Reklama

Tomasz Sekielski należy do grona cenionych polskich dziennikarzy. Niedawno otrzymał nagrodę Grand Press 2019. Na co dzień to on zadaje pytania, ale sam rzadko decyduje się na rozmowę na temat swojego życia prywatnego. Rąbka tajemnicy uchylił nam w jednym z wywiadów VIVY! Krystynie Pytlakowskiej. Teraz Tomasz Sekielski pojawił się ze swoimi pociechami na premierze serialu Wiedźmin. Czy Julia i Łukasz są podobni do taty?

Reklama

Tomasz Sekielski z dziećmi na premierze Wiedźmina

Waśnie zadebiutowali na salonach. Córka i syn Tomasza Sekielskiego w środę towarzyszyli tacie podczas premiery najbardziej wyczekiwanego serialu - Wiedźmin. Możliwe, że Julia i Łukasz są fanami twórczości Andrzeja Sapkowskiego! Pociechy Tomasza Sekielskiego zapozowały z nim do wspólnych zdjęć na ściance. Internauci nie mają wątpliwości i podkreślają, że syn dziennikarza wygląda jak kopia taty!

Adam Jankowski/REPORTER
VIPHOTO/East News

Tomasz Sekielski o domu i rodzinie w VIVIE!

Tomasz Sekielski wraz z bratem stworzył o pedofilii w Kościele, który wstrząsnął Polską. W swoim dokumencie pokazał ofiary i sprawców. Krystynie Pytlakowskiej opowiedział, że trudne wyzwania podejmuje dzięki wsparciu żony. Zawsze może wrócić do spokojnego domu pełnego bliskich mu osób. Co mówił nam o rodzinie? Poniżej prezentujemy fragment wywiadu.

Nie bał się Pan wyklinania na ambonie i wrogości katolików?

Nie, bo to nie jest film antykościelny. Moja żona czasami żartuje, że mam jakiś defekt w mózgu, jak ci, którzy nie czują bólu. A ja nie boję się podpaść silnym i wkładać kij w mrowisko. Dla mnie najważniejsze, żeby oczekiwania poszkodowanych zostały spełnione.

Na miejscu Pana żony Ani lękałabym się o Pana bezpieczeństwo.

W swoim zawodowym życiu byłem już w wielu niebezpiecznych miejscach, robiłem reportaż o kartelach narkotykowych w Meksyku, jeździłem w rejony konfliktów zbrojnych. I żyję. Ryzyko jest wliczone w moją pracę. Ania o tym wie i chyba się z tym pogodziła. Moja ukochana żona, która wytrzymała ze mną 19 lat po ślubie i jeszcze trzy przed, jest prawdziwą siłaczką. Gdyby nie ona, pewnie nie osiągnąłbym tego, co udało mi się osiągnąć zawodowo. To Ania postanowiła zająć się dziećmi i stworzyć miejsce, do którego mogę wracać. Jest nieoceniona. Ania wie, że ja doceniam to, co dla nas robi. I że daje mi równowagę psychiczną, bo po tych wszystkich brudnych strasznych historiach mogę wrócić do poukładanego domu.

Gdzie ma Pan, oprócz dwójki dzieci, pięć psów i cztery koty…

Mieszkamy na wsi, więc miejsca do życia jest dość. A zwierzęta dla nas są bardzo ważne. Ania stworzyła cudowny dom, miałem szczęście, że została moją żoną, wiedziałem, że nią będzie zresztą od początku, od pierwszego spojrzenia. To kobieta, która mnie oczarowała. Pamiętam, gdy na którąś z kolejnych randek zaprosiła mnie do siebie na kolację. Szykowałem się już w wyobraźni do wspólnego śniadania, gdy zadzwonił mój szef: „Rzuć wszystko, natychmiast masz tu i tu pojechać!”. Pomyślałem: No i nici ze śniadania i pewnie także z następnych kolacji. Ale ona była wyrozumiała. Zjedliśmy potem jeszcze wiele wspólnych śniadań i jemy je do tej pory.

Reklama

Rozmawia Pan z Anią o nagranym materiale?

Czasami. Oczywiście nie wszystko jej mówię, bo chcę oszczędzić jej zmartwień. Nie powiedziałem więc, gdy separatyści na wschodzie Ukrainy aresztowali mnie wraz z ekipą. Zapomniałem, że ona o tym nie wie i na jakimś spotkaniu autorskim opowiedziałem o tej sytuacji. Powiedziała później, że to nieładnie dowiadywać się o tym na spotkaniu z obcymi ludźmi. „Ale wróciłem cały i zdrowy”, odparłem. „Poza tym ja nie jestem Wojtkiem Jagielskim, który jako korespondent wojenny spędził lata, jeżdżąc z wojny na wojnę. Nie ma powodu, żebyś przeżywała moją pracę tak jak jego żona, która napisała o tym książkę”.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama