Anna Prucnal: aktorka wyklęta. PRL-owskie władze odebrały jej paszport i zakazały powrotu do kraju
Starano się, aby przestała istnieć w świecie aktorskim
Z dnia na dzień odebrano jej paszport i wpisano na listę artystów zakazanych. Polska miała zapomnieć o jej istnieniu. A wszystko za sprawą jednej roli... Anna Prucnal zagrała w filmie „Sweet movie” zdemoralizowaną proletariuszkę, Annę Planetę. Gdy władze PRL-u zobaczyły produkcję, były oburzone do tego stopnia, że postanowiono zakończyć rozwijającą się karierę młodej dziewczyny. „Zostałam zabroniona”, kwitowała po latach. Oto jest niezwykła, ale i smutna historia...
[Ostatnia publikacja tekstu na VUŻ: 10.08.2024 r.]
Anna Prucnal: jak została aktorką?
Jako datę urodzenia Anny Prucnal podaje się 1 stycznia 1940 roku, choć nie pokrywa się ona z jej rzeczywistym momentem narodzin. Sama aktorka w swojej autobiografii zatytułowanej „Ja urodzona w Warszawie” poruszyła ten temat: „Podobno urodziłam się 17 grudnia [roku 1939], w dniu świętego Łazarza. W piwnicy, żeby było bezpieczniej. Darłam się strasznie. Matka myślała, że nie przeżyję. Przeczekała cały okres świąteczny. Kiedy jednak stwierdziła, że uparłam się na to feralne życie, zarejestrowała mnie w Urzędzie Stanu Cywilnego i w parafii. [...] Urodzona 1 stycznia (bo tak się mamie podobało) w Warszawie. Te kilka dni zdecydowało, że jestem o rok młodsza".
O aktorstwie marzyła od zawsze. Mimo że jej matka powtarzała jej, że jest niezbyt ładna, niezbyt dobra, niezbyt mądra i niezbyt zdolna, to Anna Prucnal miała w sobie (od noworodka) bardzo dużo woli walki. Ostatecznie ukończyła warszawską Akademię Muzyczną i berlińską Operę Komiczną, po której, jak sama podkreślała, stała się taką artystką, która potrafi wszystko. Wkrótce po tym, jak zdała egzamin eksternistyczny, została pełnoetatową aktorką. Zaangażowała się w Studencki Teatr Satyryków, a w 1963 roku zachwyciła wszystkich rolą tytułowej "Smarkuli" w filmie Leonarda Buczkowskiego. Okrzyknięto ją wtedy "polską Audrey Hepburn". Swoją drogą, była do niej wówczas naprawdę podobna.
Czytaj także: Żona Michała Wiśniewskiego praktycznie nie znała swojej mamy. „Niewiele mnie z nią łączyło”
Anna Prucnal i Jean Mailland: romans z francuskim artystą
W 1970 roku Anna Prucnal wyjechała do Paryża. Gdy przebywała jeszcze w Berlinie, poznała Jeana Maillanda - francuskiego filozofa, pisarza i reżysera. Wywiązał się między nimi namiętny romans, który zaowocował ciążą. Gdy aktorka jechała do Francji, spodziewała się dziecka. „Piotruś był w moim brzuchu, ale nikt o tym nie wiedział. Raptem zaczęły się te straszne wydarzenia: grudzień 1970 r. A ja miałam okropne bóle. Wymyśliłam sobie, że będzie wojna. Bałam się o dziecko. Chciałam wyjechać, przeczekać, a kiedy się uspokoi, wrócić", mówiła w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Aktorka zamierzała powiedzieć o ciąży swojemu kochankowi, jednocześnie brała też pod uwagę, że może zostać samotną matką. „Gdyby nie zechciał naszego dziecka, nie musiałoby mieć ojca. Byłam rewolucjonistką seksualną”, mówiła o sobie w wywiadach.
Anna Prucnal w filmie "MIasto kobiet" (La città delle donne)
Ojciec jej dziecka miał w Paryżu swoją rodzinę: żonę i dwóch małych synów, a Anna Prucnal jechała do ukochanego z zamiarem zawalczenia o niego. Jednocześnie wiedziała, że jemu też na niej zależy. Po ich pierwszym spotkaniu Jean pojechał za nią do Polski z zamiarem wkupienia się w łaski jej mamy. Został odesłany pierwszym samolotem do swojego kraju przez władze PRL-u.
„Jean ma dwóch synów z pierwszą żoną. Ona jest aktorką, nie chciała ich wychowywać. Więc ja ich wychowałam. Myślę, że tak było lepiej, bo ona bez przerwy im mówiła, że nigdy ich nie chciała. Gotowałam kartofle, którymi rzucali o ściany, no bo kto we Francji je kartofle. Zupa pomidorowa i żurek też były dla nich niejadalne. Potem, kiedy wyjeżdżałam na tournée, zabierałam chłopców ze sobą, więc oni wychowywali się trochę jak koty, kładli się i zasypiali, gdzie popadnie” - opowiadała aktorka w wywiadzie.
Anna Prucnal i Jean Mailland
Anna Prucnal: ten film uczynił ją aktorką wyklętą
Przebywając we Francji Anna Prucnal otrzymała propozycję zagrania w filmie jugosłowiańskiego reżysera Dušana Makavejeva „Sweet movie”. Był rok 1974, kiedy wcieliła się w postać kapitanki łodzi, wulgarnej i wyzywającej Anny Planety. „To była awangardowa alegoria seksualności i komunizmu. Ciężki film. Szokujący również w języku”, opowiadała lata później o tym doświadczeniu Remigiuszowi Grzeli aktorka. Dalej wspominała: „Moja siostra w Polsce omal nie zemdlała, jak to zobaczyła. Za to Jack Nicholson powiedział, że to jeden z najpiękniejszych filmów o seksie i polityce, jakie widział”.
Z perspektywy rządzących wówczas w Polsce, film był nie tylko pornograficzny, ale też antykomunistyczny, za co w ambasadzie polskiej kazano aktorce napisać oświadczenie, że odcina się od postaci, którą grała, to samo w kwestii reżysera. Miała oświadczyć, że nie ma z twórcą i rolą nic wspólnego, ale nie zrobiła tego. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ta odmowa skaże ją na nieodwołalne wygnanie z Polski.
Anna Prucnal w filmie "Sweet movie"
„Odebrali mi paszport. Kilka dni później dostałam list od przyjaciela z Warszawy, który pracował w piśmie „Radar”. Znalazł tam w koszu na śmieci moje zdjęcia. Widział też dokument, że jestem zabroniona i nie wolno o mnie pisać”, opowiadała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
„Aż do odwołania nie należy dopuszczać do publikacji żadnych materiałów o aktorce Annie Prucnal (reklamujących lub przypominających osobę aktorki, jak również prezentujących jej osiągnięcia i sukcesy artystyczne)” - tak brzmiała notka przekazana PRL-owskiej cenzurze 17 sierpnia 1974 r.
Jako jedyna Polka zagrała u Felliniego
Anna Prucnal zaczęła organizować swoje życie i karierę w Paryżu. Śpiewała w operach, a kiedy opanowała język francuski, dostawała angaże w teatrach. Do tego nagrywała płyty - jej popularność stale rosła. W 1980 roku dostała telefon od... Felliniego. Okazało się, że dostrzegł on aktorkę na deskach paryskiego teatru La Palace i natychmiast zrozumiał, że jej twarz idealnie pasuje do Marcello Mastroianniego, głównego bohatera jego nowego filmu „Miasto kobiet”.
Czytaj też: Maryla Rodowicz nie została wpuszczona na sylwestrową scenę! Co wydarzyło się w Zakopanem?
Marcello Mastroianni, Anna Prucnal i Federico Fellini na festiwalu w Cannes
„Wracałam do domu późno w nocy, po przedstawieniu, nieprzytomna. Słyszę w słuchawce: »Fellini«. »Odpieprz się!« - mówię. Znów dzwoni. »Tu Fe-llini«. »Jesteśmy zmęczeni. Zadzwoń jutro albo wyłączę telefon«. »Przysięgam, że jestem Fellini. Przyjeżdżaj jutro do Rzymu«. Wciąż myślałam, że to żart. Oddałam słuchawkę mężowi: »To jakiś twój kumpel się wygłupia«. Jean z nim pogadał i mówi: »To naprawdę on«" - opowiadała w wywiadzie z Remigiuszem Grzelą.
W 1989 roku przyjechała do Polski w towarzystwie prezydenta Francji François Mitteranda i dała koncert na placu Zamkowym w Warszawie. Od tego czasu była w kraju jeszcze tylko kilka razy. Mówiła o sobie, że jest zbyt zajęta. W styczniu 2024 roku skończyła 84 lata, gotuje, sprząta i wychowuje wnuki. Dwa lata temu po raz kolejny wystąpiła w filmie. Zdarza jej się jeszcze grać na deskach teatrów. Za ojczyzną tęskni, czasem. „Dziś jest ważna tylko moja droga. Chcę iść”, powiedziała aktorka.
Źródła: plejada.pl, film.interia.pl, film.wp.pl, pomponik.pl, wyborcza.pl