Taylor Swift jest załamana... Artystka straciła prawa do większości swoich piosenek
Nabywcą jest... prześladowca wokalistki!
Taylor Swift wielokrotnie była uczestnikiem wydarzeń, kłótni i sporów, którymi żył cały świat. Nigdy jednak w przypadku piosenkarki nie miały miejsca wydarzenia rangi tak wysokiej, jak te z minionej niedzieli. To właśnie wtedy amerykańską wytwórnię Big Machine Label Group, w której tworzy artystka, wykupił inny koncern. Teraz światowa gwiazda nie ma praw do większości swoich utworów. Rozgoryczona wokalistka wydała oświadczenie w tej sprawie.
Szczegóły konfliktu między Taylor Swift a Scooterem Braunem
Trzydziestego czerwca ogłoszono, że firma Ithaca Holdings zakupiła cały katalog muzyczny wytwórni Big Machine Label Group. Oznacza to, że w ręce nowego właściciela trafią prawa do wszystkich dotychczas wydanych płyt Taylor Swift. To dla piosenkarki ogromny problem, ponieważ szefem firmy, która wykupiła jej piosenki za 300 milionów dolarów jest Scooter Braun. To menedżer Justina Biebera, Carly Rae Jepsen, Ariany Grande, Zaca Browna, ale i Kanye Westa, z którym od 2009 roku wokalistka jest skonfliktowana. Gdy dekadę temu podczas Video Music Award Taylor Swift odbierała nagrodę, na scenę wbiegł raper i wykrzyczał, że statuetka bardziej należała się Beyonce. Z kolei siedem lat później na albumie Westa znalazła się piosenka Famous, której tekst sugerował, że Swift stała się sławna dzięki mężowi Kim Kardashian. Młoda piosenkarka, która uważa, że na wszystko zapracowała sama, bardzo przeżyła oba wydarzenia, a co więcej oskarżyła menedżera Kanye o podsycanie konfliktu, a także prześladowanie i niszczenie jej kariery.
W wydanym w sieci oświadczeniu Taylor Swift nie kryła załamania faktem, że w jednej chwili straciła prawa do utworów ze swoich pierwszych sześciu płyt (siódma o tytule Lover, której premiera jest przed nami, nie będzie prawnie w rękach Scootera Brauna). Artystka obawia się, że menedżer Westa będzie chciał się na niej mścić. Jak to możliwe? Biznesmen może na przykład wydać składankę The Best Of Taylor Swift w takiej formie, jaka mu się podoba, nie pytając Swift o zgodę… Warto zaznaczyć, że gdyby to piosenkarka chciała sprzedawać album z kompilacją swoich najlepszych hitów, to musiałaby zapytać Scootera Brauna o zgodę.
Swift oskarża Brauna o wiele nieprzyjemnych rzeczy. „Scooter okradł mnie z pracy mojego życia, której nie miałam szansy wykupić. Moje muzyczne dziedzictwo znalazło się w rękach człowieka, który próbował je zniszczyć. To najgorszy możliwy scenariusz. Tak się dzieje, kiedy podpisujesz umowę, mając 15 lat z kimś, dla kogo termin „lojalność” to tylko zapis w kontrakcie. A kiedy ten ktoś mówi, że muzyka ma wartość, to oznacza, że znalazła się ona w rękach osób, które nie miały nic wspólnego z jej powstaniem”, napisała 29-latka na Tumblerze.
Wokalistka w dalszej części posta jeszcze raz wspomniała o żalu, jaki ma do poprzedniego właściciela wytwórni Big Machine - Scotta Borchetty - który „oddał” jej utwory w złe ręce. „Kiedy moje prawa do muzyki zostały w rękach Scotta, wiedziałam, że w końcu je komuś sprzeda, ale nigdy nie myślałam, że będzie to Scooter. On wiedział co robi, oboje wiedzieli. Kontrolują kobietę, która nie chce mieć z nimi do czynienia”, czytamy w emocjonalnym wpisie Swift. Z oświadczenia dowiadujemy się też, że wytwórnia Big Machine tylko w jeden sposób w przeszłości proponowała Taylor odkupienie praw do swoich utworów. Umowa miała jednak wyglądać tak, że za każdą kolejną wydaną w wytwórni płytę, piosenkarka otrzymywałaby prawa do jednego swojego starego albumu. Na to 29-latka nie chciała się zgodzić.
W szeroko komentowanej sprawie wiele gwiazd stanęło po stronie piosenkarki i wyraziło dla niej publicznie wsparcie. Na odważne posty zdecydowali się między innymi Halsey, Cara Delevingne czy Iggy Azalea. W trudnej sytuacji został postawiony z kolei Justin Bieber, który nie chciał kłócić się z Taylor Swift, ale jednocześnie jest on podopiecznym jej nowego szefa, którego wokalistka nienawidzi. Piosenkarz zwrócił się w długim poście do koleżanki z branży. Zaapelował w nim o spokój i dialog. Sam był jednak dość nerwowy... „Co chciałaś osiągnąć, pisząc o tym publicznie w internecie? Wygląda na to, że liczyłaś na sympatię ze strony ludzi i wiedziałaś, iż Twoi fani natychmiast zaatakują Scootera. Wiem na pewno, że zarówno ja, jak i on kochamy Cię. Wydaje mi się, że jedynym sposobem na rozwiązanie tego konfliktu jest komunikacja, a nie przekomarzanie się w sieci”, napisał Justin Bieber na Instagramie i dodał, że ani on, ani jego menedżer nie chcą dla wokalistki źle. Obaj panowie wysyłają dodatkowo w stronę Taylor dużo miłości.
Jak zakończy się ta świeża sprawa? Jeszcze nie wiadomo. Na razie Taylor Swift wyraziła radość, że właściwie w rękach niepożądanej osoby jest na szczęście jej przeszłość, a nie przyszłość. Mimo wszystko mamy nadzieję, że obie strony postanowią ze sobą porozmawiać i kolejne ich oświadczenia będą napisane w znacznie spokojniejszym tonie. Jednocześnie wciąż jesteśmy zszokowani, że wykonawczyni największych radiowych hitów nie ma prawa do swoich utworów… Takie historie miały już jednak miejsce w przeszłości. Ofiarami swoich wydawców stali się miedzy innymi Kesha, Paul McCartney czy Prince.