Reklama

Zadał ciosy z zimną krwią czy w akcie szaleństwa? Stefan W. ma za sobą kryminalną przeszłość. Napadał na placówki bankowe w Gdańsku. Teraz usłyszał zarzut zabójstwa po tym, jak prezydent Paweł Adamowicz zmarł po ataku 27-latka w trakcie 27. finału WOŚP. Jego znajomi zdradzili, że zawsze był człowiekiem agresywnym, niezrównoważonym i skłonnym do przemocy. Miał również przyjmować narkotyki i sterydy. Nigdy nie pracował, utrzymywał się ze spadku po ojcu, który zginął w wypadku.

Reklama

Stefan W., zabójca Pawła Adamowicza: kryminalna przeszłość

Stefan W. został 29 maja 2014 roku skazany na karę pozbawienia wolności na pięć lat i sześć miesięcy za cztery rozboje (w tym trzy z użyciem broni). Orzeczenie pierwszej instancji co do wymiaru kary utrzymał zaś Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyrokiem z 5 listopada 2014 r.

Mężczyzna dopuścił się tych ataków rok wcześniej. Miał wówczas zaledwie 21 lat. Jego wspólnik usłyszał wyrok jedynie roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności (Sąd Apelacyjny zmniejszył wymiar kary do jednego roku), ponieważ brał udział tylko w jednym napadzie i w dodatku biernie.

„W dniu 8 maja 2013 roku w Gdańsku zaatakował oddział SKOK Piast i ukradł 2580 zł; w dniu 15 maja 2013 r. w Gdańsku posługując się bronią palną w postaci rewolweru alarmowego zaatakował SKOK Stefczyka i ukradł 6000 zł; w dniu 31 maja w Gdańsku zaatakował ponownie SKOK Stefczyka i ukradł 4000 zł; w dniu 12 czerwca 2013 roku w Gdańsku zaatakował oddział Credit Agricole i ukradł ponad 2500 zł. Ataki te doprowadziły pracowników oddziałów banków do rozstroju zdrowia typu depresyjno – lękowego”, mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską osoba związana ze śledztwem.

Jak zeznał Stefan W., zrobił to, ponieważ potrzebował pieniędzy na jedzenie, taksówki oraz grę w kasynie, jak również wakacje na Wyspach Kanaryjskich.

Karę więzienia odbył w całości od czerwca 2013 do grudnia 2018 roku. Jeszcze przed wyjściem na wolność miał komuś powiedzieć, że zamierza się zemścić.

„Komuś mówił, że nie powie, ale że zrobi coś bardzo złego po wyjściu z więzienia”, powiedziała anonimowo osoba, która go zna w Czarno na białym TVN24.

Stefan W., zabójca Pawła Adamowicza: dzieciństwo, młodość, skłonność do agresji

Dziennik Bałtycki w materiale Szymona Zięby, Doroty Abramowicz i Jacka Wiercińskiego przytacza wypowiedzi kolegów Stefana W. i osób, z którymi spędzał niemal od dziecka wolny czas. To, co powiedzieli, mrozi krew w żyłach.

„To jest chłopak, który od zawsze miał nierówno pod sufitem, był niezrównoważony i trzeba było na niego uważać. Już jako nastolatek zdarzyło się, że bez powodu rozbił koledze na głowie szklaną butelkę. Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi i chętnie się tym chwalił, mówił o tym, jak fajnie jest spuścić komuś wp..dol”, podkreślił w rozmowie z dziennikarzami mężczyzna z Oliwy, jego znajomy od ponad dekady.

Dodał również, że mężczyzna już po zatrzymaniu przez policję odgrażał się, że dokona zemsty na tych, którzy przyczynili się do zamknięcia go w więzieniu.

„Lubił tzw. dziesiony: potrafił, idąc ulicą, zobaczyć kobietę odchodzącą od bankomatu albo wychodzącą z banku i wyrwać jej torebkę czy na ulicy wyrwać komuś z ręki telefon komórkowy. Nie ukrywał, czym się zajmuje. Na forach w internecie chwalił się nawet, że obrobił bank i wyjeżdża na wakacje. Śmieszy mnie, że policja przy napadach na banki tak długo go rozpracowywała, kiedy wszyscy wokół wiedzieli. Wiem, że dostał łomot przy zatrzymaniu za tę sprawę. Później niejednokrotnie mówił: „pozabijałbym wszystkich, którzy mnie wpakowali do pierdla”. On tego nie mówił „dla jaj”, tylko na poważnie”, twierdzi mężczyzna.

Zaznaczył także, że Stefan W. „umiał posługiwać się nożem”, „był fanatykiem broni” (używał wykrywacza metali, by w trakcie wycieczek po lesie znaleźć takową), miał mieć obsesję na punkcie swojej sylwetki (w pewnym momencie miał wyciskać nawet 190 kilogramów przy 90-ciu kilogramach wagi, ćwiczył głównie w małej amatorskiej siłowni, którą urządził w piwnicy kamienicy, w której mieszkał). Ćwiczenia na siłowni wspomagał przyjmowaniem sterydów. Znajomi 27-latka twierdzą również, że brał narkotyki, w tym amfetaminę.

Miał również skłonność do hazardu, wolny czas miał najchętniej spędzać w salonach gier z automatami, zwanych „siódemkami”. W programie Czarno na białym, wyemitowanym na antenie TVN24, powołano się na doniesienia portalu trojmiasto.pl, który w 2013 roku podał informację, że Stefan W. posiadał wykształcenie podstawowe, nigdy nie pracował i miał utrzymywać się ze spadku po zmarłym w wypadku ojcu.

Jego matka i rodzeństwo uchodzą wśród znajomych Stefana W. i sąsiadów za normalnych, zwykłych obywateli, bez skłonności do agresji lub uznawanych za patologiczne zachowań. Natomiast 27-latek, co zauważają jego znajomi, po wyjściu z więzienia był wyraźnie inny, bardziej niespokojny, pełen negatywnych emocji i agresywnych odruchów.

„Widziałem go jeszcze przed świętami w Oliwie. Na pewno zmieniło go więzienie czy raczej siedzący tam ludzie. Zachowywał się dziwnie, nienaturalnie, tak jakby nie był do końca obecny. Wyglądał, jakby był świeżo naćpany. Nie panował nad swoimi ruchami, wzrok mu uciekał”, twierdzi jego kolega w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.

Stefan W. i jego rodzina otrzymali mieszkanie od zmarłego prezydenta Pawła Adamowicza?

Stefan W., według informacji gazety, mieszkał z rodziną w lokalu komunalnym na pierwszym piętrze jednej z kamienic w Gdańsku Oliwie. Co ciekawe, W. otrzymać je mieli od... zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza. Wcześniej miał mieszkać w nim mężczyzna, będący alkoholikiem, który został eksmitowany.

„Rodzina państwa W. wprowadziła się tutaj przed dziesięcioma, a może i nawet więcej laty. Grzeczni? Jeden mówi dzień dobry, drugi nie. Który konkretnie, nie wiem. Bardzo są do siebie podobni i właściwie nie wiem, czy bym tego Stefana rozpoznała. Matka bardzo uprzejma. Nigdy bym jednak nie przypuszczała, że któryś z nich zrobi coś takiego. Jesteśmy w szoku”, podkreśla jedna z sąsiadek.

27-latek ma prawdopodobnie dwie siostry i pięciu braci. Ich ojciec zginął w wypadku samochodowym niedaleko miejsca zamieszkania, matka utrzymywała więc dzieci sama. Jakiś czas temu wyprowadziła się podobno z mieszkania wraz z córkami. Zostali w nim tylko jej synowie. Nie sprawiali większych problemów, może czasami zachowywali się głośno.

Czy Stefan W. jest chory psychicznie i ma zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną?

„Istnieją, na podstawie materiałów, które zostały już zgromadzone, wątpliwości co do stanu poczytalności podejrzanego. Stąd też zostanie on poddany badaniom przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów”, wyjaśniał mediom już po śmierci Pawła Adamowicza Krzysztof Sierak, zastępca prokuratora generalnego, który nadzoruje prowadzone w tej sprawie śledztwo.

To o tyle ciekawe, że przed wyrokiem, który zapadł w 2014 roku, Stefan W. był badany przez biegłych, w tym psychiatrę. Wówczas nie stwierdzono u niego żadnych zaburzeń ani upośledzenia umysłowego.

„Początkowo Stefan W. przebywał w Areszcie Śledczym w Gdańsku, gdzie otrzymał status niebezpiecznego więźnia. Pobyt w więzieniu przebiegał bez większych problemów. Niedługo później trafił do Zakładu Karnego w Malborku. I tam zaczęły się jego problemy z psychiką. Był leczony psychiatrycznie z powodu zaburzeń zachowania i emocji oraz specyficznych zaburzeń rozwoju. Przebywał na obserwacji sądowo – psychiatrycznej”, twierdził informator Wirtualnej Polski.

W związku z tym został skierowany na Oddział Psychiatrii Sądowej w Areszcie Śledczym w Szczecinie., w którym przebywał od lutego do kwietnia 2016 roku. W trakcie pobytu tam zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną, po czym zastosowano leczenie farmakologiczne oraz terapię.

„Po uzyskaniu poprawy Stefan W. został skierowany do leczenia ambulatoryjnego. Po kilku miesiącach odmówił przyjmowania leków, ale według lekarzy, był w dobrym stanie psychicznym”, twierdzi źródło portalu.

Informacje te potwierdziły również osoby związane ze śledztwem w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Reklama

O problemach psychicznych Stefana W. mówią także jego znajomi. Miał leczyć się psychiatrycznie od dziecka. W innych publikacjach można przeczytać, że także po wyjściu z więzienia, które nastąpiło 8 grudnia 2018 roku, został zobowiązany do dalszego leczenia i przyjmowania leków, jednak je przerwał

Facebook/Stefan W
Facebook @Stefan W.
Reklama
Reklama
Reklama