Reklama

Czy musiał zginąć? – to pytanie zadają sobie fani Janusza Dzięcioła i internauci w całej Polsce. Sołtys Białego Boru koło Grudziądza w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyznał, że lokalne władze chciały zamknięcia przejazdu kolejowego, na którym doszło do wypadku z udziałem zwycięzcy pierwszej edycji „Big Brothera”. Ujawnił również, że były poseł zginął zaledwie 100 metrów od swojego domu.

Reklama

Wypadek Janusza Dzięcioła: zginął 100 metrów od domu

To miejsce o ograniczonej widoczności, uchodzące wśród mieszkańców za niebezpieczne. Nikt nie ma wątpliwości, że ten przejazd kolejowy powinien zostać zamknięty. Tym bardziej teraz, po tragedii, do której doszło w piątek 6 grudnia.

„Byłem na miejscu chwilę po wypadku. Janusz zginął 100 metrów od swojego domu”, powiedział w rozmowie z Polską Agencją Pasową sołtys Białego Boru Jerzy Czapla.

Wyjaśnił również, dlaczego przejazd kolejowy, na którym zginął Janusz Dzięcioł, jest tak niebezpieczny. To lewoskręt, w dodatku prowadzi pod górę.

„Widoczność w tym miejscu jest utrudniona. Dzięki temu przejazdowi można dojechać do domów, które są po drugiej stronie torów. Taki manewr wykonywał także mój sąsiad - b. poseł Dzięcioł”, opisuje.

Mężczyzna opisuje, że miejsce jest zabezpieczone czerwonymi, pulsującymi światłami, które włączają się, gdy przejeżdża pociąg.

„Gdy byłem na miejscu, policja nie dopuszczała już w bezpośrednie sąsiedztwo przejazdu kolejowego. Nie wiem, czy byli świadkowie tego zdarzenia”, zaznaczył sołtys.

Jak wiadomo w innych przekazów medialnych, dom Janusza Dzięcioła jest drugi w kolejności za przejazdem kolejowym. Były poseł był mieszkańcem Białego Boru od wielu lat.

Janusz Dzięcioł przeczuwał własną śmierć?

Jerzy Czapla w rozmowie z dziennikarzami zwierzył się, że rozmawiał niedawno ze zmarłym tragicznie zwycięzcą pierwszej edycji „Big Brothera” o potrzebie zamknięcia przejazdu. Obaj przeczuwali, że może dojść na nim do tragedii, to miejsce odbierano jako wyjątkowo niebezpieczne.

„Trzy dni temu rozmawiałem z nim osobiście na drodze, którą równaliśmy. Sugerowałem, zresztą on mówił też o tym od jakiegoś czasu, że trzeba zamknąć dwa przejazdy przez tory do naszej miejscowości, bo one nie są do końca bezpieczne”, ujawnił.

Jednym z nich był ten, na którym w piątek 6 grudnia doszło do tragedii. Drugi znajduje się 400 metrów wcześniej i nie ma przed nim żadnej sygnalizacji świetlnej!

„Tam zjeżdża się na dół i widoczność również nie jest bardzo dobra. Rozmawialiśmy z wójtem na ten temat, że będziemy starali się o zamknięcie tych przejazdów. Nieco dalej jest przejazd z sygnalizacją świetlną i szlabanami”, wyjaśnił.

Tragiczny wypadek Janusza Dzięcioła

Według wstępnych ustaleń, Janusz Dzięcioł nie miał najmniejszych szans na przeżycie. W rozmowie z mediami przedstawiciele policji podkreślili, że 66-latek skręcając z drogi w lewo na przejazd kolejowy po prostu wjechał pod pociąg. Do wypadku doszło na trasie Grudziądz - Toruń. Ruch pociągów został wstrzymany. Na miejscu pracowali policjanci, strażacy, jak również prokurator i służby kolejowe.

Janusz Dzięcioł pracował jako strażnik miejski:

Radoslaw SALACINSKI/East News
Reklama

66-latek był zwycięzcą pierwszej polskiej edycji „Big Brothera”:

Wojtek Stein/Reporter/East News
Reklama
Reklama
Reklama