Reklama

Dla jednych pan Sułek z kultowego słuchowiska, dla innych już na zawsze ordynator z Daleko od noszy, a dla najwierniejszych fanów po prostu utalentowany aktor. Wczoraj w Warszawie zmarł Krzysztof Kowalewski. Artysta, a prywatnie mąż Agnieszki Suchory, miał 83 lata. Choć wciąż nie podano oficjalnej przyczyny śmierci ulubieńca widzów, a jego ukochana zaznaczyła w facebookowym wpisie, że „nie przegrał żadnej walki”, to od kilku lat zmagał się z różnymi chorobami…

Reklama

Krzysztof Kowalewski – na co chorował?

Mimo pięknego, sędziwego wieku, Krzysztof Kowalewski do ostatnich tygodni życia pozostawał aktywny zawodowo. Obdarzał innych swoją energią, poczuciem humoru i ciężko byłoby się domyślić patrząc na niego, jak wiele pobytów w szpitalu ma już za sobą.

Pierwszy raz o kłopotach ze zdrowiem aktora opinia publiczna dowiedziała się w lipcu 2015 roku. Wtedy to magazyn Świat&Ludzie poinformował ustami anonimowego informatora, że (ówcześnie) 78-latek przeszedł skomplikowany zabieg. „Kowalewski przechodzi rehabilitację po niedawnym wszczepieniu endoprotezy stawu biodrowego. Niestety aktor zaczął narzekać na kolana i ból kręgosłupa”, twierdziło źródło gazety i dodawało, że mimo to aktor bardzo chce pracować i już nie może doczekać się kolejnych spektakli. Mimo że doradzano mu zwolnienie zawodowego tempa. Znajoma artysty miała dodać w rozmowie z tygodnikiem, że o zdrowie ukochanego martwi się Agnieszka Suchora. „Żona troskliwie się nim zajmuje. Chcą, by uniknął kolejnej operacji. Ale przy takim trybie życia to nierealne”, czytaliśmy w magazynie.

Screen z czytania online

Rok później, w czerwcu, okazało się, że 79-latek trafił do szpitala w związku z problemami z sercem. „Krzysztof ma poważne problemy z układem krążenia. Wszystko przez tuszę, której mimo starań nie jest w stanie zredukować. Jego serce nie radzi sobie z takim obciążeniem”, mówił znajomy tygodnikowi Na żywo a redakcja dodała, że zaplanowane z udziałem aktora spektakle w Teatrze Współczesnym zostały odwołane.

Chwilę później aktor sam potwierdził w rozmowie z NaTemat, że wykonane przez lekarzy zabiegi uratowały jego życie i zdrowie, ale sprawiły, że ma problemy z poruszaniem się. „Bardzo chętnie bym chodził, ale nie mogę. Nóżka mi szwankuje, boję się, że nie doszedłbym tam, gdzie idzie czoło pochodu”, tłumaczył.

Rok 2020 też niestety przyniósł kolejną konieczną interwencję medyków. W kwietniu ulubieniec publiczności miał trafić to jednej z klinik w ciężkim stanie. „Serce Krzysia po raz kolejny zastrajkowało. Już jest lepiej, ale było bardzo źle”, mówił znajomy artysty w Na żywo. We wrześniu ubiegłego roku – przy okazji wywiadu Krzysztofa Kowalewskiego w Polityce – zobaczyliśmy dawno niewidzianego aktora. Na opublikowanym zdjęciu był zdecydowanie szczuplejszy, niż dotychczas. Towarzyszyła mu też laska, co potwierdziło, że 82-latek musi pomagać sobie nią w poruszaniu się.

Gwiazdor do końca zachowywał jednak pogodę ducha. Przebyte zabiegi i problemy ze zdrowiem obracał w żart. „Operacje, operacyjki, biologicznie się zużywam, na szczęście jeszcze nie do końca, ale to jest w starości najbardziej do dupy. Odpukać, umysł jeszcze domaga, ale też się czasem niepokoję, kiedy nie mogę sobie przypomnieć jakiegoś nazwiska - czy to już?”, mówił w 2014 roku w Wysokich Obcasach. W tym samym wywiadzie opowiedział, czym jest dla niego starość. „Tym, że już niektórych rzeczy nie mogę. I że to tak nagle się stało - jednego dnia jeszcze wszystko jest dobrze, a drugiego tego już nie wolno, tamtego nie wolno”, podkreślał pełny dobrej energii.

Reklama

I właśnie z taką, wczoraj, 6 lutego 2021 roku, w dniu swojej śmierci Krzysztof Kowalewski nas pozostawił…

PAP/Stach Leszczyński
Reklama
Reklama
Reklama