Mariola Bojarska-Ferenc: „Te wakacje nie były dla nas typowe”
Jak wygląda podróż do Hiszpanii w czasie pandemii?
Mariola Bojarska-Ferenc kocha podróże. Każdego roku zwiedza najpiękniejsze zakątki świata i odkrywa ich tajemnice czerpiąc inspiracje do swoich książek. Dziś, w czasach pandemii, zagraniczne wojaże są nieprzewidywalne. Większość osób zrezygnowała ze swoich planów. Inni zmienili kierunki podróży. ,,Te wakacje nie były dla nas typowe. Zrezygnowaliśmy z podróży do ukochanych Włoch, dokąd jeździmy od lat”, mówi dziennikarka. Tym razem za cel swojego wypoczynku obrała Hiszpanię. Czy planuje kolejną wyprawę? Tylko nam opowiedziała o swoich planach urlopowych. Co zauważyła podczas podróży do urokliwej Marbelli?
Wakacje Marioli Bojarskiej-Ferenc
Mariola Bojarska-Ferenc wraz z ukochanym mężem niedawno spędziła cudowne, choć krótkie, chwile w słonecznej Hiszpanii. Zakochani za swój cel obrali Marbellę, miasto położone na południu kraju. Jak wspominają podróż w dobie koronawirusa? Czy mieli pewne obawy przed wylotem z Polski?
„Nie ukrywamy, że podejmowaliśmy ryzyko. Ale przyznam szczerze, że kilka miesięcy zamknięcia w domu spowodowało, że każdy chce choć przez parę dni naładować baterie. Staraliśmy się być bardzo uważni. Jednak ten dreszcz emocji cały czas nam towarzyszył, zwłaszcza, jeśli chodzi o samolot”, mówi nam dziennikarka, ekspert wellness i life balance.
Mariola Bojarska-Ferenc zaznacza jednak, że zasady wprowadzone na lotniskach i w samolotach dawały poczucie pozornego bezpieczeństwa.
,,Najpierw dolecieliśmy do Malagi. Byłam zaskoczona, że było tak mało osób na pokładzie samolotu. Każdy podporządkował się zasadom. Maseczki to obowiązek. Na szczęście w samolocie są filtry, które dodatkowo oczyszczały powietrze. Przez co mieliśmy wrażenie, że pomieszczenie jest wyjątkowo sterylne. To wpływało na komfort podróży i poczucie bezpieczeństwa”, mówiła Mariola Bojarska-Ferenc. ,,Wracając do kraju sytuacja się nieco zmieniła. Grupa Polaków w samolocie, rozkrzyczana po alkoholu, nie dawała się mężowi przekonać, że trzeba założyć maski. Doszło nawet do awantury", dodała.
Po przylocie do Hiszpanii dziennikarkę zaskoczył niecodzienny widok. Lotnisko było opustoszałe. „Nigdy nie widziałam takich pustek. To wyglądało tak, jakby się leciało prywatnym samolotem. Zarówno w jedną, jak i w drugą stronę”, mówiła.
Mariola Bojarska-Ferenc podkreśla, że Hiszpanie podchodzą do sytuacji bardzo odpowiedzialnie. Nie zamierzają bagatelizować sytuacji. Dziennikarka i jej mąż tym razem nie korzystali z hoteli. Zatrzymali się w domu swoich przyjaciół.
Co gwiazda zauważyła podczas swojego pobytu w Marbelli? „Codziennie rano starałam się uprawiać sport, biegać wzdłuż promenady. Każdego dnia spotykałam policjantów na skuterach, którzy kontrolowali czy każdy nosi maseczki. Ich brak to solidny mandat. Nawet podczas spacerów i na plaży ten obowiązek nie został zniesiony. Tylko osoby, które ćwiczą mogą ich nie używać. Jeśli chodzi o knajpy... Większość osób wybiera restauracje z ogródkami, ponieważ ludzie czują się bezpieczniej na otwartej przestrzeni ze względu na lepszą filtrację powietrza. Restauracje w pomieszczeniach świeciły pustkami. Wszyscy starają się robić większe zakupy i rzadziej chodzić po sklepach, żeby zminimalizować ryzyko zachorowań. Do słynnej galerii handlowej prawie nikt nie chodzi. A na każdym kroku znajdują się płyny do dezynfekcji rąk. A jeśli ktoś zapomni maseczki, może otrzymać ją od ochroniarza. Hiszpania w przeciwieństwie do innych państw, nie luzuje swoich zasad, choć w niektórych regionach sytuacja jest dramatyczna. To uważam za duży plus”, mówi nam Mariola Bojarska-Ferenc.
Dziennikarkę czeka jeszcze jedna podróż zanim zapowie niespodziankę dla Was. Przynajmniej raz w roku wyjeżdża ze swoimi przyjaciółkami na babskie greckie wakacje. Jeśli pandemia nie pokrzyżuje planów, to i tym razem uda jej się wyruszyć w cudowny rejs. „To jeszcze przede mną”, zakończyła z nadzieją Mariola Bojarska-Ferenc.
1 z 6
2 z 6
3 z 6
4 z 6
5 z 6
6 z 6