Słyszał, jak sędzia skazuje jego ojca na śmierć. Tragedia odcisnęła na Pawle Wawrzeckim bolesne piętno
O tej sprawie mówiła cała Polska
Dzieciństwo i dorastanie Pawła Wawrzeckiego było pełne zakrętów i trudności. Gdy miał dwa lata, jego rodzice postanowili się rozwieść. Opiekę nad malcem miała sprawować matka, ale z czasem oddała go jednak byłemu mężowi. W wieku 15 lat na przyszłego aktora spadła kolejna pełna cierpienia wiadomość. Jego tata Stanisław Wawrzecki w wyniku przegranego procesu został powieszony przez władze PRL. Rodzina mężczyzny wywalczyła sprawiedliwość dopiero w 2004 roku. Oto kulisy tej okrutnej historii…
Kim był Stanisław Wawrzecki? Proces dot. afery mięsnej
Ojciec aktora przez lata sprawował funkcję dyrektora Miejskiego Przedsiębiorstwa Handlu Mięsem w Warszawie. Choć mężczyźnie dobrze się powodziło, wiosna 1964 roku obróciła jego życie w koszmar. Gdy na lotnisku Okęcie opuścił samolot lecący z Węgier, zatrzymali go milicjanci. Stanisław Wawrzecki nie wiedział jeszcze, że stanie się ofiarą rządzących… Od razu został przewieziony do więzienia przy ulicy Rakowieckiej, gdzie czekał na dalszą kolej rzeczy…
Czytaj także: Zbigniew Cybulski był gwiazdą, jakiej wcześniej w Polsce nie było. Zginął tragicznie w wieku 40 lat
Wkrótce cała Polska dowiedziała się, że ojciec Pawła Wawrzeckiego został oskarżony o bycie „mózgiem” afery nazwanej mięsną. Mowa o tym, że według władz komunistycznych dyrektor przyjmował łapówki od kierowników sklepów mięsnych. Tylko, czy kara śmierci była stosowna w przypadku tego rodzaju ewentualnych przewinięć? „Wystarczy jak powiesimy paru aferzystów, a afery gospodarcze się skończą", miał mówić o drugim dnie sprawy Władysław Gomułka…
Gdy w Polsce brakowało mięsa, a poniedziałki ogłoszono w sklepach i restauracjach bezmięsnymi, należało znaleźć winnych sytuacji ciągłego braku towaru. Jednocześnie produkowano jego nadwyżki, które bez rejestrowania w systemie sprzedawano pod ladą. Zyskami dzielono się z wpływowymi osobami. Po donosie pracownika Miejskiego Przedsiębiorstwa Handlu Mięsem, w którym zostały zawarte słowa: „U nas wszyscy kradną”, powołano specjalną grupę, która miała rozwiązać głośną aferę. Choć w nielegalny obrót mięsa zamieszani byli pracownicy Sanepidu, milicjanci i urzędnicy – w sumie 500 osób - winnego należało znaleźć przede wszystkim na wysokim szczeblu samej firmy.
Trzy dni po aresztowaniu Stanisław Wawrzecki przyznał, że przyjmował łapówki od ponad 100 kierowników sklepów mięsnych – w sumie około 3 i pół miliona złotych. Choć na ławie oskarżonych w procesie, prowadzonym przez surowego sędzię Romana Kryże. zasiadło jeszcze 4 innych dyrektorów MPHM, to właśnie ojciec aktora stał się publicznym wrogiem numer jeden.
Stanisław Wawrzecki, listopad 1964, sąd w Warszawie
Ojciec Pawła Wawrzeckiego - wyrok śmierci. Konsekwencje
15-letni wówczas Paweł Wawrzecki przyglądał się na salach sądowych temu, jak cierpiał jego ojciec. Myślał on, że w najgorszym wariancie zostanie skazany na karę więzienia. Drugiego lutego 1965 roku sąd powiedział jednak, że inni dyrektorzy MPHM zostaną wysłani za kraty, a Stanisław Wawrzecki ma zostać stracony przez powieszenie. „Wrzód na organizmie zdrowego społeczeństwa musi być wypalony do korzeni”, pisano w uzasadnieniu.
Taki obrót spraw był szokujący. Oskarżony zemdlał, a w kolejnych tygodniach osiwiał. 19 marca 1965 roku strażnicy więzienni przy ulicy Rakowieckiej zaprowadzili go w miejsce w szubienicą i tak wykonano polecenie władz PRL.
Czytaj także: Zbigniew Cybulski był gwiazdą, jakiej wcześniej w Polsce nie było. Zginął tragicznie w wieku 40 lat
Sytuacja odcisnęła na 15-letnim Pawle Wawrzeckim bolesne piętno. „Byłem na ostatnim słowie taty w sądzie. Bronił się, prosił o zrozumienie, że odpracuje...”, opowiadał Gazecie wyborczej. Rodzinie aktora skonfiskowano też cały majątek oraz odmówiono prawa do godnego pogrzebu.
Chwilę potem nastolatek spotykał się ze społecznym ostracyzmem. Wytykano go palcami, zyskał łatkę „syna skazańca”. Koniec końców był zmuszony zmienić szkołę. Z liceum przeniósł się do technikum. „Nikt w szkole nie potrafił znaleźć się w tej sytuacji. Jeden z profesorów przechodząc korytarzem, powiedział nawet: „O, Wawrzecki, syn tego złodzieja”, wspominał.
Po latach Pawłowi Wawrzeckiemu udało się oczyścić imię ojca. W 2004 r. Sąd Najwyższy uchylił wyrok wydany przez władze PRL i umorzył postępowanie. „Ojciec nie był kryształowym człowiekiem. Ale na pewno nie zasługiwał na bestialską śmierć”, podkreślał jakiś czas temu Paweł Wawrzecki w reportażu „Paragraf 148 - Kara śmierci. Mięso". Rodzinie aktora wypłacono 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia.