Małgorzata Kożuchowska pokazała syna! Aktorka zaskoczyła swoich fanów
Jaś skończy w tym roku 6 lat
Od sześciu lat jest dumna matką. Małgorzata Kożuchowska wraz z mężem, Bartłomiejem Wróblewskim, wychowuje syna Jana, który przyszedł na świat 10 października 2014 roku. Aktorka rzadko pokazuje go w mediach społecznościowych, jednak tym razem zrobiła wyjątek. Na InstaStories zamieściła wyjątkową fotografię chłopca. Rozczulił ją widok dziecka leżącego na podłodze w towarzystwie... psów!
Syn Małgorzaty Kożuchowskiej, Jan Wróblewski. Jak wygląda?
Nigdy jeszcze nie pokazała twarzy Jasia i rzadko mówi o nim w wywiadach. Mimo że macierzyństwo było spełnieniem jej marzeń, strzeże prywatności i dzieli się z fanami i internautami jedynie tymi szczegółami życia rodzinnego, które uzna za słuszne.
Oczywiście gdy Małgorzata Kożuchowska decyduje się zamieścić w sieci zdjęcia synka, nie pokazuje jego oblicza. Nie inaczej jest i tym razem, jednak fotografia, którą opublikowała, rozczuliła jej fanów. Jaś, który skończy niebawem sześć lat, śpi na niej na podłodze z rozłożonymi rękami w towarzystwie... psów, które leżą po jego bokach! Widok ten musiał spodobać się aktorce na tyle, że opublikowała ujęcie na swoim InstaStories.
Trzeba przyznać, że jest ono naprawdę wyjątkowe i zabawne!
Małgorzata Kożuchowska: dlaczego zdecydowała się na macierzyństwo tak późno?
Wieść o ciąży aktorki obiegła media na początku 2014 roku. Długo jednak nie pokazywała się publicznie z widocznym brzuszkiem, niemal do momentu porodu ukrywała go. Dlaczego urodziła dziecko dopiero w wieku 43 lat? O tym opowiedziała w wywiadzie dla VIVY! w 2015 roku.
„Miałam szczęście, trafiłam na wspaniałą endokrynolog, panią Katarzynę Jankowską. Okazało się, że wcześniej byłam traktowana bardzo schematycznie. Coś takiego jak „zdrowie” w zasadzie wcześniej w moim życiu nie istniało. (...) Latałam na spektakle, na plan z gorączką, katarem, kaszlem, skrajnie osłabiona. Pani doktor zobaczyła mój zapał, mój optymizm i że w moim życiowym planie nie ma innej opcji. Poddałam się naprotechnologii”, wyznała wówczas.
Jednocześnie zaznaczyła, że nie potępia metody in vitro, choć sama jej się nie poddała. Mimo że długo czekała na zajście w ciążę, pierwsze tygodnie były dla niej wyjątkowo wymagające.
„Na początku nie wierzyłam, że naprawdę trzeba leżeć. Dobra, myślę sobie, bez przesady - przyznaje. - Ale zapytałam lekarkę: „Ale z psami do ogrodu mogę wyjść?”. A ona mówi: „Nie!”. „Do łazienki?”. „Jak już naprawdę trzeba”. (...) Do szesnastej jeszcze jakoś szło. Odwiedzały mnie koleżanki. Czytałam trochę, coś robiłam w komputerze, rozmawiałam przez telefon, ale po szesnastej przychodziło takie zawieszenie i bezczynność”, zwierzała się.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i 10 października 2014 roku na świat przyszedł jej synek Jan Franciszek.