Tata Dody zachorował na nowotwór. Piosenkarka i jej mama wspierają Pawła Rabczewskiego…
Jaki jest stan jego zdrowia?
W sieci pojawiło się kolejne oświadczenie Dody, w którym wokalistka wyjaśnia, dlaczego musiała zawiesić wszystkie aktywności zawodowe. Wcześniej gwiazda zdradziła, że w jej rodzinie pojawiła się choroba nowotworowa, dziś rano dodała, że poważna sytuacja dotyczyła jej taty. Jak czuje się Paweł Rabczewski. Na szczęście jest pod opieka najlepszych medyków.
Doda o chorobie taty – oświadczenie
W ostatnich dniach wielbiciele Dody wysłali w jej stronę mnóstwo wsparcia. Początek najnowszego posta opublikowanego w mediach społecznościowych, piosenkarka zaczęła właśnie od słów skierowanych do fanów. „Dziękuję Wam za troskę i setki wiadomości wysyłanych codziennie, również od lekarzy z chęcią pomocy”, czytamy na Facebooku gwiazdy. Dalej Dorota Rabczewska zdradziła, jak czuje się pan Paweł. „Mój tata przeszedł poważną operację, dochodzi do siebie i czuje się coraz lepiej. Dzięki czemu i ja staję psychicznie na nogi”, napisała Doda, która wielokrotnie powtarzała w wywiadach, że najważniejsze jest dla niej zdrowie rodziców.
A kiedy artystka powróci do koncertowania i spotkań z fanami? Przypomnijmy, że wykonawczyni piosenki Nie mam dokąd wracać musiała odwołać zaplanowany na 21.03 marca koncert na Torwarze (ten został przeniesiony na 19.05) oraz wiele innych aktywności związanych z promocją najnowszej płyty Dorota. Na szczęście, piosenkarka obiecała, że już za 2 tygodnie wróci do pracy. „Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to zobaczymy się 5.04 na podpisywaniu płyt w Poznaniu. Cieszę się na to spotkanie❤Trzymajcie kciuki”, zakończyła swoje oświadczenie.
Paweł Rabczewski nie jest pierwszą osobą z bliskich Dody, która zachorowała na raka. Wcześniej, ponad 4 lata temu z nowotworem walczyła mama piosenkarki. W 2016 roku artystka opowiedziała, że tę walkę wygrała. „Mama czuje się bardzo dobrze. Minął równo rok od momentu, kiedy przeszła trzy operacje. Ostatnio miała dosyć ważne badania, takie już podsumowujące. Trochę się stresowaliśmy, ale wszystkie badania wyszły dobrze, więc jest fantastyczny moment do świętowania. Na całą rodzinę spłynął spokój, bardzo się z tego wszyscy cieszymy”, mówiła 34-latka Interii.
Rok wcześniej panie udzieliły nam wtedy wspólnego wywiadu. Rozmowę przeprowadziła Krystyna Pytlakowska.
Wywiad Dody i Wandy Rabczewskich z 2015 roku
Diagnoza „nowotwór”... i...?
Wanda Rabczewska: I szok. Straszny szok. Człowiek nie wierzy, mówi: "Niemożliwe. To inni chorują, nie ja". I dopiero gdy czarno na białym widzi wynik, dociera do niego, że nikt nie jest pod ochroną.
Doda: Tym bardziej że mama zawsze mi powtarzała: "Dorotka, ty się niczym nie przejmuj, my nie mamy żadnych obciążeń genetycznych, u nas nikt nie chorował na raka".
Wanda Rabczewska: Rzeczywiście tak było. Zawsze uważałam, że mamy dobre korzenie, dobre geny i że nas straszne choroby ominą. Moja mama ma 88 lat i zawsze była zdrowa.
Często długo nie wiemy, że chorujemy, diagnozę poznajemy dopiero w ostatnim stadium. Pani zareagowała wcześniej. Przeczucie?
Wanda Rabczewska: Nie. Spotkałam na ulicy kolegę lekarza, popatrzył na mnie uważnie i powiedział, żebym wpadła do niego do przychodni, to porobimy wszystkie badania. Spytał: "Kiedy ostatnio się badałaś?". A ja mówię: "Wieki temu". "To tym bardziej wpadnij się zbadać".
Doda: Popatrzył na mamę i tak jakby od razu wiedział, co się dzieje. Mama pewnie machnęłaby ręką, ale obiecała mi, że się przebada, że zrobi to po prostu dla mnie.
Wanda Rabczewska: Nie miałam żadnych zewnętrznych objawów, tylko cały czas byłam zdenerwowana, zrywałam się w nocy, nie mogłam spać, zlewałam się potem. On zobaczył więc moje pobudzenie i to go zaniepokoiło. Niestety, jego podejrzenia się potwierdziły.
Tylko jak powiedzieć bliskim, że cierpimy na chorobę, która może być śmiertelna?
Wanda Rabczewska: Właśnie... Napisałam do Dorotki e-maila, w którym informacje o raku wplotłam pomiędzy inne, w ostatnim zdaniu.
Doda: Akurat wcześniej trochę się poróżniłyśmy. Mama napisała więc: "Dobra, to się już nie kłóćmy! Zresztą właśnie wróciłam od lekarza i okazało się, że mam raka". Poczułam się
tak, jakby ktoś zdzielił mnie czymś w głowę. Nie było czasu na myślenie. Wsiadłam w samochód i po 40 minutach byłam u niej, w Ciechanowie.
Wanda Rabczewska: Dorota przyjechała i natychmiast wzięła sprawy w swoje ręce. Na drugi dzień zabrała mnie do lekarza do Warszawy, profesora, który mnie potem operował. Właściwie zdałam się głównie na nią, bo mąż kompletnie się pogubił.
Doda: Musiałam być silna, stać się ich filarem. Tak naprawdę to ja jedna musiałam zachować zimną krew i panować nad sytuacją. Pamiętam zresztą, że to samo przeszłam przy Nergalu, kiedy dowiedziałam się, że ma białaczkę. Łatwiej mi więc było wszystko zorganizować, zwłaszcza że poznałam środowisko lekarzy i dostałam nawet nagrodę od minister zdrowia.
Czego to był rak?
Doda: Nie pytaj. Ani gdzie mamę operowano. Nikomu tego nie powiemy, to mamy osobista sprawa.
Wanda Rabczewska: Przyczyną tej choroby na pewno był stres. Długo zastanawiałam się, dlaczego ja padłam jej ofiarą. Zaczęłam czytać na ten temat opracowania, artykuły. Porozmawiałam też z osobami ze środowiska medycznego i wszyscy powtarzali, że niestety, długofalowy stres i traumatyczne przeżycia, jakich doświadczałam w ciągu ostatniego półtora roku przed chorobą, mogły być jej przyczyną. Utwierdziła mnie w tym też doświadczona pielęgniarka, która mnie prosiła, żebym się tak nie denerwowała, wiedząc, jaka jestem wrażliwa i pobudliwa. Byłam strzępkiem nerwów.
Doda: Mamę totalnie rozłożył na łopatki program "Na językach". Żyła w wielkim napięciu, odkąd zaczęły pojawiać się reportaże o jej małżeństwie. Miało to zaszkodzić mnie, a dotknęło niewinnych ludzi.
1 z 5
Doda z rodzicami
2 z 5
Doda i Wanda Rabczewska, VIVA!
3 z 5
Doda i Wanda Rabczewska, VIVA!
4 z 5
Paweł Rabczewski jest chory na raka
5 z 5
Doda i Wanda Rabczewska, VIVA!