Księżniczka Charlotte poszła do szkoły, w której nie może mieć przyjaciół. Wiemy, dlaczego
I nie wynika to z etykiety rodziny królewskiej
O tym, że księżniczka Charlotte idzie do szkoły, pisały media w całej Wielkiej Brytanii. To nie lada wydarzenie dla całej rodziny książęcej pary Cambridge. Pokazuje nam bowiem, jak szybko ich pociechy rosną! Księżniczka Charlotte do szkoły poszła w towarzystwie brata i dumnych rodziców, którzy chętnie rozdawali uśmiechy. Widać było, że dziewczynka jest nieco onieśmielona, ale z pewnością nie mogła doczekać się pierwszego dnia w szkole. Charlotte rozpoczęła w czwartek 5 września zajęcia w tej samej placówce, co książę George. Niewielu jednak wie, że w szkole obowiązuje zasada, do której muszą stosować się wszyscy uczniowie. W rozumieniu londyńskiej szkoły Thomas's Battersea podstawową zasadą jest bycie uprzejmym. Wydawałoby się, że jest to dość oczywiste, ale mimo to budzi zdziwienie. Dlaczego?
Zasady w szkole księżniczki Charlotte i księcia George'a
Pierwszy dzień w szkole księżniczka Charlotte ma już za sobą. Jedyna córka Kate i Williama od 5 września uczy się w prestiżowej placówce, Thomas's Battersea School. To właśnie tam od dwóch lat chodzi jej starszy brat, książę George. Szkoła ma jednak dość nietypową zasadę - wszyscy uczniowie muszą być wobec się uprzejmi. Co to oznacza? Władze szkoły tłumaczą swoją decyzję tym, że każde dziecko powinno być równo traktowane - nikt nie może się poczuć pominięty i niechciany, a już na pewno mniej lubiany. Mając najlepszego przyjaciela książę George czy księżniczka Charlotte lubiliby kogoś bardziej, a kogoś mniej.
Według zasad placówki nikt nie może być rozróżniany na lepszego bądź najlepszego przyjaciela. Dlatego też, księżniczka Charlotte nie może mieć jednego ulubionego kolegi bądź koleżanki. Wówczas pozostałe dzieci byłyby przez nią, według szkoły, nierówno traktowane. Stąd gdyby książę William i księżna Kate chcieliby zorganizować dla córki lub dla syna przyjęcie urodzinowe, musieliby zaprosić wszystkich kolegów i koleżanki z klasy syna, a nie tylko wybranych.
Czy ta zasada nie ogranicza rozwoju dziecka? Jedni ją popierają, twierdząc że szkoła ma całkowitą rację. Inni sądzą, że brak najlepszego przyjaciela sprawia, że dziecko staje się samotne, a nawet, że nie wykształca się u niego umiejętność nawiązywania głębszych relacji międzyludzkich... A Wy co myślicie?