W Warszawie Mieczysław Fogg żył z żoną Ireną, w Szczecinie z kochanką Zofią
Artysta przez lata prowadził podwójne życie
Kto nie zna utworów „Ta ostatnia niedziela” czy „Tango milonga”, śpiewanych przez Mieczysława Fogga? Jeden z artystów, którego kariera rozpoczęła się przed II wojną światową i trwała do lat 80. XX wieku, zmarł 3 września 1990 roku. Słuchaczki kochały go za to, że był szarmancki, elegancki, miły i uprzejmy. Mdlały pod drzwiami jego garderoby i marzyły o romansie z nim. A on? Kochał dwie kobiety. Żonę Irenę i Zofię Szynagiel. Z okazji 34. rocznicy śmierci artysty, przypominamy jego historię.
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 03.09.2024 r.]
Mieczysław Fogg: rodzina poznała się na jego talencie
"Bo to się zwykle tak zaczyna...", śpiewał Mieczysław Fogg. Miał 24 lata, gdy zakochał się w Irenie Jakubowskiej. Był rok 1925. Wiosna. Jego prawnuk Michał Fogg opowiadała w wywiadzie udzielonym w „Pani”: „Pradziadek przygotowywał się nawet do egzaminów i wylądował w kasie Polskich Kolei Państwowych, która mieściła się na rogu ul. Miodowej i Koziej, niedaleko jego domu. Był odpowiedzialny za wysyłanie transportów z różnymi towarami. To tam poznał prababcię Irenkę i wkrótce się z nią ożenił. Na kolei pracował długo, bo nawet jak był już uznanym śpiewakiem, to zarabiał w ten sposób na utrzymanie rodziny”.
Cała rodzina wiedziała, że Mieczysław pragnie śpiewać. Sam żartował, że miał pociąg… do śpiewania. Jego tata było kolejarzem i prowadził pociągi nawet do Petersburga i marzył, by syn poszedł w jego ślady i pracował na kolei. Irena Foggowa wiedziała, że dla męża śpiewanie to całe życie.
Michał Fogg mówił jeszcze: „Prababcia zawsze go wspierała. Do samego końca. Ona zajmowała się domem i wychowywała syna, a Mieczysław dzięki temu mógł skupić się na karierze. Ja miałem to szczęście, że jako dzieciak załapałem się na emeryturę pradziadka. Co prawda trwała tylko cztery lata, ale spędziliśmy wtedy razem trochę czasu. Z kolei mój ojciec zawsze mówił, że dziadka miał „zaocznego”. Mieczysław ciągle był w trasie, nagrywał kolejne piosenki, udzielał wywiadów. W domu był gościem”.
Irena Fogg według słów prawnuka była cicha i spokojna, ale stanowcza. Tak jak jej mąż dobrze ułożona i kulturalna. Zawsze nienagannie ubrana, stosownie do sytuacji. „Pełniła rolę kronikarza twórczości swojego męża. Założyła album z pamiątkami już po jego pierwszym występie i zbierała je aż do lat 60. Wklejała tam każdy wycinek prasowy, każde zdjęcie”. Skoro kariera Mieczysława Fogga trwała dużo dłużej, dlaczego przestała prowadzić tę księgę?
Czytaj także: W PRL-u była ikoną muzyki, wszyscy śpiewali jej wielki hit. Rena Rolska zeszła ze sceny u szczytu popularności
fot. Mieczysław Fogg w 1968 roku
Mieczysław Fogg kochał dwie kobiety
Może dlatego, że w latach 60. jej mąż zaczął prowadzić podwójne życie, choć podobno nie wiedziała, że do Szczecina jej mąż jeździ nie tylko do pracy? W książce „Poletko pana Fogga” Dariusz Michalski pisze: „spóźniony jubileusz Mieczysława Fogga w maju 1961 jego siostrzeniec zapamiętał z kilku powodów. Jan Matyjaszkiewcz (wybitny aktor filmowy i teatralny, siostrzeniec Mieczysława Fogga - przyp. aut.): „jak każdy jubileusz, także tamten nie miał końca; w Sali Kongresowej Miecio śpiewał bez opamiętania, publiczność nie wypuszczała go ze sceny, on jej się kłaniał, uśmiechał się tym swoim czarującym uśmiechem, spełniał niemal wszystkie jej życzenia. Kiedy wreszcie kurtyna zapadła, poszedłem za kulisy, ale nie mogłem wuja znaleźć. Wszedłem na scenę, on tam leżał, wokoło tłum zaaferowanych ludzi. Ktoś powiedział, że po koncercie wujek chciał przesunąć fortepian i coś mu w brzuchu pękło, prawdopodobnie ruptura.
Zobaczył mnie i kiwnął głową, żebym szedł za nim. Przyjechała karetka, za chwilę byliśmy w szpitalu Dzieciątka Jezus przy Lindleya. Wniesiono Miecia do gabinetu profesora Stefana Wesołowskiego, z którym wuj się przyjaźnił, on zaś przyjaźnił się ze wszystkimi artystami.
Kiedy przez chwilę Mietek został sam, dał mi znak, żebym podszedł i się nachylił. Szepnął mi do ucha:
- Jasiu, w Szczecinie w Estradzie jest moja kierowniczka. Zawiadom ją. Po chwili: - Nie jest piękna. Ma oszpeconą twarz. Jakby się zawahał, ale powiedział jeszcze: - Nie mów o tym cioci. Dziękuję ci. I dodał: - To żaden romans. Pracujemy razem. Po śmierci Irenki ożenił się z nią. Z tą menadżerką, panią Zofią Szynagiel”.
Krystyna Durska mówiła: „O romansie Miecia z panią Zofią najbliższa rodzina nie wiedziała nic a nic, daję na to słowo honoru! Po latach dowiedziałam się, że wiedział o tym Janek i tylko on w to był wtajemniczony, ale najbliżsi? Nam do głowy nie przyszło, że ten kochający, szlachetny, zawsze uważający Miecio, że taki człowiek związał się z inną kobietą! Ale przecież jemu potrzebna była druga osoba, bliska. Kobieta właśnie”.
Jan Matyjaszkiewicz, w tej samej książce, mówił też: „kiedy w Szczecinie Miecio pracował w miejscowej Estradzie to był już, wydawało się, schyłek jego życia artystycznego. A przecież dwa tygodnie spędział tam, na koncertach, zaś pół miesiąca był w domu. Przy Irence, która powoli zaczęła odchodzić w krainę psychicznej ułudy (…) Pamiętam moje ostatnie z nią spotkanie, chyba ostatnie, przypadkowe. Idę ulicą Litewską, naprzeciw mnie ciocia: rozpromieniona, jakby czymś podekscytowana, szczęśliwa - zupełnie inna niż zawsze, bo była przecież poważna, surowa, jakby nieobecna. Podeszła do mnie, zaczęła wypytywać - u niej nie było to naturalne. Po chwili ucałowała mnie i odeszła. Wtedy coraz częściej uciekała z domu, w trakcie takich „wypraw” zawsze… radosna… inna… Była już chora psychicznie. Ciężko chora”.
Wokół Fogga zawsze kręciło się mnóstwo kobiet. Sugerowano, że miał romans z Mirą Zimińską–Sygietyńską. Oboje twierdzili, że łączy ich tylko przyjaźń. Ale gdy Mieczysław Fogg zmarł, założycielka Mazowsza powiedziała w wywiadzie, że wraz z nim odszedł cały jej świat. „Był ostatnim przedwojennym dżentelmenem. Razem z nim spoczęło w grobie wiele tajemnic… także moich…”
Czytaj także: Olga Lipińska nie miała łatwego dzieciństwa, uważana była w domu za tą gorszą córkę. To zaważyło na jej życiu
fot. Mieczysław Fogg
Mieczysław Fogg: romans z Zofią Szynagiel
Był uroczy, szarmancki, przystojny. I śpiewał. Ale jak. Niektórzy mówili, że jak inni śpiewają o miłości to tego przyjemnie się słucha, a Foggowi się wierzy. Nic dziwnego, że atencja kobiet była czymś naturalnym. Czy jego żona była na to wszystko gotowa? Nie wiadomo, z wypowiedzi osób, które miały z nią do czynienia wynika, że była skrytą osobą.
O Zofii Szynagiel mówiono, że ma najładniejsze nogi w całym Szczecinie. Od Mieczysława Fogga była młodsza o 15 lat. Fogg zakochał się, ale nie potrafił porzucić żony. Przez lata prowadził więc podwójne życie. Dopiero po śmierci żony ożenił się z Zofią. Syn Zofii pracował jako techniczny podczas koncertów. Tak wspominał ojczyma: „powroty do hotelu to była godzina pierwsza, wpół do drugiej. Mama w pokoju hotelowym przygotowywała kanapki. W umywalce ćwiartka wódki chłodziła się pod bieżącą wodą.
Mama szła spać, a my z Mieczysławem siadaliśmy do kanapek, otwieraliśmy wódkę, piliśmy, on trochę więcej, ja mniej. I prowadziliśmy rozmowy, które trwały do czwartej nad ranem. Ja się wymądrzałem, on próbował kontrować, nigdy się nie kłóciliśmy. Dużo wiedział, uważałem go za erudytę, dużo przeżył. Nigdy mnie nie strofował, czym budował kolejne stopnie szacunku, jaki mam do niego do dziś”.
Zofia zmarła w 2007 roku. Po śmierci męża wyjechała do syna do Goeteborga w Szwecji. Podobno niemal całkowicie pominął ją w testamencie, a ona mimo tego nigdy nie powiedziała o nim nic złego (…) Jeżeli mówi się o prawdziwej miłości, o wielkim zaangażowaniu, nieprawdopodobnym wzajemnym szacunku, co nie wyklucza zgrzytów, o miłości przez wielkie M, to myślę o miłości mojej matki do pana Mieczysława Fogga. To, że mogłem się temu przyglądać, dało mi bardzo wiele dobrej energii” – powiedział Michał Foxenius.
Czytaj także: Wszyscy uznali jego homoseksualizm, tylko nie matka. Poruszająca historia Trumana Capote
Mieczysław Fogg: życie prywatne, wielkie miłości
W książce „Poletko pana Fogga” Jan Matyjaszkiewicz mówił jeszcze: „znałem wuja od lat, bardzo dobrze, może najlepiej z całej rodziny, więc oświadczam z całą mocą: on się do flirtów, romansów, zakochań nie nadawał. On z kobietą musiał się zaprzyjaźnić, musieli razem chodzić, rozmawiać, i to długo, ta znajomość musiałaby rozwijać się przez lata - i wtedy… jakieś światełko dla tamtej osoby może by się w jego sercu zaczęło tlić. Ale tak nie było. Zresztą szlabanem była Irenka. I należy rozdzielić w życiu Mietka czas Irenki od tego, co się działo później. Niedługo po naszym spotkaniu na Litewskiej Irenka została odwieziona do zakładu pod Warszawą i tam zmarła”.
A Zofia? Anna Janiszewska, córka Zofii Sznagiel–Fogg mówi, że jej matkę i Mieczysława Fogga spotkała wielka miłość. Jak rażenie piorunem. W filmie „Sentymentalny pan” z 1971 roku Mieczysław Fogg powiedział: „Kiedy jestem daleko od domu, przychodzi mi często na myśl, że żona wolałaby chyba, żebym został przy swoim starym zawodzie kasjera kolejowego. Miałbym może mniej emocji w życiu, ale za to byłbym codziennie w domu o czwartej na obiedzie”.
Syn Zofii Sznagiel–Fogg Michał Foxenius mówił: „gdzieś z tyłu głowy gromadzone komentarze osób trzecich, ich krytyczne spojrzenia uwagi, pytania. Ja sobie z tego na pewno zdawałem sprawę: że istnieje trójkąt, a nawet trzy trójkąty. Pierwszy - mama, Miecio i ja, czyli wspólne, bardzo szczęśliwe lata. Trójkąt drugi to mama, Miecio i Irena, wrażenie (które wtedy zawsze odrzucałem), że przecież obok miłości jest przecież czyjeś cierpienie, że w Szczecinie jest idylla, ale przez dwa tygodnie każdego miesiąca Fogg jest w Warszawie i tam takiej idylli już nie ma. No i trzeci trójkąt: mama, mój ojciec i ja. I te krzywe spojrzenia zewsząd: jak to? To ona odeszła, zostawiła dzieci i zabrała się z Foggiem w świat? Ale ja to odrzucałem, nie przyjmowałem tego…”.
W wywiadzie dla „Pani” Iga Nyc pytała Michała Fogga o romanse pradziadka: „Ta sama Zula (Pogorzelska - przyp.aut) mówiła, że „seksiarz z niego żaden”, sugerując, że Fogg nie nadaje się do romansów”. Prawnuk artysty odpowiedział: „tej opinii się trzymajmy. (śmiech)”.
Czytaj także: Prasa huczała od plotek. Co naprawdę łączyło Barbarę Kwiatkowską-Lass i Alaina Delona?