Reklama

Andrzej Wajda, jeden z najwybitniejszych twórców światowego kina, zmarł 9 października 2016 roku w wieku 90 lat. Przed śmiercią reżyser postanowił spisać testament, o który właśnie toczy się sprawa w sądzie. Komu przepisał swój majątek? To nie jest do końca jasne… Jak donosi Fakt na przestrzeni lat spadkobiercy wielokrotnie się zmieniali. Córka Andrzeja Wajdy w jego ostatniej wersji została pominięta? Karolina Wajda postanowiła wyjaśnić sprawę ostatniej woli ojca!

Reklama

Testament Andrzeja Wajdy

Dziennik Fakt dotarł do informacji, z których wynika, że słynny reżyser zostawił po sobie aż osiem wersji testamentu. Niestety, wciąż nie wiadomo, która z nich jest najbardziej aktualna. Podobno w pierwszej kolejności Andrzej Wajda przepisał prawa autorskie do swoich dzieł córce, Karolinie Wajdzie. A składają się na nie również tantiemy i licencje. Natomiast majątek miał być przekazany fundacji wspierającej uzdolnioną młodzież. Z kolei w ostatniej wersji spadkobierczynią uczynił swoją ostatnią żonę, Krystynę Zachwatowicz.

„Gdy testament został otwarty, okazało się, że zakłada przekazanie całego majątku czwartej żonie, czyli Krystynie Zachwatowicz. Byłam tym zdziwiona, dlatego sprawę oddałam do sądu", wyznała Karolina Wajda w rozmowie z Faktem.

Sporna kwestia ma zostać rozwiązana przez sąd. Dotychczas obyło się około 10 rozpraw, na których stawiło się kilkunastu świadków. Karolina Wajda podkreśliła, że kilka lat temu sama na życzenie ojca zrzekła się praw do dziedziczenia. „Jestem prawie pewna, że sąd uzna, iż ostatnia wersja testamentu jest obowiązująca, czyli majątek zostanie przekazany pani Krystynie. Uznam decyzję sądu i nie będę się od niej odwoływać”, dodaje.

Karolinę Wajdę z ojcem łączyły bardzo dobre relacje. Był ciepły, życzliwy, czasem zamyślony i pełen empatii. Nie czuła też, że żyje w cieniu wielkiego artysty, a raczej w jego blasku. Dla niej był świętością. Dla Andrzeja Wajdy rodzinne życie nie było jednak najważniejsze. Ważniejsze były dla niego sprawy związane z twórczością, z filmem.

„Przekazywał mi swoją mądrość życiową, powtarzając, że najważniejsze, by za bardzo się sobą nie przejmować, nie zagłębiać w siebie, w swoje uczucia, bo człowieka nadwrażliwego wszystko może wyprowadzać z równowagi. Należy mieć do siebie dystans. I że nie należy brać tego, co dzieje się wokół nas, zbyt osobiście. Trzeba iść dalej. Nie lubił psychoanalizy i ja go rozumiem. Był zresztą bardzo delikatny i tolerancyjny”, mówiła rok temu w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla VIVY!.

Jaki będzie finał sprawy?

Zuza Krajewska/LAF AM

East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama