Reklama

W październiku minie 10 lat od kiedy Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell zostali rodzicami Henry’ego Tadeusza. Niestety 1,5 roku po narodzinach syna para rozstała się na dobre, ale hollywoodzki gwiazdor wciąż ma świetny kontakt z 10-latkiem i regularnie płaci alimenty. Aktorka do tej pory nie miała żadnych uwag co do swojego byłego partnera. Aż do teraz…

Reklama

Konflikt między Alicją Bachledą-Curuś i Colinem Farrellem

Alicja Bachleda-Curuś na co dzień mieszka w Los Angeles, ale raz na jakiś czas 36-latka wraz z synkiem odwiedzają rodzinę w Polsce. Dokładnie tak samo będzie w te wakacje. To jednak wygenerowało problem, jak Farrell odbierze Henry’ego na swoją część wakacji. Alicja nie zamierza bowiem lecieć do Ameryki tylko po to, by „przekazać” syna jego ojcu, podczas, gdy planowała, że całe lato spędzi w naszych górach…

Para znalazła jednak wyjście z tej kryzysowej sytuacji. „Alicja nie ma nic przeciwko temu, by jej partner jechał z synem na wakacje. Ale nie wyśle go przecież prywatnym samolotem do taty. Dlatego Colin musi pofatygować się po Henia do Polski. Po wczasach odwiezie syna z powrotem do Alicji. Nie będzie go wiózł ze sobą do USA. Tam mają co prawda opiekunkę, lecz Ala nie wyobraża sobie tak długiej rozłąki”, powiedział Faktowi znajomy gwiazdy.

Przypomnijmy, że Colin stara się, by mieć dobrą relację z synem także dlatego, że dziś szkoda mu straconej szansy na założenie szczęśliwej rodziny. „Potrzebowałem tej lekcji pokory. Czułem, że ściągam wszystkich na dno. Wszystko brałem do siebie. Żyłem wspaniałym życiem, miałem ogromną fortunę, cudowne dzieci, świetną rodzinę, prawdziwych przyjaciół i pracę, która była moją pasją”, mówił aktor z sentymentem podczas targów biznesowych, które odbyły się w styczniu w Irlandii.

Reklama

Wszystkim rodzicom, którzy nie mieszkają na co dzień razem, a jedynie dzielą opiekę nad dziećmi życzymy, by dogadywali się tak dobrze, jak Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell.

Marlena Bielińska/MOVE
ONS
Reklama
Reklama
Reklama