Była świadkiem Jehowy, potępiała Kościół. Mimo że Alicja Resich-Modlińska bardzo kochała mamę, to nie kryje goryczy
„Porównywała mnie z dziewczynkami [...] Bardzo mnie to bolało”, zwierzyła się
Od lat konsekwentnie chroni swoją prywatność, jednak od czasu do czasu robi wyjątki. Alicja Resich-Modlińska jakiś czas temu wspomniała o swoim dzieciństwie. Przyznała wówczas, że jej mama była świadkiem Jehowy, więc zabierała ją na spotkania. Co jeszcze wyznała?.
Mama Alicji Resich-Modlińskiej zabierała ją na spotkania świadków Jehowy
Dziennikarka nie ukrywa, że jej ojciec, profesor prawa, był dla niej niezwykle dobry i „bardzo kochał i szanował moją mamę, mimo że była z pewnością atypowa", mówiła Michałowi Misiorkowi. Dodała również, że „Mama była kochana i czuła. Miała genialną pamięć i wiele talentów. Ale poszukiwanie prawdziwej wiary w Boga doprowadzało ją powoli do obsesji. Najpierw bez opamiętania oddana była Kościołowi katolickiemu. Później, dzięki Świadkom Jehowy, przeżyła olśnienie prawdziwej wiary i zaczęła potępiać Kościół", kontynuowała.
W wywiadzie dla Plejady podkreśliła też, że gdy była dzieckiem, regularnie uczęszczała na spotkania świadków Jehowy. „Odrzuciła cały świat, wokół którego do tej pory kręciło się jej życie. Prawiła nam długie kazania, zabierała mnie na spotkania świadków Jehowy i regularnie opowiadała o końcu świata, czyli Armagedonie, który zaraz nadejdzie! Co niedziela mama organizowała tak zwane czytanie Pisma Świętego. Moi bracia byli starsi, więc uciekali, ale ja zostawałam i wspólnie studiowałyśmy Biblię. Mama znała ją na pamięć. To było wzruszające, jak bardzo walczyła o to, byśmy weszli do Królestwa Bożego. Miłość mojego taty – agnostyka, polegała na tym, że choć myślał i czuł inaczej, to jednak szanował jej uczucia i potrzeby, pomagał też w prawnym umocowaniu Świadków Jehowy w Polsce, co było aktem odwagi. Przez nasz dom przewijały się tłumy ludzi, którym tata dawał bezinteresownie porady prawne", kontynuowała.
Przyznała jednak, że nigdy nie towarzyszyła mamie, gdy ona chodziła po domach, lecz „nigdy nie odcięłam się od czystej wiary jako takiej. Szanuję ją u innych. Moja mama wierzyła w Boga czysto i pięknie. Rzucała cytatami z Biblii – i to nie tylko tymi dotyczącymi Armagedonu, ale też stworzenia świata i miłości. Znała na pamięć "Pieśń nad pieśniami", czytaliśmy przed laty.
„Odkąd mama związała się ze świadkami Jehowy, nasza rodzina musiała zaakceptować nowe zasady. Nie obchodziliśmy świąt z choinką i prezentami. Moje koleżanki szły do pierwszej komunii w pięknych sukienkach, a ja nie. Miałam silne poczucie lęku przed końcem świata, który będzie straszny i okrutny. Mama powtarzała, że tylko wybrani doznają łaski, ale żeby znaleźć się w tym gronie, trzeba być Świadkiem Jehowy. Modlić się, szerzyć wiarę od domu do domu i chodzić regularnie na zebrania. A ja walczyłam o jej miłość i uznanie, więc robiłam to, o co prosiła”, tłumaczyła wówczas Michałowi Misiorkowi.
CZYTAJ TEŻ: W życiu zawodowym najważniejsi byli dla niej dwaj mężczyźni. Alicja Majewska wiele im zawdzięcza
Alicja Resich-Modlińska wspomina dzieciństwo i relację z mamą
W tej samej rozmowie zwierzyła się, że wszystko to, co działo się w jej domu, wywarło na nią ogromny wpływ. Co więcej, mama ulubienicy widzów w pewnym momencie coraz częściej miała poważne zmiany nastrojów, co zaniepokoiło całą rodzinę. „Nie wiedzieliśmy, co się dzieje i jak jej pomóc. W latach 50. i 60. nie chodziło się do psychiatry! Według mojej psychoterapeutki były to typowe wahania nastroju dla osób z chorobą afektywną dwubiegunową", opowiadała.
Ostatecznie Alicja Resich-Modlińska odsunęła się od świadków Jehowy. „Ale jeśli chodzi o odsunięcie się od Świadków Jehowy, następowało to stopniowo. Jeszcze jako dorosła osoba, dopóki mogłam, to starałam się mamie towarzyszyć na zebraniach. Wiedziałam, jak wiele to dla niej znaczy. Ale wspomnienia z zebrań w czasie dzieciństwa miałam słabe", dodała.
Zaznaczyła również, że jej mama często była z niej niezadowolona i porównywała ją do innych dziewczyn. „Mama ciągle była ze mnie niezadowolona. Wytykała mi, że źle siedzę, głupio chichoczę, zamiast słuchać, to się kręcę. Porównywała mnie z dziewczynkami, które, jej zdaniem, skromnie wyglądały, grzecznie się zachowywały i pięknie śpiewały. Bardzo mnie to bolało. Mnie te uduchowione pienia śmieszyły", skwitowała dziennikarka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wrócił do TVP po ośmiu latach. Daniel Olbrychski pojawił się w „Pytaniu na śniadanie”