Reklama

Podglądał i nagrywał dziewczynki w sklepowych przymierzalniach za pomocą kamerki przymocowanej do buta. Teraz byłego wikarego z parafii koło Zamościa czeka proces w sądzie. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Reklama

Nagrywał dziewczynki w przymierzalniach

Tej sprawie zrobiło się głośno już kilka miesięcy temu. Były wikary, Łukasz P. z ukrycia nagrywał dzieci w przymierzalniach. Sytuacja z pewnością nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie podróż do Chorwacji w 2017 roku. 32-letni Łukasz P. wolny czas spędzał przede wszystkim na podglądaniu i nagrywaniu dziewczynek w przebieralniach. To tam został zauważony i uchwycony na gorącym uczynku. Tamtejsza policja powiadomiła polskie służby. Sprawą od razu zajęła się Prokuratura Okręgowa w Zamościu.

Jak udawało mu się przez długi czas pozostawać niezauważonym? Wszystko wydawało się być dokładne przemyślane. Śledczy ustalili, że wikary używał do tego celu kamerki szpiegowskiej zamontowanej w bucie. W odpowiednim momencie przysuwał nogę pod kotarę. W jego pokoju na plebanii znaleziono więcej sprzętu i materiały o charakterze pornograficznym. Policja odkryła na jego komputerze kilka nagrań i ponad 250 zdjęć z udziałem nieletnich. W toku śledztwa okazało się, że Łukasz P. nagrywał dziewczynki i kobiety także w toaletach i pod prysznicami.

Wikaremu grozi do pięciu lat więzienia

Duchowny został przeniesiony do innej diecezji i odsunięty od posługi duszpasterskiej. Ma również zakaz pacy z dziećmi i młodzieżą.

„Ksiądz biskup wyraża głębokie ubolewanie z faktu, że duchowny dopuścił się krzywdy wobec młodych osób i stał się przyczyną zgorszenia. Zapewnia też o woli współpracy z wymiarem sprawiedliwości w celu dokładnego wyjaśnienia sprawy i wymierzenia należnej kary w przypadku udowodnienia winy”, zaznaczył w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim rzecznik prasowy diecezji zamojsko-lubaczowskiej, ks. Michał Maciołek.

Reklama

Łukasz P. przyznał się do zarzutów posiadania pornografii z udziałem nieletnich i wyraził skruchę. Podczas przesłuchań miał przyznać, że w ten sposób odreagowywał stres. Postanowił dobrowolnie poddać się karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Zgodził się również na grzywnę w wysokości 4,5 tys. złotych, dozór kuratora i przepadek nośników. Prokuratura w Zamościu uznała, że „uzgodniona kara roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata nie uwzględnia interesów prawnych pokrzywdzonych osób”. Wikaremu grozi do pięciu lat więzienia.

Reklama
Reklama
Reklama