Karmienie ich to dla niej ceremonia. Tak wygląda życie psów corgi królowej Elżbiety II
Od zawsze były jej najlepszymi kompanami
Mówi się, że w posiadłościach królowej Elżbiety II obowiązuje jedna zasada - corgi zawsze mają rację. Od najmłodszych lat uwielbiała te zwierzęta, które są jej najlepszymi kompanami. Widok pociesznych corgi wskakujących do limuzyny lub rozkosznie błąkających się między stopami monarchini to niezapomniany widok. Elżbieta II z psami corgi to jeden z najbardziej charakterystycznych obrazków monarchini. Sama o nich dba, a robi to wyjątkowy sposób. Parę lat temu jeden z kucharzy o mało nie stracił pracy, gdy okazało się że do psiej miski trafiły odgrzewane resztki z poprzedniego dnia. Sprawdzamy, jak wygląda życie królewskich psów corgi!
Corgi - psy królowej Elżbiety II
„W pałacach Windsorów obowiązuje prosta zasada -corgi ma zawsze rację. Jeśli któryś z piesków ugryzie lokaja albo gościa, to najwyraźniej poczuł się rozdrażniony lub zagrożony. Dlatego lepiej nie próbować przymilać się królowej, głaszcząc jej psy - to bardzo ryzykowne, bo corgi słyną z wrednego i nieprzewidywalnego charakteru. Królowa lubi dokarmiać pieski kąskami ze stołu nawet podczas oficjalnych kolacji. Goście muszą mieć się na baczności, ponieważ monarchini zdarza się przerwać rozmowę, by chwilę pogawędzić z ulubionym psiakiem”, pisze Marek Rybarczyk w książce Elżbieta II, o czym nie mówi królowa?. Dlatego też tak wielu zaskoczonych było tym, jak szybko monarchini polubiła Meghan Markle. Dopiero w wywiadzie z okazji zaręczyn książę Harry wyznał, że to właśnie za sprawą piesków. „Corgi z miejsca cię polubiły. Ja przez ostatnie 33 lata byłem obszczekiwany, ty weszłaś i cisza, tylko merdające ogony”, wyznał rozbawiony.
A w sercu królowej corgi mają szczególne miejsce. Pierwszego otrzymała od ojca w 1933 roku, gdy miała zaledwie siedem lat. „Królewską linię piesków corgi zapoczątkowała krzyżówka krewskiego Dookiego z hrabstwa Pembrokeshire z nieśmiałą Jane”. Dziś nie sposób nie kojarzyć królowej z jej ulubionymi psiakami, ale po salonach Pałacu Buckingham, gdzie najczęściej przebywa królowa, paradują także psy innej rasy, dorgi, czyli wynik krzyżówki corgi z jamnikiem księżniczki Małgorzaty o imieniu Pipkin. Z tego związku narodziło się czworo szczeniąt - Berry, Cider, Candy i Vulcan.
Co ciekawe królowa miała łącznie trzydzieści psów tej rasy, a był czas, kiedy w jednym momencie miała ich aż trzynaścioro! Z kolei 2007 roku Elżbieta II miała pięć corgi o imionach: Monty, Emma, Linnet, Willow i Holly, pięć cocker spanieli: Bisto, Oxo, Flash, Spick i Span; oraz cztery dorgi: Cider, Berry, Vulca i Candy. Monty, Willow i Holly miały okazję pojawić się w filmiku na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku, gdy Daniel Craig (jako James Bond) przybył do Pałacu, by eskortować królową na to wydarzenie.
Monty zmarł kilka miesięcy później. Co ciekawe, otrzymał imię na cześć trenera koni z Kalifornii, Monty'ego Robertsa, a wcześniej należał do matki Elżbiety II, Królowej Matki. W 2018 roku zmarło ostatnie corgi, Willow. Była u boku królowej przez 15 lat i należała do 14 pokolenia psów na królewskim dworze. Był potomkiem pierwszego czworonoga królowej, suki Susan. Willow od dłuższego czasu chorowała na raka i Elżbieta II z ciężkim sercem zgodziła się na jego uśpienie, by skrócić jej cierpienie. „Królowa nie lubi patrzeć na cierpienie jej psów i wie, że czasem uśpienie go jest najmilszą rzeczą jaką może zrobić”, podał Daily Mail. Ukochane psy królowej są pochowane na wzgórzu przy zamku Windsor. Każdy z nich otrzymuje własny nagrobek z imieniem, datą śmierci i indywidualnym podpisem „Wierny towarzysz Królowej”.
Podobno królowa Elżbieta II sama szczotkuje swoje psy, a podczas krawieckich przymiarek nadzoruje, czy służba dokładnie zebrała magnesem szpilki, które mogły upaść, a w następstwie poranić łapę jej czworonogów. „Królowa - jeśli tylko przebywa w kraju - codziennie po południu karmi ulubieńców specjalnie przygotowaną dla nich strawą, którą podaje im w srebrnych miskach. Karmienie to najważniejszy punkt porządku dnia. Elżbieta dzwoni w specjalny dzwoneczek. Nadchodzą służący, którym monarchini oznajmia, że oto nadszedł czas psiego posiłku. Karmienie odbywa się na tarasie, a podczas deszczowej pogody wewnątrz pałacu. Na dywanie układana jest zielona plastikowa folia. Na niej lokaje stawiają cztery psie miski, każdą z imieniem jednego ze zwierzaków. Pieski dwoją się i troją, by dostać co lepsze przekąski lub choćby dodatkową chwilę uwagi Elżbiety. Królowa nakłada karmę z wielkiego naczynia. Kiedy psy rzucają się, by wyjeść karmę innym, zadaniem służących jest podniesienie corgi lub dorgi i uzupełnienie jedzenia”, pisze Marek Rybarczyk.
Po posiłku corgi wyprowadzane są na spacer, a potem wchodzą do swoich domków, nazywanych przez służbę pałacami. Psy corgi towarzyszą królowej Elżbiecie II w każdej sytuacji - mają także dostęp do wszystkich pomieszczeń w pałacu, a mówi się, że ich szczekanie jest oznaką tego, że monarchini jest w pobliżu. „Właściwie nie złości się prawie nigdy. No chyba że ktoś nadepnie jednemu z piesków na łapkę”, wspomina służący królowej.
Psia miłość monarchini może wielu dziwić, ale takich ludzi jak królowa są na świecie miliony. Jak pisał jeden z krytyków monarchini, Johann Hurry: „Wyłania się z tego tragiczny obraz kobiety, która nigdy nie zazna i nie pozna normalnych relacji międzyludzkich, a najlepsze na co ją stać to pozyskiwanie doświadczenie od swoich psów”. Na taką krytykę monarchini zapewne zareagowałaby wzruszeniem ramion. W końcu jak twierdzi łowczy dworu Bil Meldrum, królowa nigdy nie ukrywała, że czasami woli zwierzęta od ludzi: „Może liczyć na ich całkowitą uczciwość, bo dla nich niewiele znaczy czy ktoś jest królową czy londyńskim kloszardem.”