Są wyniki badań toksykologicznych zabójcy Pawła Adamowicza!
Czy Stefana W. w momencie ataku działał pod wpływem narkotyków?
27-letni Stefan W. nie działał pod wpływem narkotyków w momencie ataku na Pawła Adamowicza - taką informacje podało dzisiaj TOK FM, powołując się na słowa rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyny Wawryniuk. Potwierdziły to wyniki badań toksykologicznych, które otrzymali przedstawiciele prokuratury.
Stefan W. nie działał pod wpływem narkotyków w momencie ataku na Pawła Adamowicza
To o tyle istotna informacja, że w zeszłym tygodniu znajomi Stefana W. wyjawili, że od 14 lat miał on zażywać regularnie narkotyki.
„Stefana poznałem, jak miał może 14-15 lat. Odkąd pamiętam, brał narkotyki. Dostarczałem mu kokainę, amfetaminę oraz sterydy. W zasadzie całe życie żył z rozbojów, napadów, kradzieży, oszustw. Jeżeli matka nie chciała mu dać pieniędzy, potrafił jej krzywdę zrobić, uderzyć”, wyjawił w rozmowie z dziennikarzami Interwencji Polsatu diler narkotykowy.
Istniały więc przesłanki, że także w momencie ataku na Pawła Adamowicza 13 stycznia w trakcie światełka do nieba Stefan W. był pod wpływem środków odurzających. Wykluczyły to jednak badania toksykologiczne, których wyniki otrzymała prokuratura.
Notatka z rozmowy wychowawcy ze Stefanem W.: Chciałbym, by Jarosław Kaczyński został dyktatorem
Od wczoraj głośno jest również o notatce, którą wychowawca zakładu karnego Gdańsk-Przeróbka przesłał komisariatowi policji przy ulicy Białej w Gdańsku dzień przed tym, jak Stefan W. opuścił areszt 8 grudnia 2018 roku. Powstała na podstawie dwóch rozmów z 27-latkiem: 1 oraz 3 grudnia. Dotarł do niej dziennikarz TVN24 Robert Zieliński. Okazuje się, że mężczyzna, który 13 stycznia dźgnął śmiertelnie nożem Pawła Adamowicza już wówczas wypowiadał się negatywnie na temat Platformy Obywatelskiej i Pomorza i przejawiał poglądy antydemokratyczne.
„Nie wie co będzie robił", "mówi coś o »wakacjach«”, napisano w notatce. Stefan W. otrzymał również od administracji zakładu ofertę pomocy w znalezieniu miejsca w noclegowni dla bezdomnych. 27-latek odmówił, stwierdzając, że „da sobie radę”. Kierował on również negatywne słowa pod adresem funkcjonariuszy aresztu śledczego w Gdańsku i policji.
Z kolei w trakcie rozmowy z 3 grudnia 2018 roku Stefan W. wypowiadał się krytycznie na temat Platformy Obywatelskiej i Pomorza.
„Skazany wezwany na rozmowę stwierdził, że wyjeżdża z województwa pomorskiego, bo tutaj rządzi »Platforma«. Po opuszczeniu zakładu karnego zamierza udać się na lotnisko, a gdyby nie udało mu się kupić biletu na samolot, to uda się na dworzec PKP i wyjedzie do innego województwa, gdzie rządzi PiS, bo jest zwolennikiem PiS-u, cyt. słowa skazanego »chciałbym, by Jarosław Kaczyński został dyktatorem«. Zamierza być bezdomnym, mieszkać po ośrodkach dla bezdomnych i jeździć pociągami po kraju. Do województwa pomorskiego nie będzie przyjeżdżać, bo to »siedlisko Platformy«”, czytamy.
Służba Więzienna potwierdziła w rozmowie z TVN24.pl, że wywiad, który przeprowadził ze Stefanem W. wychowawca miał miejsce ze względu na prośbę policji. „Podczas ww. wywiadu skazany przekazał część informacji dotyczących swoich poglądów na przyszłość”, piszą dziennikarze portalu.
Major Bartłomiej Turbiarz z zespołu prasowego Służby Więziennej w rozmowie z przedstawicielami TVN24 zapewnił, że informacje, które uzyskano w trakcie wywiadu, zostały przekazane policji przed wyjściem na wolność Stefana W. „Ze względu na obowiązujące przepisy prawa nie możemy przekazać szczegółowych informacji dotyczących wywiadu przeprowadzonego ze Stefanem W.”, dodał.
Robert Zieliński, autor artykułu podkreślił, że w momencie powstawania materiału nie otrzymał od gdańskiej policji komentarza w tej sprawie. „Wszelkie pytania związane z tą sprawą proszę kierować do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Ze względu na toczące się śledztwo nie udzielamy dodatkowych informacji”, takie oświadczenie zostało wydane przez podkomisarza Michała Sienkiewicza z Zespołu Prasowego KWP w Gdańsku. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował z kolei, że żadne informacje w tej sprawie nie trafiły do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego