Weronika Marczuk po raz pierwszy z córeczką Anią w wyjątkowej sesji VIVY!
„Od pierwszego momentu czułam się tak, jakbym od dawna była jej matką"
- Redakcja VIVA!, Krystyna Pytlakowska
To wyjątkowy wywiad i sesja. Weronika Marczuk długo starała się o to, by spełnić marzenie o byciu mamą! ,,Czuję się bardzo szczęśliwa i długo czekałam, żeby to poczuć", mówi dziś. Gwiazda pojawiła się na nowej okładce VIVY! wraz z córeczką, Anią. Weronika Marczuk w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską opowiedziała o swojej walce o macierzyństwo – rozmowie, która niesie nadzieję także innym kobietom. Co poczuła, kiedy w końcu trzymała na rękach swoją córeczkę? Jakim dzieckiem jest Ania?
Weronika Marczuk po raz pierwszy z córeczką
Jaka jest Twoja córeczka Ania?
Na pewno ma charakter, który pokazuje już od pierwszych dni życia. Rozwija się tak szybko, że codziennie mnie to zadziwia. Nie miałam okazji być z takim malutkim dzieckiem 24 godziny na dobę. Teraz dużo lepiej rozumiem, dlaczego matki uważają, że ich dziecko jest niezwykłe i tak bardzo są z dziećmi związane. Nigdy bym nie uwierzyła, że taka malutka laleczka potrafi wyczuwać każdy gest, rozpoznawać mój głos przez telefon i śpiewać, a ja mam to nawet nagrane. Moja mama jej śpiewa ukraińskie piosenki, a ona podśpiewuje w rytm i w takt. Czy ty to rozumiesz?
(...)
Jak to się stało, że do tej pory nie miałaś dzieci?
Ja też na twoim miejscu zadałabym sobie to pytanie.
Myślałam, że nie chcesz, że macierzyństwo Cię nie pociąga.
Nic bardziej błędnego. Zawsze kochałam dzieci, mam dziewięcioro chrześniaków, których traktuję jak własne. Najpierw mi się wydawało, że na urodzenie swojego dziecka mam jeszcze czas, bo niektóre okoliczności wykluczały możliwość myślenia o ciąży. Gdy podjęłam decyzję, że nie odkładam, okazało się, że nie jest to takie proste.
(...)
Czy Twój partner miał świadomość, że to staranie się o dziecko będzie takim trudnym wyzwaniem?
Nie wiedzieliśmy o tym, ale on napełniał mnie spokojem i swoją pewnością. Uważał, że to jest naturalna kolej rzeczy i że nie musimy o tym rozmawiać. Wdzięczna jestem za to, że nigdy nie poskarżył się, że robię czegoś za dużo czy za mało. Albo że jestem zbyt męcząca. Po prostu wiernie mi towarzyszył, nie analizując sytuacji. Dziś wiem, że pewne rzeczy można przewidzieć, na przykład to, jak się zachowa twój partner w sytuacji kryzysowej. Jak pewne cechy, które nam się podobają w okresie beztroski, mogą potem obrócić się przeciwko nam w ciężkich chwilach. Cieszę się, że tata Ani jest takim człowiekiem, o nikim nie powie złego słowa, w żadnej sytuacji.
Był przy porodzie?
Nie dosłownie, bo rodziłam przez cesarskie cięcie, ale był obok na sali operacyjnej i przejął córeczkę od razu po moim pierwszym dotyku. To było absolutnie cudowne, gdy usłyszałam jej płacz. Mam nagranie z naszego pierwszego spotkania. Ania już była czyściutka, ciemne włoski, donoszona. Jej rączki chciały od razu coś chwytać. A tatuś od razu po tym przeżywał swoje 20 minut na tak zwanym kangurowaniu. Dziecko daje się najpierw matce, a potem ojcu, by się uodporniło na bakterie rodziców. Widać na zdjęciach, jakie to wzruszające przeżycie dla mężczyzny, a Ania od razu chciała jeść. Szukała pokarmu, a ja szczęśliwie od razu po porodzie mogłam ją nakarmić.
A jak Ty się wtedy poczułaś?
Tak jak widziałam to w wyobraźni – wszystko było takie naturalne, takie, jakbym to już kiedyś przeżyła. Magiczna chwila, której żadne obawy czy ból nie mogą zakłócić. Od pierwszego momentu czułam się tak, jakbym od dawna była jej matką. Nic mnie nie dziwiło. I ten jej nosek do góry, i usteczka wykrojone w kokardkę. Nie musiałam się uczyć odruchu opiekuńczości, on się od razu pojawia.
Cały wywiad z Weroniką Marczuk w nowej VIVIE!. Magazyn dostępny w sprzedaży od 10 czerwca, a także w wydaniu internetowym KLIKNIJ TUTAJ. Co jeszcze znajdziesz w nowym numerze?
Co jeszcze w nowej VIVIE! 11/2020
Marcin Kydryński po 31 latach rozstał się z radiową Trójką, w maju napisał książkę, zamknięty w swoim domu nad Liwcem miał czas na trudne wybory…
O trudnej i skomplikowanej drodze w poszukiwaniu własnej tożsamości opowiada Agata Tuszyńska.
Pierwsze damy - Duda, Jaruzelska, Kaczyńska, Komorowska, Kwaśniewska… W jaki sposób zapamięta je historia?
W VIVA! Podróże: „Marta włada dworem, w którym przyjmuje gości, a córki jedną z najlepszych restauracji na Mazurach – Starą Kuźnią”, pisze w „Cudnych manowcach” Magda Grzebyk.