Reklama

Jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej estrady zasłynęła przede wszystkim jako śpiewaczka. Violetta Villas miała jednak na swoim koncie również rolę filmową. 50 lat temu zagrała pamiętną mecenasową Tylską w kultowym filmie Jerzego Gruzy Dzięcioł. W kolejce do kin ustawiała się wtedy cała Polska. Był to jedyny raz, kiedy gwiazda pojawiła się na dużym ekranie. Nie oznacza to jednak, że nie miała ku temu więcej okazji. Głowę dla Violetty Villas stracił m.in. Andrzej Wajda.

Reklama

Violetta Villas na dużym ekranie. Na jej punkcie oszalała cała Polska

Violetta Villas była jedną z najważniejszych osobistości na polskiej scenie artystycznej XX wieku. Zrobiła wielką karierę nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Zagraniczna prasa rozpisywała się o jej talencie w samych superlatywach, określając diwę "głosem ery atomowej". Artystka swoich sił spróbowała również na dużym ekranie. W 1970 roku zagrała mecenasową Tylską w kultowym już dzisiaj filmie Dzięcioł. Dzieło Jerzego Gruzy pomimo, że okazało się wielkim hitem, przez krytyków zostało zrównane z ziemią. Znawcy kunsztu filmowego okrzyknęli produkcję najgorszym filmem tamtego okresu.

Violetta Villas w filmie "Dzięcioł":

INPLUS/East News

Violetta Villas odesłała Andrzeja Wajdę z kwitkiem. Reżyser był wielce zawiedziony

Jednym z niewielu filmowców, który wstawił się za debiutanckim dziełem swojego młodszego kolegi po fachu był Andrzej Wajda. Wielu spekulowało, że powodem mogłoby być zauroczenie olśniewającą Violettą Villas, w którą wpatrzone były oczy całej Polski. Diwa nigdy nie ukrywała z resztą, że zastawiła na reżysera swoje sidła. Pragnęła, żeby już wtedy bardzo ceniony w branży filmowiec nakręcił o niej film. Z Ameryki przywiozłam ze sobą rękopis mej autobiograficznej powieści Nie wstydzę się swoich łez. Wajda zainteresował się nią jako materiałem do filmu", jak podaje portal Pomponik, wyznała artystka pytana o relacje z Andrzejem Wajdą.

Chociaż pomysł na realizację tego projektu umarł zapewne tak samo szybko, jak się narodził, to nagrodzony Oscarem reżyser widział Violettę Villas w innej roli. Andrzej Wajda przygotowywał się wtedy do ekranizacji Ziemi obiecanej Władysława Reymonta i marzeniem jego było, aby polska diwa zagrała w niej Lucy Zuckerową. Z początku Violetta Villas przyjęła propozycję roli bez zastanowienia, jednak szybko z niej zrezygnowała z powodu różnicy zdań z reżyserem. Andrzej Wajda nie był w stanie sprostać jej niebanalnym wymaganiom.

Reklama

Kiedy dwójka artystów spotkała się w kawiarni, żeby omówić warunki współpracy, oboje zrozumieli, że ta byłaby udręką. Podobno Violetta Villas zażądała pozwolenia na samodzielne uszycie swoich strojów, na co reżyser nie zamierzał przystać. Wściekła diwa wybiegła z lokalu i ucięła kontakt. Gdy dowiedziała się, że w roli została obsadzona Kalina Jędrusik, wysłała Andrzejowi Wajdzie telegram z prośbą o spotkanie. Ten jednak miał uraz po wcześniejszych perypetiach. Reżyser podobno miał artystce za złe, że ta zwodziła go i manipulowała jego emocjami. Po latach Andrzej Wajda wspominał artystkę jako "kobietę, która potrafiła uwodzić ludzi w sposób zupełnie nieprawdopodobny".

Beata Zawrzel/REPORTER
MICHAL HETMANEK/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama