Reklama

Dwadzieścia pięć lat pracy na scenie to także szereg czynności, które Justyna Steczkowska praktykuje, by jej głos zawsze brzmiał perfekcyjnie. Czy wokalistce zdarzało się próbować ratowania chorego gardła za pomocą niskobudżetowych metod? I czy Ci, którzy zapraszają na koncert spełniają jej wymagania?

Reklama

Justyna Steczkowska o swoich wymaganiach koncertowych i walce o głos

Czyste i wzruszające dźwięki nie udadzą się wokaliście, jeżeli organizm zaatakuje choroba. Jak radzi sobie w takich chwilach Justyna Steczkowska? „Jeżeli to jest chwilowa niedyspozycja, którą jeszcze można uratować to np. wspomagam się sterydami. Ale trzeba mieć świadomość, że to pomoc doraźna i przez taki ciężki lek potem nawet tydzień jest się wykluczonym z pracy. Więc to są shoty ratunkowe, ale o głos trzeba dbać każdego dnia”, powiedziała nam przed kamerą artystka.

Dodała też, że metody za kilka złotych również są jej znane. „Piłam żółtko w dzieciństwie. Mama robiła nam też mleko z czosnkiem i masłem. Nie była to moja ulubiona forma dbania o głos. Dziś nie używam takich mikstur. Po prostu dbam o siebie na co dzień, nawilżam gardło i ćwiczę głos”, dodała Justyna Steczkowska.

A czy piosenkarce zdarzyło się nie zaśpiewać, ponieważ ktoś nie spełnił jej wymagań zapisanych w umowie koncertowej? Justyna Steczkowska prosi na przykład o dobre nawilżenie powietrza w jej garderobie. „Organizatorzy często proszeni są o spełnienie różnych wymogów, ale czy ich przestrzegają? Jest to bardzo różnie. Nie zdarzyło mi się jednak nigdy przez to odwołać koncertu. Ktoś coś zawalił, może ma moje prośby gdzieś, ale ponad wszystko traktuję moją widownię”, zdradziła nam bohaterka najnowszej VIVY!

Reklama

Co jeszcze nam powiedziała podczas wywiadu wideo? Zobacz!

Magdalena Łuniewska
Reklama
Reklama
Reklama