Reklama

Weronika Rosati wraz z Katarzyną Zielińską i Julią Wieniawą otrzymała główną rolę w nowym serialu Polsatu Zawsze warto. Produkcja będzie miała swoją premierę w środę, 4 września o 21:05. W wywiadzie dla VIVY! aktorka opowiedziała o nowej roli, ale też o trudnym czasie, który nastał w jej życiu prywatnym. Mama półtorarocznej Elisabeth odeszła od ojca dziecka, który znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie.

Reklama

Weronika Rosati o miłości, terapii i przemocy. Fragment wywiadu

– W sytuacjach ekstremalnych, które przeżyłaś, co Cię niszczyło?

Myślę, że lęk przed tym, co będzie. Lęk w pracy, lęk przed upokorzeniem. Ja teraz chodzę na zajęcia motywacyjne, uczę się, jak sobie z tym radzić. Robię to też po to, żeby dobrze przygotować się do działalności w mojej fundacji, która ma pomagać ofiarom przemocy. Bo w tym lęku jesteśmy bezsilne, samotne. Dla mnie najgorsze było to, że się bałam. Bałam się konkretnej osoby, tego, co mnie spotka, co powiedzą inni. To mnie paraliżowało. W takiej sytuacji tracisz poczucie swojej kobiecości, wartości.

– Żałujesz czasami, że postanowiłaś zawalczyć o siebie? Bo ta walka stała się publiczna, trochę wbrew Tobie.

Nigdy niczego nie żałuję. Każda walka o siebie budzi kontrowersje. W Polsce ludzie uważają, że lepiej siedzieć cicho i pokornie przyjmować ciosy. Ja uważam, że trzeba głośno z tym walczyć. Mieszkam w Stanach, moja mentalność nie jest do końca polska. W Stanach jest kult walki o siebie, nie mam na myśli tylko ruchu #MeeToo. Ludzie nie wstydzą się opowiadać o problemach, słabościach, uzależnieniach. My się wstydzimy.

– Masz małą córeczkę, mnóstwo pracy, sprawę w sądzie, która na pewno spala Cię emocjonalnie. Po co Ci ta fundacja? Dla kogo tak naprawdę założyłaś „Siłę kobiety”?

Przede wszystkim dla siebie. Mam ogromną potrzebę pomagania innym kobietom, które były i są w mojej sytuacji. Uznałam, że w XXI wieku rozmawianie o przemocy wobec kobiet powinno stać się czymś oczywistym, a nie kontrowersyjnym. Moja historia i fala – czasami skrajnie różnych – reakcji, jakie wywołała, uświadomiły mi, jak bardzo silny jest w Polsce victim blaming. Wpędzanie ofiary w poczucie winy, oczernianie, poniżanie, zrzucanie na nią odpowiedzialności. Ja się przeciwko temu buntuję.

[…]

– Wierzysz jeszcze w miłość?

Wzorem mojej idolki Elizabeth Taylor niezmiennie i uparcie wierzę w miłość. Jestem osobą wierzącą, więc muszę wierzyć. Jest wiara, nadzieja i miłość.

– A w mężczyzn?

Każdy ma swoje wady. Ja po prostu źle wybrałam lub źle trafiłam, popełniłam jakieś błędy, jednak widzę, że jest dużo wspaniałych mężczyzn. Ale wiara w mężczyzn a wiara w miłość to są trochę różne rzeczy.

Reklama

Cały wywiad z Weroniką Rosati przeczytasz w najnowszej VIVIE! Jej premiera w kioskach już w ten czwartek. Poza rozmowami z aktorkami Zawsze warto, polecamy też wywiady z Dominiką Gwit-Dunaszewską i jej mężem oraz z Edytą Geppert.

Marlena Bielinska/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama