Reklama

Mężczyzna charyzmatyczny i wspaniały aktor. Zatroskany ojciec czwórki dorosłych dzieci. ,,Martwię się o przyszłość moich dzieci. Mam wrażenie, że one są pogubione. Chciałbym je ochronić przed porażkami, choć wiem, że nie mogę", mówi w wywiadzie Beacie Nowickiej. W nowej Vivie! opowiedział także o... miłości! Od ośmiu lat związany jest z Moniką Zamachowską. Ich relacji nikt nie dawał szans.

Reklama

Od ośmiu lat jesteś w nowym, wydaje się szczęśliwym związku z Moniką. Boisz się samotności?

Nie. Uważam, że samotność, kawałek przestrzeni wyłącznie dla siebie, jest nieodzowna do życia. Ale czy potrafiłbym być sam, wieść życie w pojedynkę? Nie wiem. Nie chcę gdybać, ale ja się ze sobą nie nudzę. Wręcz lubię pobyć sam ze sobą i nie ma w tym żadnej metafizyki. Po całych dniach czasem wielkiej kotłowaniny tak się wyciszam, porządkuję.

Co wtedy lubisz robić?

Nie po to kupuję płyty, żeby kupować, tylko rzeczywiście ich słucham. Kiedy cały dom zaśnie, nawet kot Felicjan nie domaga się drapania za uchem, włączam sobie muzę i słucham. Siedzę i gapię się w punkt A albo siedzę i piszę różne rzeczy. Zawsze pisałem. Dlatego jak pytałaś o Monachium, to mnie nie przerażały momenty samotności. Nie tylko przecież spędzałem czas w sklepie z płytami, miałem miły apartament wynajęty przez produkcję, gdzie nawet mogłem coś upichcić, choć nie jestem kucharzem, albo godzinami połazić po mieście. W tym wymiarze ta osobność jest mi wręcz niezbędna.

Piszesz „dzienniki nocą”?

Mało i rzadko piszę. Ostatnio zajmują mnie tłumaczenia, dasz wiarę? Przetłumaczyłem dwie piosenki Stinga, jedną z nich, „Fragile”, śpiewam w recitalu, uważam, że całkiem nieźle. Wczoraj w nocy skończyłem „How Insensitive” Carlosa Jobima, zaśpiewałem ją premierowo w moim tłumaczeniu Magdzie Umer na 70. urodziny. Tak się bawię. Pisanie było – jak patrzę na to z perspektywy czasu – formą autoterapii po śmierci ojca. Próbą przejścia przez trudny moment w życiu. Długo pisałem do szuflady, po iluś latach wyciągnął to mój kolega, który miał wydawnictwo, i wydał mi kilka wierszy. A potem ukazał się jedyny tom.

Pamiętam, „Półkrople, ćwierćkrople”.

Pytałaś, czy piszę prozę. U mnie wszystko sprowadza się do skrótu. Mam spory zbiór haiku, które powstały z kilkustronicowych opowiadań.

Możesz mi przeczytać ten, à propos starości? Jest piękny.

pocałunki –
takie żałosne
chyba już nieaktualne

– nigdy bym nie pomyślał
że zacznę się starzeć
od ust

Reklama

To 1995 rok. Faktycznie rozmyślałeś o przemijaniu. Kiedy rano budzisz się do życia, co widzisz, goląc się przed lustrem?

Żeby być w miarę uczciwym, ja mam długi rozbieg, jeśli chodzi o wdrażanie się w rzeczywistość. Nie lubię porannego wstawania. Im wcześniejsze, tym większe rozdrażnienie, że znowu trzeba się podźwignąć, zwłaszcza że to, co dzieje się po drugiej stronie życia, czyli we śnie, w moim wypadku jest tak ciekawe i fascynujące, że nie zawsze chce mi się do tego golenia wracać. Nic specjalnego nie widzę. Najczęściej po prostu kolejny dzień.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama