Reklama

Kochali się i wspierali. Szczególnie wtedy, gdy los boleśnie ich doświadczył. Zofia Merle i Jan Mayzel byli małżeństwem przez ponad 50 lat. Stanowili zgraną parę. Wszyscy, którzy ich znali podkreślali, że darzyli siebie czułością, szacunkiem i przy swoim boku promienieli. Mimo że w 2013 roku pochowali jedyne dziecko, syna Marcina...

Reklama

Jan Mayzel: zanim poznał Zofię Merle, był mężem Zofii Kucówny

Gdy się poznali, on miał już na koncie jedno małżeństwo. Pierwszą żoną Jana Mayzela była Zofia Kucówna, również aktorka. Poznali się na studiach, postanowili wziąć ślub. On po uzyskaniu dyplomu przeprowadził się do Warszawy i tam próbował swoich sił w branży. Gdy odwiedziła męża w Warszawie, otrzymała niespodziewanie propozycję dołączenia do zespołu Teatru Powszechnego. Na jego czele stał wówczas Adam Hanuszkiewicz. Między nimi zaiskrzyło. Nic dziwnego – on już wówczas cieszył się w środowisku dużym uznaniem, był niezwykle przystojny, miał osobowość. Ona już na studiach budziła ogromne zainteresowanie z uwagi na swoją urodę. A do tego dochodził niekwestionowany talent...

Problem w tym, że oboje byli wówczas w związkach małżeńskich. On z Zofią Rysiówną, z którą doczekał się córki Katarzyny i syna Piotra. Kobieta próbowała walczyć o związek, jednak romans męża z o 13 lat młodszą koleżanką okazał się zbyt silnym bodźcem. Tego płomienia nic nie mogło ugasić...

Jan Mayzel dosyć szybko pogodził się z tym, że żona wybrała innego. Wiedział, że nie ma szans z tak silnym uczuciem, podjęli decyzję o rozwodzie. Ale wkrótce na jego drodze pojawiła się Zofia Merle...

Czytaj także: Dominic West, odtwórca roli księcia Karola w serialu The Crown, w szczerej rozmowie

Bujnowicz/AKPA

Jan Mayzel, październik 1997

Zofia Merle i Jan Mayzel: historia ich relacji

Gdy się poznali, urzekł go jej urok osobisty i pogoda ducha. Kobieta, która nigdy nie narzeka. Rezolutna, otwarta na innych, pracowita. Zawsze podkreślała, że nie przywiązywała się do rzeczy tylko do ludzi. A przy tym wyszło na jaw, że ma... wielki talent kulinarny! Potrafiła dosłownie wyczarować coś z niczego – i to w kilka chwil. Udowodniła, że łączenie roli gospodyni domowej z aktorstwem jest możliwe i przynosi wiele satysfakcji.

To dzięki niej kultowe polskie filmy i seriale, w tym te Stanisława Barei, zyskały niepowtarzalny koloryt i wdzięk. Któż dziś wyobraża sobie „Alternatywy 4” i „Zmienników” bez Zofii Merle? Dzięki jej talentowi rozkwitły pełnym blaskiem komedii. Ta energia towarzyszy jej również na co dzień...

Zawsze inspirowała męża i motywowała do działania. Nic nie było w stanie jej złamać. Wśród przyjaciół i znajomych pary krążyła anegdota o tym, jak kiedyś ukradziono im samochód. A było to w czasach, w których był on synonimem luksusu i trzeba było na niego odkładać latami. Gdy więc przejęty Jan Mayzel wszedł do mieszkania i powiedział żonie, że auto zostało skradzione, usłyszał coś, co w takiej sytuacji było dowodem wielkiej życiowej mądrości. „Ciesz się, że ciebie nie pobili. Samochód to rzecz nabyta, kradzież nie może rujnować człowiekowi życia”, stwierdziła (cytat za Pomponik.pl), po czym... wróciła do kuchni, by przygotować jakieś pyszne danie.

Zofia Merle 1960 r.

Slawek Bieganski / Forum

Jej potrawy były legendarne wśród znajomych i przyjaciół. Wyspecjalizowała się zwłaszcza w przygotowywaniu ciasteczek z nadzieniem, nazwanych od jej nazwiskami marletkami. Poza tym chętnie służyła radą, wspierała, nigdy nie była zawistna i nie chciała z nikim konkurować. Nie narzekała na nic, nie skarżyła się. Nawet wtedy, gdy doznała wylewu i musiała zawalczyć o powrót do zdrowia i pełnej sprawności.

„Tyle lat udało mi się przeżyć bez stresów, ambicjonalnej szarpaniny, zawiści i zazdrości. Dlaczego? Bo nie przywiązuję się do ról, samochodów, przedmiotów, ale do ludzi. W wolnych chwilach szyję płaszcze z gałganów, czytam książki, oglądam filmy i piekę ciasta. Nie znam pojęcia nudy”, podkreślała w jednym z wywiadów.

Zawsze zarażała śmiechem i pogodą ducha. Jest uosobieniem dobra. A jednak osiem lat temu ten uśmiech przygasł za sprawą bolesnej, osobistej tragedii...

Czytaj także: Anna Maria Jopek chciała „być dobra ze wszystkiego, żeby go nie zawieść”. Jakie relacje łączyły ją z ojcem?

Jan Meyzel 1962 r.

INPLUS/East News

Zofia Merle i Jan Mayzel stracili syna

21 kwietnia 1971 roku spełniło się wielkie marzenie aktorskiej pary. Na świat przyszło wówczas ich jedyne dziecko. Syn Marcin od małego był otoczony artystyczną atmosferą. Rodzice chętnie zabierali go do teatrów i na plany seriali oraz filmów. Nic dziwnego, że ostatecznie podjął decyzję o związaniu się z kinematografią, ale z tej drugiej strony. Ukończył łódzką Filmówkę na kierunku produkcji filmowej. Został reżyserem.

Pracował na planie takich produkcji, jak „Na dobre i na złe” (wystąpił nawet w kilku odcinkach), „Prosto w serce”, „Paradoks” czy przy filmie „Baczyński”. Rodzice zawsze byli z niego dumni. Pani Zofia nazywała siebie w czepku urodzoną. Podkreślała, że dostała od losu więcej, niż się spodziewała. Mąż i syn byli dla niej całym światem, powodem, dla którego pogoda ducha nigdy jej nie opuszczała. Do czasu...

W 2013 roku na Zofię Merle i Jana Mayzela spadł bolesny cios. 2 lipca Marcin odszedł po walce z chorobą nowotworową. Miał zaledwie 42 lata. Pozostawił pogrążoną w żałobie żonę oraz dwóch nastoletnich już dziś synów: Stanisława i Krzysztofa. Na jego pogrzebie przyjaciel rodziny, Stanisław Tym, zagrał na harmonijce ustnej jedną z ulubionych szkockich melodii zmarłego.

Odejście jedynego dziecka było dla aktorki osobistym dramatem. Już kilka lat wcześniej przeszła na zawodową emeryturę (mówiło się, że z powodów zdrowotnych), ale po śmierci Marcina całkowicie wycofała się z życia publicznego. W tym niewyobrażalnie trudnym czasie mogła liczyć na męża. Jan Mayzel wspierał ją, otaczał opieką, troską. Był zawsze. Nie lubiła, gdy w związku z zawodowymi zobowiązaniami znikał z mieszkania na warszawskim Żoliborzu na zbyt długo (do końca pozostał aktywny aktorsko), bo wówczas uczucie tęsknoty za synem wracało ze zdwojoną siłą...

Czytaj także: Była dla niej wzorem, poszła w jej ślady. Barbara Nowacka nadal nie pogodziła się ze śmiercią mamy

TRICOLORS/East News

Jan Mayzel, Zofia Merle, Warszawa, 04.06.2010 rok

Po śmierci syna poświęciła się wnukom i mężowi

Nie ukrywała, że mąż, synowa i wnuki są dla niej całym światem. Jest bardzo zaangażowaną babcią, w stałym kontakcie ze Stanisławem i Krzysztofem. „Jestem babcią meteorem. Wciąż mam za mało czasu i nie dogadzam wnukom tak, jak bym chciała. Mam wielkie braki, ale staram się to nadrabiać”, zwierzała się jakiś czas temu.

Niestety, na Zofię Merle spadł kolejny cios. 30 grudnia 2021 roku odszedł jej ukochany mąż. Jan Mayzel miał 91 lat. O jego śmierci poinformowali koledzy z teatru. I przekazali wyrazy współczucia aktorce. Po raz kolejny otrzymała bolesny cios od losu... Zofia Merle odeszła 13 grudnia 2023 roku. Teraz są już razem.

Źródła: Kobieta.wp.pl, Pomponik.pl, Fakt24.pl.

[Tekst aktualizowany 14.12.2023]

TRICOLORS/East News

Zofia Merle i Jan Mayzel, Warszawa, 08.07.2012 rok

TRICOLORS/East News
Reklama

Zofia Merle i Jan Mayzel, Warszawa, 04.06.2010 rok

Reklama
Reklama
Reklama