Reklama

Epidemia koronawirusa i jej skutki paraliżują działanie wielu przedsiębiorstw czy akcji charytatywnych i wolontariackich. Z ogromnym problemem mierzą się między innymi pracownicy Schroniska dla zwierząt bezdomnych Na Paluchu. Warszawska placówka ma zakaz dopuszczania do kontaktu z psami i kotami wolontariuszy, którzy na co dzień w liczbie 300, między innymi wyprowadzają zwierzęta z boksów na spacer…

Reklama

Bunt wolontariuszy Schroniska Na Paluchu. Odpowiedź warszawskiego ratusza

Z uwagi na epidemię COVID-19 dnia 25 marca zdecydowano o nowych zasadach pracy w Schronisku Na Paluchu. Zatrudnione tam osoby opiekują się zwierzętami, ale w systemie rotacyjnym, podzieleni na 3 zmiany. Problem pojawia się, jeśli chodzi o wolontariuszy, którym zakazano pomocy w opiece nad kotami i psami. „W obecnej sytuacji część zwierząt, wymagających większej uwagi, szczególnych warunków oraz dłuższego procesu adopcyjnego, jest niejako uwięziona w Schronisku bez szans na adopcję. Praca wolontariuszy nie jest formą rekreacji 300-osobowej grupy 'pozytywnie zakręconych' zapaleńców, lecz bardzo istotną częścią realizacji bieżącej pracy schroniska i realizacji celu jego istnienia – w tym procesów adopcyjnych”, czytamy w oświadczeniu opublikowanym na fanpage’u Paluchwatch.

Podpisane pod apelem osoby zwracają uwagę na ważną, ale sporną kwestię. „Nie rozumiemy w jaki sposób trzy osoby, przebywające na otwartym terenie 4 hektarów dla obsługi psów i jedna osoba konieczna dla obsługi kotów przebywająca w budynku po godzinach dyżuru pracownika, wszystkie w maseczkach, rękawiczkach, zachowujących dystans względem siebie (każdy z wolontariuszy na oddzielnym wybiegu + 1 samotnie przy bramie) i niemające kontaktu z pracownikami Schroniska, mogą stanowić większe zagrożenie epidemiczne niż to, które stwarza normalne życie poza godzinami pracy”, napisano w apelu wolontariuszy do warszawskiego ratusza, który zgody na pomoc schronisku przez jego miłośników nie chce wyrazić w tym momencie zgody.

Na Placu Bankowym kilka godzin temu odbył się protest wolontariuszy, których postulaty są niezmienne. Argumentacja także. „Udostępniono już ludziom galerie handlowe, wkrótce do żłobków i przedszkoli wrócą dzieci, a wciąż jest problem z tym, że kilka osób - w maseczkach, rękawiczkach, zachowujących dystans względem siebie - na otwartej przestrzeni będzie zajmować się zwierzętami, które ich potrzebują”, mówiła Onetowi jedna z oburzonych wolontariuszek.

Co na to przedstawiciele prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego? Zapowiedziano jedynie stopniowe luzowanie restrykcji… „W pierwszym etapie wolontariusze będą mieli wstęp na teren schroniska, ale w ograniczonym stopniu - trzech dyżurnych wolontariuszy psich dziennie, jeden koci wolontariusz raz w tygodniu. Uruchomione zostaną też spacery przedadopcyjne oraz przyjmowanie darów, np. karmy i koców, tylko w oryginalnych opakowaniach, od mieszkańców i firm”, powiedziała mediom Karolina Gałecka, rzeczniczka Urzędu miasta stołecznego Warszawy. Zdanie ratusza popiera też dyrektor schroniska, pan Henryk Strzelczyk.

Reklama

Czy ten kompromis zadowoli obie strony? Liczymy, że w całej wymianie zdań nie ucierpi żadne zwierzę, które dziś, jak nigdy wcześniej, potrzebuje czułości i obecności ludzi o dobrych sercach.

I jeszcze tak - dziękujemy wszystkim mediom za relację!
Opublikowany przez Paluchwatch Wtorek, 12 maja 2020

Reklama
Reklama
Reklama