Śmiertelnie otruł siebie i swojego 4-letniego synka! Wszystko miało miejsce w sali zabaw...
35-latek miał prokuraturskie zarzuty...
Aż trudno uwierzyć, w to co wydarzyło się w jednej z sali zabaw na warszawskim Bemowie. 35-letni ojciec najprawdopodobniej popełnił rozszerzone samobójstwo. Tomasz M. nie tylko otruł siebie, ale i swojego 4-letniego synka, Arturka. Tuż po tragedii okazało się, że matka dziecka, Justyna kilka dni wcześniej była w programie TVN Uwaga!, gdzie opowiadała o niebezpiecznym partnerze!
Tragedia na Bemowie
„Jak mam dać syna człowiekowi, który trzy razy wchodził z nim na dach?”, brzmi pytanie matki, która na kilka dni przed tragedią wystąpiła w programie TVN-u. Justyna opowiadała o mężu, który nęka ją i dzieci. 35-latek miał wobec tych czynów postawione nawet zarzuty prokuratorskie. Kobieta była w trakcie rozwodu z mężczyzną. Ten mógł się z nimi widywać. Spotkania do momentu wyemitowania przez stację reportażu odbywały się bez obecności kuratora, jednak po „opiekun” został przydzielony.
Koszmar zdarzył się kilka dni po emisji odcinka z udziałem kobiety. 35-latek zabrał dwójkę swoich dzieci: 6-letnią córkę i 4-letniego syna do sali zabaw. W pewnym momencie oddalił się z chłopcem do łazienki, gdzie nieprzytomnych znaleźli ich: pracownik sali oraz obecny na miejscu prokurator, który miał pilnować ojca. 35-latek z synem trafili do szpitala. Mężczyzna najprawdopodobniej zażył jakąś truciznę, którą również podał dziecku. Nie udało ich się uratować.
Rodzice dzieci nie mieszkali razem, byli podczas rozwodu. W maju tego roku sąd rodzinny zdecydował, że Artur i Kornelia będą mieszkać z matką. Dzieci były wielokrotnie porywane przez ojca, jednak matka nie była w stanie tej ilości zliczyć.
„Nie jestem wariatem. Nie jestem człowiekiem, który mógłby zrobić coś sobie, albo dziecku. Nie jestem osobą, która może robić skrajne rzeczy”, mówił w programie Uwaga! 35-latek.
„Czułam, że to się stanie, mówiłam, ale nikt mi nie wierzył”, powiedziała po tragedii Justyna w Super Expressie.