Reklama

Kiedy się poznali, oboje byli w związkach małżeńskich, co więcej, Władysław Hańcza był dobrym przyjacielem męża Elżbiety Barszczewskiej. Uczucie wybuchło nagle, podczas jednego ze spektakli, w którym grali zakochanych, a fikcja mieszała się z rzeczywistością. Mimo że Władysław Hańcza starał się utrzymywać swoje prywatne sprawy w sekrecie, o tym romansie zrobiło się bardzo głośno...

Reklama

Artykuł aktualizowany na VUŻ: 29.11.2024 r.

Elżbieta Barszczewska: największe role

Elżbieta Barszczewska przed wojną dała się poznać widzom jako piękna i utalentowana aktorka. Zagrała wówczas w 13 głośnych produkcjach, m.in. „Trędowata", „Znachor", „Nad Niemnem". Jeszcze będąc studentką, gdy debiutowała w filmie "Co mój mąż robi w nocy?", Kazimierz Wierzyński pisał o niej: "Barszczewska upaja, oszałamia, uwodzi!". W czasie II wojny światowej karierę aktorską zastąpiła praca kelnerki w warszawskiej kawiarni „U Aktorek". Bywał tam też Władysław Hańcza, jeszcze wtedy prawie nikomu nieznany, ale bliższa relacja tych dwojga pisana im było dopiero kilka lat później.

Władysław Hańcza i Elżbieta Barszczewska: historia miłości

Drogi Władysława Hańczy i Elżbiety Barszczewskiej połączyły w latach 40., po wojnie, gdy oboje pracowali w odbudowanym Teatrze Polskim. Aktorka była już wówczas żoną Mariana Wyrzykowskiego, kolegi po fachu i dobrego przyjaciela Władysława Hańczy. Para doczekała się również syna, Juliusza. Aż do 1953 roku Hańcza i Barszczewska pozostawali wyłącznie dobrymi znajomymi, wszystko się zmieniło, gdy zostali obsadzeni w romantycznym dramacie Juliusza Słowackiego.

Władysław Hańcza, postawny mężczyzna obdarzony wspaniałym głosem, był wówczas żonaty z Barbarą Ludwiżanką. Stanowili piękną i zgraną parę, ale nie obyło się w ich związku bez słabszych momentów. Jednym z nich było właśnie zauroczenie aktora Elżbietą, która zrobiła na nim ogromne wrażenie. Sceny, które w latach 50. odgrywali razem, sprawiły, że przestał widzieć w niej tylko koleżankę z teatru, a zaczął dostrzegać przepiękną kobietę, której głosowi i wewnętrznemu ciepłu nie umiał się oprzeć.

Warszawa, 1947 r. Marian Wyrzykowski jako Hamlet oraz Elżbieta Barszczewska jako Ofelia

Warszawa, 1947-07. Teatr Polski. Festiwal Szekspirowski: "Hamlet" Szekspira w re¿. Arnolda Szyfmana. Nz. Marian Wyrzykowski jako Hamlet oraz El¿bieta Barszczewska jako Ofelia. Dok³adny dzieñ wydarzenia nieustalony. bk/ak PAP Warsaw, July 1947. The Polski Theatre. The Shakespearean Festival: "Hamlet" by Shakespeare directed by Arnold Szyfman. Pictured: Marian Wyrzykowski as Hamlet and Elzbieta Barszczewska as Ophelia. bk/ak PAP
PAP

Na scenie aż kipiało od intensywnych emocji, na tyle, że w pewnym momencie zaczęły one przenikać do prywatnego życia pary. Fikcja na scenie zacierała się z rzeczywistością, ale Elżbieta Barszczewska bardzo długo opierała się temu uczuciu. Mimo zauroczenia Władysławem Hańczą wciąż pozostawała ogromnie zakochana w swoim mężu, którego poznała jeszcze na studiach. "Siadywaliśmy na wykładach po przeciwnych stronach i wpatrywałam się w niego z wielką przyjemnością. Wspaniała głowa, oczy, brakowało mu tylko kilku centymetrów" - pisała wówczas Barszczewska w swoich pamiętnikach.

Nie na długo zdołała się oprzeć arystokratycznym manierom, pewności siebie i poczuciu humoru Władysława Hańczy. Pomiędzy parą wybuchł romans, równie namiętny, co krótki. "Ja kobiety lubię, mając pełną świadomość ich wad", mówił kiedyś Hańcza. "Ich psychika, z całym balastem typowo niewieścich ułomności, wzrusza mnie oraz jednocześnie czyni bardziej wrażliwym i tym samym chyba lepszym".

Na podstawie tych słów można by przypuszczać, że uczucie do Elżbiety aktor uznał za doświadczenie wzbogacające. Nie miał z tego powodu wielkich wyrzutów sumienia. Jego ukochana żona, Barbara Ludwiżanka, wybaczyła mu tę chwilę słabości, zrzucając wszystko na karb "kochliwości" swojego męża. Co ciekawe, sama pracowała wówczas w tym samym teatrze i również przeżywała intensywne uczucie — zakochała się bowiem w reżyserze Jerzym Kreczmarze.

Marian Wyrzykowski wybaczył Elżbiecie Barszczewskiej, pozostał również w przyjacielskich stosunkach z Władysławem Hańczą. Aktorka, rozliczając się ze sobą po latach, podkreśliła, że to mąż jest największą miłością jej życia. „To dziwne, spośród mężczyzn, którzy ofiarowali mi swe namiętne, czy głębokie uczucie na chwilę, czy na całe życie, gdybym mogła na nowo wybierać, wybrałabym właśnie Mariana. Kocham go i właśnie on, a nikt inny miał być ojcem mojego syna Jula!".

Władysław Hańcza i Elżbieta Barszczewska pozostali w swoich życiach na kolejne, długie lata. Grali razem na scenie do ostatnich dni aktora, który zmarł w wieku 72 lat. "To był dobry człowiek, kochał życie i kochał ludzi", podkreśliła wzruszona Elżbieta, która wspominała Władysława w audycji radiowej. Aktorka zmarła 10 lat później.

Władysław Hańcza, 1946 r. Kadr z filmu "Dwie godziny"

1946. Kadr z filmu "Dwie godziny" w rezyserii Stanislawa Wohla i Jozefa Wyszomirskiego, n/z Wladyslaw Hancza.,Image: 428947972, License: Rights-managed, Restrictions: *** Uwaga! Zakaz uzycia w reklamie. Zakaz przetwarzania i fotomontazu. Cena minimalna na publikacje online 50,00 PLN ***, Model Release: no, Credit line: archiwum Filmu / Forum
archiwum Filmu / Forum
Reklama

Źródła: encyklopediateatru.pl, plejada.pl

Reklama
Reklama
Reklama