Reklama

Jestem z cudownie nienormalną, szaloną kobietą, pozwalającą mi na moje wariactwa”, mówi o swojej żonie znany dziennikarz. Anna i Tomasz Sekielscy są razem 23 lata i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. O miłości z zabawnymi detalami opowiedzieli Krystynie Pytlakowskiej. Co zdradzili? O tym w nowej VIVIE!, która pojawi się w kioskach już 23 stycznia.

Reklama

Anna i Tomasz Sekielscy w nowej VIVIE!

Co takiego było w Annie poza oczami i…?

Tomasz: Wyzwanie. Była dla mnie wyzwaniem na każdej płaszczyźnie: intelektualnej, życiowej. Ta jej niezależność. Nazywałem ją Zosią Samosią, bo na początku nie pozwalała mi nawet wbić gwoździa. Robiła to sama. Z jednej strony mi się to podobało, a z drugiej wkurzało. Musiała pokazać, że sobie radzi i żebym przypadkiem nie pomyślał, że jestem nie do zastąpienia. A poza tym podobało mi się, że czytała Marqueza, Bułhakowa oraz Tokarczuk, nim stało się to modne. Oboje uwielbiamy realizm magiczny w sztuce i literaturze. Poza tym była skora do zabaw i rozmaitych psot. Nazywałem ją „Tygryskiem” na początku.
Anna: A ja wtedy mówiłam do ciebie „Puchatku”.

Chociaż byłeś wtedy jeszcze chudy?

Tomasz: Tak, później trochę przytyłem, a na ślub znowu schudłem.
Anna: Ze ślubem było śmiesznie. Trzy razy go przekładaliśmy.
Tomasz: Podobało mi się, że Ania nie przejmowała się konwenansami, dając wyraz swojej niezależności. Mówiła: „Najważniejsze, że jest nam dobrze”. Ale w pewnym momencie pojawiła się lekka presja ze strony rodziny. Po trzech latach mieszkania z Anią przyszły teść zabrał mnie do kuchni, nalał rozmiękczacza: „To napijmy się, Tomek, i powiedz mi, czy ty moją córkę w ogóle traktujesz poważnie?”. Odpowiedziałem, że tak. „To kiedy ślub?”. Rzuciłem więc bez zastanowienia: „W październiku”. Zrozumiałem, że nie ma już na co czekać.

Anna: No i był ślub za dwa miesiące. Postanowiliśmy go zorganizować sami, na wariackich papierach.
Tomasz: A jeszcze tydzień przedtem zastanawialiśmy się, czy w ogóle do tego dojdzie. Miałem jednak przed oczyma mojego teścia, byłego komandosa, który pozował na groźnego. Pomyślałem więc, że nie mogę teraz powiedzieć, że znowu przesuwamy datę. Ale wszystko się udało, bo w życiu wiele rzeczy robimy na żywioł. Od ślubu mija już 20 lat, a od 23 jesteśmy razem.
Anna: Wymarzyłam sobie, że do ślubu Tomek mnie zawiezie, a nie żaden kierowca w aucie z lalką na masce. I moje marzenie się spełniło.
Tomasz: Ania powiedziała, że chce, żebyśmy pojechali takim samochodem, jakim jeszcze nikt nie jechał, i że mam go sam prowadzić. Wypożyczyłem więc z muzeum w Otrębusach sportowego MG, model z lat 30. ubiegłego wieku. Czerwony dwuosobowy kabriolet.
Anna: I tak nam się spodobał, że spóźniliśmy się do kościoła. I wszyscy musieli na nas czekać, bo chcieliśmy jeszcze tym cudem pojeździć.
Tomasz: Ale do sali weselnej podjechaliśmy pierwsi. Bardzo żałowaliśmy, że nie mogliśmy tym kabrioletem pozwiedzać okolicy.
Anna: Kiedy przejeżdżaliśmy, ludzie do nas machali, a my do nich. Ja w kapeluszu, z tyłu kwiaty.

Jak w filmie. Jak księżniczka. Każda dziewczyna chce pamiętać taki ślub.

Tomasz: Byłaś cała w bieli, a ja we fraku.

Nie obawiałaś się związać z tą gwiazdeczką Tomkiem?

Anna: Nie, bo kochałam tego faceta. Wiele razy znajomi i rodzina pytali mnie: „Czy ty się o niego nie boisz?”. Zwłaszcza gdy zajmował się niebezpiecznym tematem. A ja odpowiadałam, że „widziały gały, co brały”. To znaczyło, że doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, co może mnie przy nim czekać i na co się decyduję.

Cały wywiad od czwartku w nowej VIVIE!

Szymon Szcześniak/LAF AM

Co jeszcze w nowej VIVIE! 2/2020?!

Robert Wolański

Bérénice Marlohe - dopiero rola dziewczyny Bonda otworzyła jej drzwi do wielkiej kariery.

Getty Images

Rezygnacja z pełnienia królewskich obowiązków, wyjazd do Kanady, podjęcie pracy… Rewolucja w życiu Sussexów to także rewolucja w pałacu Buckingham.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Remigiusz Mróz pisze książki z prędkością karabinu maszynowego, zarabia miliony. A jak wygląda jego życie osobiste?

Getty Images
Reklama


W piekle Australii ucierpieli ludzie, ale najbardziej bezbronne są zwierzęta. Czy można było uniknąć tej tragedii?

Reklama
Reklama
Reklama