Reklama

Przykra informacja obiegła internet w niedzielny poranek. W nocy z soboty na niedzielę zmarła słynna polska aktorka. Odeszła w wieku 93 lat. Wokół siebie miała wielu serdecznych ludzi, którzy byli przy niej w jej ostatnich chwilach. Jej bliscy wspominają ostatnie dni Barbary Krafftówny.

Reklama

Ostatnie chwile Barbary Krafftówny

Artystka wielokrotnie mówiła, że pragnie żyć ponad sto lat. Jesienią zeszłego roku jednak zachorowała na COVID-19, który znacząco wpłynął na jej stan zdrowia. Wtedy też zamieszkała w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, gdzie otoczono ją dobrą opieką. Pod okiem lekarzy artystka wyzdrowiała. Wcześniej mieszkała sama w warszawskim Śródmieściu, i planowała tam wrócić, gdy tylko nabierze sił. Niestety, okrutny los pokrzyżował jej plany.

„Super Express” dotarł do znajomych aktorki, którzy w krótkich, acz sugestywnych słowach wyznali, jak wyglądały jej ostatnie chwile przed śmiercią. „Odeszła w pełni świadoma. Do końca była przytomna” - zdradzili.

Czytaj także: Nie żyje Barbara Krafftówna. Aktorka miała 93 lata

MIKOLAJ ZACHAROW/REPORTER

Barbara Krafftówna

Prezes ZASP o relacji z Barbarą Krafftówną

Prezes Związku Artystów Scen Polskich, który poinformował o śmierci artystki - Krzystof Szuster - wspominał o swojej cennej przyjaźni z uwielbianą aktorką.

„Z Basią bardzo blisko związany byłem przez ostatnie 20 lat. Poznał nas wspaniały Witoś Sadowy, nasz przyjaciel. Z Basią nie tylko razem pracowaliśmy, ale też przyjaźniliśmy się. To dla mnie trudny czas, dowiedziałem się w nocy o jej śmierci”, wyznał w rozmowie z „Faktem”. To z nim Barbara Krafftówna nagrała w ostatnich dniach słuchowisko radiowe: „Pod koniec ubiegłego roku nagrałem z Basią jej ostatnią rolę. Było to słuchowisko radiowe pod tytułem „Lepsza”. Basia grała wybitną aktorkę, która walczyła z drugą aktorką o rolę. Tak to zaplanowała, że umarła po swoich ostatnich słowach scenicznych, które brzmiały: „Byłam lepsza”. A ja sobie myślę, że była najlepsza i niech to będzie motto, które może przyświecać jej życiu i osobie. Była po prostu najlepsza”.

W tej samej rozmowie opowiedział także o ostatnich dniach aktorki.

Była niezniszczalna. Do końca miała mnóstwo werwy i ochoczo brała udział w imprezach i happeningach, które organizowałem. Pamiętam, jak przygotowywałem jej benefis w Teatrze Polskim pod tytułem „Casting na Krafftównę”, gdzie wszyscy występowali dla Basi w jej cudownych utworach, z których słynęła. Oświadczyła nam wówczas, że będzie żyła do „trzech kaktusów”. Według Basi „trzy kaktusy” to były trzy "1", czyli 111 lat. Niestety jej się nie udało, nie przewidziała druzgocącej roli COVID-u, który ją mocno osłabił. Ale na COVID nie zmarła. Odeszła w sposób naturalny, do końca była silna. Odeszła wybitna aktorka, ale przede wszystkim niebywale pogodny człowiek, z niesamowitym, dość abstrakcyjnym poczuciem humoru, którym rozbawiała wszystkich” - mówi Szuster.

„Rozmawialiśmy właściwie codziennie. Zawsze bardzo dziękowała, że ją odwiedzam. Do końca swoich dni była bardzo pogodna. Nawet sobie żartowała, gdy trochę na nią pokrzykiwałem, że musi więcej jeść i pić” - wspomniał „Faktowi”.

Czytaj także: Barbara Krafftówna pochowała dwóch mężów i straciła jedyne dziecko. Los nie był dla niej łaskawy

PAP/Andrzej Zbraniecki
Reklama

Barbara Krafftówna, 1979 rok

Reklama
Reklama
Reklama