Reklama

Cieszy się uznaniem, zaufaniem i sympatią widzów. Przez wiele lat był prezenterem programu Uwaga! W lipcu 2023 roku pożegnał się z tym stanowiskiem. Jakie tajemnice skrywa życie dziennikarza? Zbigniew Łuczyński niedawno świętował 55. urodziny.

Reklama

Zbigniew Łuczyński: jakie tajemnice skrywa jego życie?

Zanim związał się z telewizją i zbudował swoją pozycję w świecie mediów, próbował swoich sił w innym zawodzie. Nie każdy wie, że Zbigniew Łuczyński z wykształcenia jest aktorem przed laty pracował w Teatrze im. Stefana Żerkowskiego w Kielcach.

Następnie spróbował swoich sił w castingu do TVP Kraków i wygrał. „Stawałem przed komisją, która wydaje karty ekranowe i mikrofonowe. Miałem przyjemność spotkać się z legendą dziennikarstwa, Aleksandrem Bardinim. On był w tej komisji i usłyszałem od niego: "dzieciaku, to jest to, co powinieneś robić", opowiadał w Dzień Dobry TVN. W Telewizji Polskiej na początku prowadził program „Kronika”, był także korespondentem programów informacyjnych. Na początku lat dwutysięcznych przeprowadził się do stolicy, gdzie prowadził program „Kurier” w stacji TVP3. A następnie związał swoją karierę z telewizją TVN, gdzie od 2006 do 2023 prowadził magazyn reportretów „Uwaga!”. Format przyniósł mu największą popularność. „Całe życie prowadziło mnie do tego, żeby się znaleźć w tym programie. Ktoś mnie zauważył. Słowo "Uwaga!" to jedno z najważniejszych słów mojego życia. Uwaga i uważność. Staram się być uważny na wszystko, co mnie otacza. Albo kiedy mówisz do kogoś, kogo kochasz: uważaj na siebie. A jednocześnie odbieraj wszystkimi zmysłami to, co cię otacza”, opowiadał Oskarowi Netkowskiemu dla Dzień Dobry TVN. W lipcu, ku zaskoczeniu fanów, dziennikarz rozstał się z formatem. „Od wczoraj spływa na mnie ogromna, niespodziewana fala Waszej życzliwości. Jestem trochę smutny, ale i bardzo szczęśliwy jednocześnie. Smutny, bo zostawiam Was „moich” widzów, ale i szczęśliwy, bo dajecie mi tak wiele wsparcia, miłych słów i życzliwości, na którą, jak się okazuje, zapracowałem przez te wszystkie lata. Wyposażony w tę siłę chcę pójść dalej. Dokąd? Zobaczymy…. Żegnam się z TVN UWAGA! , ale nie z Wami", pisał.

A prywatnie? Zbigniew Łuczyński niewiele mówi o swoim życiu osobistym. Wiadomo, że był związany z aktorką Beatą Zwierzchowską, z którą doczekał się córki Olgi i syna Szczepana. Małżeństwo pary nie przetrwało próby czasu. Po rozstaniu była żona dziennikarza wyjechała z synem do USA. Tam buduje życie u boku nowego partnera, wyszła za mąż i rozwija karierę jako fotografka. Z kolei córka pary została z tatą w Polsce.

„Żona ponownie wyszła za mąż, realizuje się w pracy zawodowej, jest fotografem, robi zdjęcia do kolorowych magazynów, wychowuje naszego syna, wszyscy regularnie się odwiedzamy i przyjaźnimy. Stworzyliśmy większą, łączoną rodzinę”, zwierzał się w echodnia.eu.

Czytaj też: Oliwia Bieniuk: „Aktorstwo to moja pasja i, mam nadzieję, mój przyszły zawód”

Teodor Ryszkus / Forum

Zbigniew Łuczyński, Warszawa 12.03.2013. Ramówka telewizja TTV

Choć dzieliła ich spora odległość, byli partnerzy zawsze troszczyli się utrzymywanie kontaktów z dziećmi i widywali się z nimi regularnie. „Ponieważ nasze dzieci mieszkają w różnych krajach, kontaktujemy się z nimi tak często, jak to możliwe. Na co dzień telefon, internet. Jak to możliwe, wsiadamy w samolot i spędzamy razem czas. Starając się nadrobić niewidzenie”, zwierzał się Zbigniew Łuczyński w rozmowie z Kariną Caban-Rusinek dla Sympatia Onet.

Mimo rozstania, byłych partnerów łączą bardzo dobre, przyjacielskie relacje. Na pierwszym miejscu zawsze stawiali dobro dzieci i dla ich dobra starali się dbać o kontakty. „Szczególnie po rozwodzie trzeba dbać o jak najlepsze relacje z byłym partnerem dla dobra wspólnych pociech. Z drugiej strony przedstawiane losy ludzkie pokazują, że są one bardzo zmienne, nie wiadomo co przydarzy się w każdym dniu, więc trzeba mieć w sobie dużo pokory”, komentował w wywiadzie dla echodnia.pl.

Sprawdź też: Tak wygląda zamek Maćka Musiałowskiego od środka. Byliśmy w nim z naszą kamerą

Podlewski/AKPA

Zbigniew ŁuczyńskiJesienna ramówka TVN; sierpień 2022

Zbigniew Łuczyński: rozstał się z żoną, samotnie wychowywał córkę

Zbigniew Łuczyński samotnie wychowywał Olgę. Mimo napiętego grafiku w pracy, cały swój wolny czas poświęcał dziecku. W tamtym momencie dla wielu osób ojciec, który samodzielnie opiekował się dzieckiem wydawał się nietypowym "przypadkiem". Część osób była tym zaskoczona, inni mu współczuli. „Kiedy zostałem sam z moją córką, najczęstszą reakcją osób, które nas nie znały, było zdziwienie. Jak to? Ojciec sam wychowuje córkę? Jak to możliwe? Pojawiały się gesty współczucia. Ale bardzo szybko oboje staraliśmy się uświadomić, że według nas ta sytuacja jest najzupełniej normalna. Nie czujemy się gorsi, inni, a tym bardziej nie potrzebujemy specjalnego traktowania ani „załamywania rąknad naszym losem, bo staramy się dawać sobie radę najlepiej, jak potrafimy”, tłumaczył w komentarzu dla Sympatia Onet. Nigdy nie uważał się za autorytet w kwestii samodzielnego wychowywania dzieci. Kierował się zawsze instynktem, otaczał córkę poczuciem bezpieczeństwa, zaufaniem. Starał się też egzekwować, ale przy tym pozwalał na osobistą wolność, wybory i popełnienie błędów.

W tym samym wywiadzie nie ukrywał dumy z córki. Podziwiał ją, za to, jak potrafi godzić wiele obowiązków – studia, działalność w organizacjach studenckich, wolontariat na rzecz zwierząt. Dziś to dorosła, mądra i empatyczna kobieta. Olga związała swoją drogę z socjologią i kulturoznawstwem, a syn Szczepan wybrał informatykę.

Zbigniew Łuczyński często odwiedza ukochany Kraków. Jednak to pod Warszawą zbudował swoje miejsce na ziemi. Tam łapie dystans do otaczającej go rzeczywistości. Rzadko zaprasza gości do swojego azylu. „Spędzam tu czas z bliskimi, przyjaciółmi, psem i kotem”, opowiadał w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Z dala od zgiełku wielkiego miasta uczy się żyć w zgodzie z naturą. Opiekuje się także pupilami – kotem i adoptowanym psem, a także pomaga potrzebującym zwierzętom.

„Mojego psa Swaggera zaadoptowałem siedem lat temu. Zobaczyłem jego zdjęcie w fundacji. Miał nogi w gipsie i amputowany ogon. Zauroczyłem się nim, intuicja mnie nie zawiodła. Jest moją ostoją we wszystkich trudnych momentach”, opowiadał w Dzień Dobry TVN.

Źródło: Wywiad Kariny Caban-Rusinek dla Sympatia Onet, Pomponik, Plejada

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama