Teresa Lipowska o minusach popularności: „jestem gnieciona, dotykana, wręcz obmacywana”
Ostatniego wyjazdu do sanatorium nie wspomina najlepiej
Wiele lat grania na scenie i w telewizji ma swoje plusy i minusy. Przekonała się o tym niejednokrotnie Teresa Lipowska, którą publiczność w ostatnich latach kojarzy głównie z roli Barbary Mostowiak. Angaż w M jak miłość przyniósł artystce tak wielką rozpoznawalność, że czasem trudno jest jej pobyć samej ze sobą…
Teresa Lipowska o sanatorium i popularności
Busko-Zdrój to miejsce, które lubiana przez widzów aktorka odwiedza tak często, jak to możliwe. W tamtejszym sanatorium gwiazda M jak miłość spaceruje, chodzi z kijkami i poddaje się zabiegom medycznym. Nie uczestniczy jednak w zajęciach integracyjnych. Powód jest jeden – sława.
„Ludzie w tym sanatorium są nieprawdopodobnie życzliwi, że nie wyobrażam sobie, że gdziekolwiek indziej mogłabym pojechać. Wszędzie wokół siebie widzę sympatię, uśmiechy. Jest cudownie", powiedziała Teresa Lipowska dla Echa Dnia.
Niestety, nie zawsze jest sympatycznie, a bywa odwrotnie - przytłaczająco. „Często, gdy ktoś kulturalnie rozpocznie rozmowę, siadam z nim do kawy, ale czasami bywa i tak, że ktoś z daleka krzyczy „ja panią znam, pani Basiu”. Lubują się w tym szczególnie kuracjuszki. Podbiegają i wtedy jestem przytrzymywana, gnieciona, dotykana, wręcz obmacywana. To są minusy popularności. Można się do tego przyzwyczaić, ale do pewnego stopnia", dodała.
W takich sytuacjach stara się jednak nie denerwować. „Gdyby moja kariera aktorska była nieudana, gdybym nie występowała w oglądanych filmach, nie byłoby tego wszystkiego", wytłumaczyła seniorka.
Czytaj też: Anna Cieślak nie chce mieć dzieci. Aktorka szczerze o swojej decyzji: „Nie cierpię z tego powodu”
Teresa Lipowska o zawodzie aktorki
W tym samym wywiadzie 85-letnia aktorka opowiedziała o swojej drodze do kariery. „Zawsze chciałam być lekarzem pediatrą, ale, za namową mojej polonistki, w wieku 16 lat złożyłam dokumenty na studia aktorskie w Łodzi. Mając 20 lat byłam już po studiach. Wcześnie, bo wtedy, po wojnie, cykl edukacyjny był zupełnie inny niż dzisiaj. Po 66 latach kariery mogę na pewno powiedzieć, że zawód aktora mnie nie zawiódł. Kontakt z ludźmi, możność bycia co dzień kim innym, wcielanie się psychologiczne w różne postacie, to fascynujące. Ale jednocześnie trudne”, mówiła.
Zaznaczyła jednak, że bycie aktorką to też duży trud. „Ludzie myślą, dosłownie, że aktor wyjdzie na scenę, podskoczy trzy razy i idzie do domu. To nie tak. Aktorstwo to wielogodzinne próby, dużo wyrzeczeń. Napięcia w rodzinie, bo ja przecież prowadziłam dom, wychowywałam syna, gotowałam, to było zawsze na pierwszym miejscu. A więc to niełatwy chleb”, czytamy.
Życzymy wszystkiego dobrego.