Jakub A. opowiedział, jak planował zabójstwo 10-letniej Kristiny. Ujawniono kulisy śledztwa
Te słowa mrożą krew w żyłach...
Od zabójstwa 10-letniej Kristiny w Mrowinach minęły dwa tygodnie, ale echa tej zbrodni wciąż nie cichną. Do zbrodni przyznał się Jakub A., ale śledczy wciąż zbierają dowody w tej sprawie. Dziś Gazeta Wyborcza ujawnia, co udało im się ustalić i przedstawia, jak wyglądała praca śledczych od momentu znalezienia ciała dziewczynki do postawienia zarzutów podejrzanemu.
Zabójstwo 10-letniej Kristiny
Zabójstwo 10-letniej Kristiny wstrząsnęło całą Polską. Morderca dziewczynki, Jakub A., przyznał się do zbrodni z premedytacją. 10-latka zaginęła w dwa tygodnie temu w czwartek – nie wróciła do domu po szkole. Po południu jej ciało znalazła przypadkowa kobieta, spacerująca po lesie w okolicy miejscowości Pożarzysko. Po sekcji zwłok podano, że oficjalną przyczyną zgonu były liczne rany kłute klatki piersiowej i szyi. Jak wynika z ustaleń śledczych, 22-latek zadał jej 32 ciosy nożem.
Podejrzany o zabójstwo Jakub A. został zatrzymany w niedzielę na terenie Wrocławia. Jeszcze tego samego dnia usłyszał dwa zarzuty, do których się przyznał: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i podżegania do tej zbrodni innej osoby. Dziś jak podaje Gazeta Wyborcza, śledczy wciąż zbierają dowody w tej sprawie, by wystąpić do sądu z aktem oskarżenia. Podobno śledczy wytypowali Jakuba A., ale zatrzymali go dopiero 24 godziny później. Dlaczego?
„Trzeba było się do tego przygotować. Gdy ustalono miejsce jego zamieszkania, okazało się, że go tam nie ma. Ale szybko wiedzieliśmy, gdzie się schował. Przez cały czas był obserwowany”, podkreśla rozmówca Gazety Wyborczej.
Okazuje się, że Jakub A. bardzo precyzyjnie przygotowywał się do zbrodni. Na miejsce pojechał pożyczonym samochodem, kupił nowe ubrania, których się później pozbył. Założył nawet buty w innym rozmiarze, by dodatkowo zmylić prowadzących śledztwo. Podobno policja nie chciała od razu ujawniać faktu zatrzymania mężczyzny. Jako pierwsze informację podało Ministerstwo Sprawiedliwości, które przekazało informację Polskiej Agencji Prasowej. Później doniesienia potwierdził Zbigniew Ziobro.
„Zrobiło się zamieszanie. Nasi ludzie byli wściekli, bo nie mogli spokojnie wykonywać czynności. Pod prokuraturą zaczęli się gromadzić ludzie, panowała atmosfera linczu”, czytamy wypowiedzi osób zaangażowanych w śledztwo w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Po tym jak Jakub A. przyznał się do winy, usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mówi się, że za ten czyn grozi mu dożywotnie więzienie...