Hopkins rzadko bywał w domu, pochłaniała go praca. Jak wspominał, chciał się wybić, chciał „zostawić ślad swojej obecności”. Szybko zdobył uznanie jako aktor, wtedy przede wszystkim teatralny. Brytyjscy krytycy widzieli w nim następcę wielkiego sir Laurenca Oliviera. Grał dużo w repertuarze szekspirowskim, m.in. Króla Leara. Presja, ciągła praca i nie zawsze udane role sprawiły, że zaczął pić.
Tracił nad sobą kontrolę, wywoływał awantury, raz podobno pobił żonę, która przerażona uciekła z domu. Wspominał, że wypijał wtedy butelkę Tequilli dziennie. Przyznawał, że „był głupi, agresywny i nudny”. Nie potrafił być mężem ani ojcem, choć kochał małą Abigail. Ale kiedy córka miała 14 miesięcy, wyprowadził się z domu.
Anthony Hopkins: druga żona go uratowała
Swoja druga żonę - młodszą o dziesięć lat Jennifer Layton – poznał w 1971 roku. Była ładną kobietą, miała duże powodzenie. Pracowała jako asystentka w dziale produkcji słynnej angielskiej wytwórni filmowej „Pinewood”. Ponali się z Hopkinsem w dosyć nietypowych okolicznościach. Jennifer Lynton wyjechała po niego na lotnisko, bo aktor był tak pijany, że nie mógł trafić na plan filmowy. Do tego jeszcze potknął się i wywrócił. Jenni pomogła mu się podnieść.
Patrzyli sobie wtedy w oczy i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jeszcze w tym samym roku zaczęli się razem pojawiać na premierach filmowych, choć Anthony Hopkins był jeszcze wtedy formalnie mężem Petronelli Barker.
Ślub odbył się w styczniu 1973 roku. To Jennifer pomogła aktorowi wydobyć się z alkoholizmu i wspierała go, gdy chodził na spotkania AA. Nie była to łatwa droga. Anthony Hopkins pił tak, że nie wiedział, gdzie się znajduje - pewnego razu obudził się w Arizonie i nie miał pojęcia, jak trafił tam z Kalifornii. Spóźniał się na plany filmowe, zawalał spektakle.
Jennifer zawsze była wobec męża bardzo lojalna. Jej wytrwała czuła obecność przy Hopkinsie, który uchodzi za naturę twórczą, ekscentryczną i niestabilną - zyskała jej sympatię wielu ludzi. To u jej boku Anthony Hopkins zrobił wielką karierę - w 1991 roku zdobył swojego pierwszego Oscara za rolę geniusza zła Hannibala (kanibala) Lectera. Potem było właściwie tylko lepiej, nie ma sensu wymieniać tytułów filmów, w których zagrał. Ale były to wybitne obrazy i wielkie kreacje.
Hopkins wiele razy dziękował żonie, mówił, że była dla niego opoką. Uchodzili za idealną parę. Wydawało się, że wreszcie będą wspólnie cieszyli się spokojnym i szczęśliwym życiem. Że wygrana walka z jego nałogiem bardzo ich do siebie zbliżyła...
Ale po 29 latach związku Anthony Hopkins zdecydował się rozstać z żoną. Oczywiście trudno wyrokować, jak naprawdę układało się między nimi, bo to wiedzą tylko oni. Oficjalnie powód rozstania był taki, że Anthony Hopkins chciał mieszkać w Kalifornii, a Jennifer Lynton w Londynie. Było jednak tajemnicą poliszynela, że Hopkins ją zdradzał, m.in. z Marthą Stewart. W 2001 roku zaczął się spotykać ze Stellą Arroyave. Dwa lata później dostał rozwód z Jennifer.
Anthony Hopkins spotkał miłość życia
Anthony Hopkins podkreśla, że nie obchodzi go to, co ludzie mówią i myślą o nim. „Jestem tym, kim jestem i robię to, co robię. Niczego nie oczekuję i akceptuję wszystko. Tak jest łatwiej”, mówił w magazynie „Seven”. W jakimś stopniu jest to pewnie maska cynika, za jaką chowa się wrażliwiec Hopkins. W jakimś sensie odsunięcie od siebie poczucia winy.
Nie mam kontaktu z córką? To nie mam, nie obchodzi mnie to, mówi Anthony Hopkins. „Ludzie zrywają ze sobą kontakt. Rodziny się rozpadają i trzeba żyć dalej. Ludzie dokonują wyborów. I tak mnie to nie obchodzi”, mówił w rozmowie z „Radio Times". Wcześniej pytany, czy jest dziadkiem, odpowiedział: „Nie mam pojęcia”. Na odpowiedź dziennikarza, że to dość zimne podejście do relacji z córką, odparł: „Jest zimne. Bo życie jest zimne”.
Czytaj także: Ich więź jest wyjątkowa. Patrycja Markowska wiele zawdzięcza ukochanej mamie
O swojej żonie mówi, że jest światłem jego życia. „Każdego dnia budzi się szczęśliwa. Jest bardzo pozytywnie nastawiona do wszystkiego. Nauczyłem się od niej po prostu brać życie takim, jakie jest. Żyję, więc w nie-oczekiwaniu”, wspominał w jednej z rozmów. Podoba mu się „beztroskie nastawienie Stelli do życia”. Ona z kolei dzięki mężowi zrobiła swój pierwszy film „Elyse”, a on w nim zagrał i skomponował do niego muzykę.
Stella uważa swojego męża za geniusza, zachwyca się jego pasją do sztuki, szanuje jego potrzebę, by od czasu do czasu pobyć samemu. Anthony Hopkins zawsze miał kłopot z odnalezieniem się w dużej grupie ludzi, w nawiązywaniu kontaktów. Już jako u dorosłego człowieka zdiagnozowano u niego chorobę Aspergera. Dzisiaj zachwyca go w żonie wszystko. Mówi o niej: „jest cudowną kobietą, która lubi wydawać pieniądze, i nawet kiedy siedzę tutaj i rozmawiam, wydaje moje pieniądze. Ale to moja żona, jest dla mnie dobra, czuwa nade mną, wspiera”, kwituje.
Zobacz też: Był późnym ojcem, ludzie brali go za dziadka – słynny bard Przemysław Gintrowski kochał życie rodzinne