Reklama

Akcja na Nanga Parbat zapisała się w historii polskiego himalaizmu. Niestety wyprawa na ośmiotysięcznik nie skończyła się jednak dobrze dla polskiego alpinisty, Tomasza Mackiewicza. Niebawem minie rok od akcji, którą przez kilka dni śledziła cała Polska. Na jaw co rusz wychodzą kolejne szczegóły dotyczące zarówno wyprawy w góry, jak i życia prywatnego alpinisty. Partnerka Tomasza Mackiewicza często zwierzała się w mediach, że ma żal do wielu osób. Nigdy jednak wprost nikogo nie oskarżyła. Teraz w wywiadzie z dziennikarką Wysokich Obcasów zdecydowała się na odważne wyznanie.

Reklama

Partnerka Tomasza Mackiewicza o akcji Nanga Parbat

Anna Solska-Mackiewicz w rozmowie z Dorotą Wodecką dla Wysokich Obcasów wspomina tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce prawie rok temu. Przypomnijmy, że Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol osiągnęli szczyt Nanga Parbat 25 stycznia 2018 roku. Gdy tego dokonali, stan polskiego wspinacza znacznie się pogorszył… Doznał licznych odmrożeń, miał objawy ślepoty śnieżnej i choroby wysokościowej.

Mimo podjęcia decyzji o natychmiastowym zejściu, Francuzka była zmuszona pozostawić Tomasza Mackiewicza w szczelinie na wysokości około 7200 metrów, ponieważ nie był on w stanie samodzielnie schodzić dalej. Sama, dzięki temu, że udało jej się dotrzeć znacznie niżej, na około 6000 metrów, została odnaleziona przez członków ekipy ratunkowej, w skład której wchodzili Adam Bielecki i Denis Urubko. Z powodu pogarszających się warunków atmosferycznych wejście wyżej było niemożliwe, a Tomasza Mackiewicza nie udało się uratować.

Dziś w wywiadzie dla Wysokich Obcasów Anna Solska-Mackiewicz, partnerka Tomasza Mackiewicza wspomina wydarzenia sprzed roku. „Tym razem byłam wyjątkowo spokojna. O ile w trakcie jego wcześniejszych wypraw na Nangę byliśmy w częstym kontakcie, o tyle teraz ostatni raz napisałam do niego 13 stycznia, w dniu jego urodzin. Wysłałam mu Winter Song i słowo „kocham”. Nie odczytał tych życzeń. Kiedy Eli przysłała mi SMS-a, by organizować akcję ratunkową, pomyślałam: koniec, nie wróci do mnie. Nie chciałam się z tym pogodzić”, opowiada.

I choć Tomasza Mackiewicza nie udało się uratować, Anna twierdzi, że wszystko, co wydarzyło się w ciągu tych kilku dni zakrawa o cud: „Cud to ingerencja nadprzyrodzonej siły, która splata okoliczności. Dla mnie tą siłą był Tomek. Cudem było to, że zszedł z Eli ze szczytu niżej, bo w przeciwnym razie ona zostałaby z nim na zawsze na Nandze. Eli opowiadała, jak potwornym wysiłkiem przemieszczali się dół. Ile dał z siebie wtedy. Cudem było, że być może dał jej sygnał, że musi go zostawić w szczelinie i ruszyć po pomoc. Ona nie chciała go zostawiać, chciała tam czekać. A potem – że trafiła na poręczówki, które są zwykle przysypane śniegiem, zamarznięte”, wylicza.

„Cudem było odnalezienie Eli przez Denisa i Adama. Tempo, w jakim wspięli się do niej. Trudno kogoś odnaleźć w górach, w dodatku w nocy, przecież to są nieprawdopodobne odległości. A w końcu cudem było zebranie pieniędzy na akcję ratunkową. Polacy dawali pieniądze na ratowanie Tomka. To znaczy zdawali sobie sprawę, że dają na ratowanie dwóch żyć, ale to Tomek, jego energia wyzwoliła w ludziach taką moc. Potem stało się dużo złego. Niektórzy, chociaż była ich na szczęście mniejszość, obrażali się, że oni „przecież dali pieniądze na ratowanie Tomka!”. W tym sensie Tomek był jedną z osób, które ocaliły życie Eli”, mówi.

Anna Solska-Mackiewicz: Mam straszny żal do Krzysztofa Wielickiego

Do tej pory partnerka Tomasza Mackiewicza przyznawała w wywiadach, że ma żal do wielu osób. Tym razem mówi wprost: „Mam straszny żal do Krzysztofa Wielickiego, który kierował wyprawą na K2, o to, że natychmiast nie próbował wysłać po Tomka helikoptera. Mieli opłacony depozyt, mogli go wykorzystać na ratowanie Tomka. Straszny jest we mnie ból z tego powodu”, zaczyna swą opowieść.

„To śmigło stało gotowe do wykorzystania dla polskiej wyprawy, a ja w tym czasie z chatki w irlandzkiej wiosce organizowałam z kilkoma przyjaciółmi 50 tys. dolarów na zapłacenie za helikopter Pakistańczykom”, dodaje. Jej wypowiedź wywołała burzę zarówno w środowisku himalaistów, jak i wśród internautów i wielu Polaków, którzy bacznie śledzili całą sprawę.

Przypomnijmy, że polska wyprawa na K2 ruszyła na pomoc Revol i Mackiewiczowi. Ostatecznie udało im się uratować jedynie Francuzkę. Zespół bał się wyruszać jeszcze wyżej po Polaka, gdyż jego poszukiwania mogłyby skończyć się tragicznie dla wszystkich. Jak sama przyznaje, nigdy nie rozmawiała o tej sprawie z Wielickim, jest jednak przekonana, że ten starałby się jej wytłumaczyć, że w tamtych okolicznościach wysłanie helikoptera byłoby niezwykle skomplikowaną operacją. Anna Solska-Mackiewicz zapewnia jednak, że nie ma żalu do Elisabeth Revol, z którą Tomasz Mackiewicz zdecydował się podjąć próbę zdobycia szczytu.

Reklama

Czy Krzysztof Walicki zdecyduje się odpowiedzieć na te oskarżenia?

Reklama
Reklama
Reklama