Agatha Christie pisała kryminały, ale w życiu była bohaterką tragicznego romansu
Znana pisarka przyszła na świat 132 lata temu
- Redakcja VIVA!
Zaletą posiadania męża archeologa jest to, że im żona starsza, tym bardziej mu się podoba”, powiedział ktoś o ich małżeństwie. To zdanie raniło Agathę Christie przez lata. Słynna pisarka, autorka ponadczasowych kryminałów z Herculesem Poirotem i panną Marple przeżyła z drugim mężem Maxem Mallowanem ponad 40 lat, płacąc za to jednak niemałą cenę. Z okazji rocznicy urodzin pisarki przypominamy tę poruszającą historię.
Agata Christie i Max Mallowan – to była wielka miłość. Jak się poznali?
Na życiowe zakręty dobra jest podróż. Jak najdalsza i jak najdłuższa, byle uciec od wspomnień. Agatha Christie długo się nie wahała. „Orient Express: to było marzenie mojego życia” – przyznała, wsiadając do pociągu. Był 1928 rok, sławna już pisarka miała wtedy 38 lat i właśnie rozwiodła się z pierwszym mężem, Archibaldem Christie, który odszedł do innej kobiety. W podróż na Środkowy Wschód ruszyła całkiem sama. I choć obiecywała sobie, że już nie zaangażuje się w żaden związek, pozwoliła, by los raz jeszcze ją zaskoczył.
„Chudy, ciemnowłosy, bardzo małomówny” – oto pierwsze wrażenia pisarki na temat tego, który miał zostać jej drugim mężem. Max Mallowan był znajomym kierownika wykopalisk w Ur, profesora Leonarda Woolleya i jego żony. Kiedy Christie odwiedziła ich po raz pierwszy podczas swej wyprawy Orient Expressem, nie mogli się spotkać, bo Max leżał z zapaleniem wyrostka. Jak widać, przed przeznaczeniem nie da się uciec. Gdy w marcu 1930 roku pisarka znów przyjęła zaproszenie Wooleyów, 25-letni archeolog był w pełni sił.
Szybko ją zaintrygował. Bacznie obserwowała go przez cały wieczór podczas kolacji. Podobało jej się, że doskonale radzi sobie z ludźmi, jest inteligentny i taktowny. A to nie koniec jego zalet. „Jest idealnym asystentem” – chwaliła go żona profesora.
Onieśmielony, choć i uradowany, zgodził się oprowadzić niemal 40-letnią pisarkę po okolicy. Woolleyowie zdecydowali, że na tym nie koniec: Max musi zabrać Agathę na wycieczkę na Bliski Wschód. „Wszyscy najwyraźniej się zgadzali, że to całkiem naturalne, jeżeli młody człowiek, który urobił sobie ręce po łokcie na wykopaliskach i akurat miał się wyrwać na swobodę, wyruszy w siną dal, żeby pokazywać widoki obcej kobiecie znacznie od siebie starszej i znającej się na archeologii tyle, co nic” – wspominała Christie. Ale zaproszenie na wycieczkę przyjęła.
Wspólne wyjazdy prędko weryfikują znajomość: cementują ją albo niszczą. Oni śpiewająco zdali ten test. Pewnego dnia ich auto utknęło w pustynnym piasku. Niezrażona Agatha, nie tracąc dobrego humoru, położyła się w cieniu samochodu i usnęła.
„Żadnego biadolenia. (...) Słowo daję, w tamtym momencie mi zaświtało, jaka jesteś cudowna” – opowiadał Max. Ona też była zauroczona. Młody mężczyzna czarował ją swoją dobrocią, zrozumieniem i tym, że zawsze potrafił rozproszyć jej czarne myśli.
Agatha Christie bała się drugiego ślubu
Nie chciała jednak poddać się uczuciom. Bardzo przeżyła swój niedawny rozwód. Jej pierwszy mąż, Archibald Christie, nie rozumiał świata żony. Był coraz bardziej zazdrosny o jej pisarską karierę. Odskoczni szukał w grze w golfa. Skutecznie – to na polu golfowym poznał kochankę, dla której porzucił Agathę. Bała się drugi raz sparzyć. „Małżeństwo mnie przerażało. Zdałam sobie sprawę – jak prędzej czy później zdaje sobie sprawę mnóstwo kobiet – że jedyna osoba, która potrafi zranić naprawdę do żywego, to mąż. (…) Już nigdy, postanowiłam, nie wydam się na niczyją łaskę”.
Pisanie miało odciągnąć jej myśli od młodego Mallowana. Christie wróciła do Anglii i próbowała skupić się na karierze, która zresztą od czasów wydanej w 1920 roku debiutanckiej powieści „Tajemnicza historia w Styles” rozwijała się doskonale. Ale wciąż miała problemy z... koncentracją.
Wreszcie nie wytrzymała. Pozwoliła, by Max ją odwiedził. I była na jego widok onieśmielona jak nastolatka.
„Chcę się z tobą ożenić” – podczas kolejnego spotkania Max postanowił zagrać w otwarte karty. „To niemożliwe!” – odpowiedziała przerażona Agatha. Różnica wieku wydawała się jej barierą nie do pokonania. Spierali się przez dwie godziny. „Nie wolno ci wychodzić za mąż – skarciła się – Nie bądź idiotką”.
Ale następnego dnia zapytała 11-letnią córkę z pierwszego małżeństwa, Rosalind: „Co byś powiedziała, gdybym znowu wyszła za mąż?”. Dobrze trafiła – córka była największą fanką jej adoratora.
Zobacz też: Karen Blixen: jedna z najwybitniejszych duńskich pisarek oddała swoje serce Afryce
Agatha Christie i Max Mallowan pobrali się
Ślub wzięli 11 września 1930 roku w Edynburgu. Agatha znów była szczęśliwa. Zrozumiała, że młodość Maxa, może być też zaletą – wciąż ma bowiem szlachetną wizję świata i ideały. Poczuła z nim nić intelektualnego i artystycznego porozumienia. Ona z kolei – znana i zamożna pisarka – bardzo mu imponowała. Wydawało się, że nic nie zmąci ich spokoju.
I rzeczywiście – pierwsze 10 lat ich związku upłynęło w szczęściu. „Zajęcia, owszem, lecz nie ponad miarę. Ja pisałam swoje powieści, Max książki o archeologii, raporty i artykuły” – wspominała Agatha. W 1930 roku, tym, który przyniósł jej tyle dobrych zmian w sferze osobistej, powołała do życia nową bohaterkę, która podobnie jak detektyw Herkules Poirot, przeszła do historii literatury – pannę Marple.
Dużo podróżowali, zdecydowali się też na kupno domu w Londynie. Christie z lubością urządzała „własny pokój”. Wreszcie, po latach pisania gdzie popadnie – przy stole w jadalni między posiłkami albo na umywalce z marmurowym blatem w sypialni – doczekała się własnego miejsca. Max z kolei zachwycony był swoim nowym gabinetem wyposażonym w kominek. Prócz tego domu kupili też drugi – na wsi. Odnosząca coraz większe sukcesy pisarka uznała, że może sobie na to pozwolić.
Agatha Christie straciła dziecko
Pierwszy dramat przeżyli w 1931 roku. Pisarka miała wtedy 41 lat, straciła ciążę i razem z mężem uznali, że nie będą się już starać o dzieci.
„Zaletą posiadania męża archeologa jest to, że im żona starsza, tym bardziej mu się podoba” – powiedział ktoś o ich małżeństwie. Agacie nie wydawało się to dowcipne. Nie cierpiała tego zdania. Różnica wieku powracała w tym związku jak bumerang. Nie da się zatrzymać czasu: podczas gdy Christie wkraczała w wiek średni, jej mąż rozkwitał. Widziała, że podoba się kobietom. Podobno w obawie przed jego utratą, zasugerowała mu w liście, że nie miałaby za złe, gdyby szukał towarzystwa innych kobiet pod warunkiem, że zachowa dyskrecję i jej nie opuści. Zazdrosna była także o więź, jaka łączyła go z jej córką – zawsze potrafili się świetnie porozumieć.
Jednak Max nieustannie zapewniał ją o swojej miłości. Nazywał przyjaciółką i ukochaną, obiecywał, że nic nie zmąci ich uczucia. I chyba przez długi czas była to prawda. Czarne chmury zebrały się nad tym związkiem dopiero pod koniec lat 40. „Setki młodych osób, w większości kobiet, pada z wrażenia” – tak opisywał swej pasierbicy, Rosalind, reakcje studentek na swoje wykłady. W 1947 roku dostał bowiem Katedrę Archeologii Zachodniej Azji na Uniwersytecie Londyńskim. Rzeczywiście, wykładał tak ciekawie i inspirująco, że garnęły się do niego tabuny młodych dziewczyn. Flirtował z nimi, ale nie traktował zbyt poważnie. Prawdziwym zagrożeniem stała się dopiero poznana kilka lat później Barbara Parker.
Agatha Christie: mąż zdradził ją z asystentką
„Pociągająca” – tak określano tę zawsze uśmiechniętą 42-latkę. Z wielkim zaangażowaniem organizowała dla Maxa wykopaliska w Nimrud. Dlaczego się nią zainteresował? Może dlatego, że w związku ze sławną i bogatą żoną zawsze grał drugie skrzypce? A jego asystentka poza nim nie widziała świata. Niektórzy kwestionowali nawet jej archeologiczne pasje. „Max był zafascynowany archeologią, więc i ona się tym interesowała” – mówili.
Autorka „Morderstwa w Orient Expressie” znów cierpiała. „Przez Barbarę Max zadał Agacie prawdziwe udręki” – wspominali przyjaciele. Ale niczego się tak nie bała jak drugiego rozwodu, ponieważ pierwszy całkiem ją zdruzgotał. Przerażało ją również to, że jako słynna pisarka znów musiałaby się zmierzyć z nagonką prasy. Nie chciała też utracić męża, czuła, że mimo wszystko nadal wiele ich łączy. Miłość, małżeństwo to były dla niej najważniejsze sprawy w życiu. Tak została wychowana.
Depresja, lęk, nawroty łuszczycy – oto cena, jaką płaciła za jego romans. Mimo to trwała przy jego boku. Samej Barbary też nie potrafiła znienawidzić. Znosiła jej wizyty „w sprawach archeologicznych”. Swojej złości dawała czasem upust w powieściach, w których ukrywała aluzje do życia osobistego. Ludziom się jednak nie żaliła. Uważała, że każdy sam musi poradzić sobie ze zranieniem.
„Jakże się rozkoszowałam ową drugą wiosną, która nastaje, kiedy człowiek kończy z życiem uczuciowym, z budowaniem związków, kiedy – powiedzmy, po pięćdziesiątce – odkrywa zupełnie nowy świat, wypełniony myśleniem, studiami, lekturą” – pisała, robiąc chyba dobrą minę do złej gry. Przez 30 lat przymykała oko na „przyjaźń” męża z Barbarą. Może potrafiła to przetrwać dlatego, że miała swój świat? W końcu była przecież najpoczytniejszą autorką piszącą po angielsku. A może z wiekiem potrafiła coraz lepiej akceptować rzeczywistość.
Ostatnią powieść, „Tajemnicę Wawrzynów”, wydała w 1973 roku. Rok później przeszła zawał i coraz więcej czasu spędzała w łóżku. Zmarła 12 stycznia 1976 roku. Po jej śmierci domem pisarki zajęła się Barbara, z którą Max wreszcie się ożenił. Zmarł na zawał serca w 1978 roku i został pochowany obok Christie. Barbara zmarła w 1993 roku. Chciała spocząć obok Maxa i Agathy, ale rodzina pisarki nie wyraziła na to zgody.
Czy Agatha żałowała swego drugiego małżeństwa? Nie wydaje się. „Jeśli ktoś nie zamierza podejmować w życiu żadnego ryzyka, równie dobrze może od razu położyć się do trumny!” – napisała. A autorka, która sprzedała na całym świecie około dwóch miliardów książek, musiała chyba wiedzieć, co mówi.
Przeczytaj również: Zofia Nałkowska - znana pisarka przez całe życie szukała prawdziwej miłości
***
Autorka: Patrycja Pustkowiak
Źródła: Książki Agathy Christie „Autobiografia” (Prószyński i S-ka 1998) i Jareda Cade’a „Agatha Christie i jedenaście zaginionych dni” (WAB 2014).