Żona Tomasza Mackiewicza: „Nie akceptuję tego, co się stało”
Jak Anna Solska radzi sobie ze stratą męża?
Śmierć Tomasza Mackiewicza była ogromnym ciosem dla jego rodziny i przyjaciół. Do końca nie mogą się pogodzić z jego stratą. Akcja ratunkowa na Nanga Parbat nie powiodła się. Polaka nie udało się sprowadzić ze szczytu. Himalaista na zawsze pozostanie na ośmiotysięczniku, którego zdobycie było jego odwiecznym marzeniem. Jego żona, Anna Solska w ostatnim wywiadzie opowiedziała o bólu po stracie ukochanego. Do końca miała nadzieję, że Tomasz przeżyje...
Żona Tomasza Mackiewicza o bólu po stracie męża
Ból, pustka i... nadzieja, która tliła się do samego końca. Anna Solska pogrążyła się żałobie. Dopiero teraz, kiedy minęły pierwsze emocje, dotarło do niej, co naprawdę się wydarzyło. Jak radzi sobie z odejściem Tomasza Mackiewicza?
„Pogodzić się z tym czy zaakceptować jest trudno. Jestem na takim etapie, że dotarło do mnie to, co się stało – ale tego nie akceptuję. Mijają pierwsze emocje wstrząsu, potężnej traumy (...) Teraz, po tych kilku tygodniach nastąpiło większe wyciszenie i spokój. To jest taki czas szukania sensu tej historii – nie "dlaczego to się stało", tylko "po co". Że taki jest nasz los? Czy tak miało być? Odnalezienia w tym sensu dla mnie, na dalszy ciąg mojego życia. Tomek jest najbliższą mi osobą na świecie, więc muszę układać sobie życie bez niego, albo z nim – tylko że w innej postaci", opowiadała w audycji RMF FM W cieniu wielkiej góry.
Gdy Anna Solska dowiedziała się o problemach Tomasza Mackiewicza na szczycie góry Nanga Parbat, poczuła się winna. Zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji, tak jakby chciała się wcześniej przygotować na najgorsze.
„Czułam się winna, bo sobie zdawałam sprawę z powagi sytuacji - znam Tomka bardzo dobrze i śmiem twierdzić, że najlepiej ze wszystkich ludzi. Był mi najbliższy. Jeżeli dotarł do mnie komunikat, że są na takiej, a nie innej wysokości i jeżeli on nie ma siły schodzić, to jest bardzo źle bo on jest… był nieprawdopodobnie silny i ta sytuacja dla mnie oznaczała, że jest naprawdę poważnie. Bo gdyby on mógł schodzić, to by po prostu zszedł. Oczywiście ja miałam ogromną nadzieję, ale też zdawałam sobie sprawę, jak nikłe są szanse na ratunek. Moi znajomi i przyjaciele mówili „no ale musisz wierzyć w cuda”, „cuda się zdarzają”, a ja wręcz czułam się winna, że nie wierzę w ten cud. Tak jakby chciałam się wcześniej przygotować na najgorsze”, zdradziła.
Anna Solska, żona Tomasza Mackiewicza o akcji ratunkowej na Nanga Parbat
Anna Solska zaangażowała się w akcję ratunkową. Zdradziła, jak ówczesne wydarzenia wyglądały z jej perspektywy! Tylko tak mogła pomóc Tomaszowi. Działać. Te starania dawały jej odrobinę nadziei, zaprzątały głowę. Największym wsparciem byli dla niej przyjaciele Elisabeth. Z rodziną nie miała czasu się wtedy skontaktować. Poza tym byli daleko, ale mimo to nadal czuła ich energię i wsparcie.
„Opisałam jej więc, że działamy. Żeby go nie zostawiała, że dotarła do nas wiadomość. Następny mój telefon był chyba w celu poszukiwania agenta Pakistańskiego, z którym próbowałam nawiązać kontakt. Kolejny zdaje się był do męża Elisabeth, który nie mówi po angielsku, więc nie mogliśmy się porozumieć i on wtedy mi podał numer do przyjaciela Elisabeth, który włączył mnie do akcji. Kolejna sprawa to był dziennikarz TVN, z którym znam się osobiście, więc zadzwoniłam do niego z prośbą o pomoc - o znalezienie numeru do ambasady w Pakistanie.
Kontaktowałam się z ambasadą – mówiłam, że natychmiast potrzebujemy pomocy. Ja właściwie byłam pierwszą osobą, która dała impuls tej akcji. Chodzi o to, że ja robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby Tomka uratować. Zaczęła się zbierać taka grupa na What’s upie, zaczęliśmy dodawać kolejne osoby. Nie jadłam i nie spałam, bo my właściwie byliśmy cały czas w kontakcie”, relacjonowała.
Tomasz Mackiewicz spełnił swoje marzenie. Poniósł za to ogromną cenę - cenę życia. Żona przeczuwała, że tym razem uda mu się osiągnąć szczyt. Osierocił trójkę dzieci. 9-letni Maks, 7-letnia Tonia i 6-letnia Zoja były jego miłością. One już wiedzą, że tata nie powróci z wyprawy, w trakcie której stanął na szczycie Nanga Parbat
„Są oczywiście dzieci, więc skupiam się na nich - tzn. na naszej wspólnej córce, bo mamy razem córkę. Są też dzieci Tomka z poprzedniego małżeństwa. Dla dzieci też to jest strasznie trudny moment, chociaż dzieci trochę inaczej sobie z tym radzą i jakby razem jesteśmy w tym myśleniu o nim i w tym bólu, w tej rozpaczy”, dodała Anna Solska.