Reklama

Reklama

Trzy filmowe części perypetii Bridget Jones to jedne z najzabawniejszych i wzruszających komedii romantycznych. Historia nieidealnej bohaterki i jej miłosnych wyborów nadal bawi do łez, a szczególnie jedna niezapomniana scena…

Kultowe sceny z filmów o Bridget Jones

„Dziennik Bridget Jones” to historia miłosnego trójkąta, ponieważ główna bohaterka (Renee Zellweger) długo nie wie, czy wybrać względy zachowawczego Marka Darcy’ego (Colin Firth) czy podrywacza Daniela Cleavera (Hugh Grant). W kulminacyjnym momencie filmu dochodzi między nimi do bójki o Bridget. Walka nie jest jednak drastyczna, a niesamowicie zabawna! Jakie są kulisy jej powstania? Dlaczego bójka dwóch dorosłych mężczyzn została nagrana w tak parodiowy sposób?

Kadr z filmu

Okazuje się, że wcale nie była ona reżyserowana przez choreografa sztuk walk. Odtwórcy głównych ról zdecydowali, że jako doświadczeni aktorzy poradzą sobie i sami zaimprowizowali walkę! Kaskaderzy pomogli im jedynie w momencie wyskakiwania przez okna i rozbijania szyby.

Filmweb

Przy okazji premiery trzeciej części cyklu „Dziecko Bridget Jones” zostali zapytani w wywiadzie o tę pamiętną scenę:

– Rozwiejmy wszelkie wątpliwości, Colin: Czy ty i Hugh Grant rzeczywiście rzuciliście się przez okno?

Colin Firth: Nie, cała to scena to byliśmy my oprócz okna.

– Nie pozwolili wam tego zrobić?

Colin Firth: Nie, nie pozwoliliby. Tego typu sprawy są związane z ubezpieczeniem. Ale kaskaderzy byli naprawdę mało zaangażowani w kręcenie tej sceny, ponieważ ja i Hugh zbuntowaliśmy się przeciwko temu pomysłowi. Byli tam, żeby nam powiedzieć, jak to zrobić profesjonalnie, pokój aż kipiał od testosteronu. A ja pomyślałem „ostatnią bójkę mieliśmy może w wieku 7 lat na placu zabaw i walka, którą będziemy mieć teraz prawdopodobnie będzie wyglądać tak samo”. Więc byliśmy dwoma bardzo, bardzo wściekłymi i bardzo przestraszonymi facetami, którzy chcą sobie nawzajem zrobić krzywdę, ale tak, żeby samemu nie oberwać... Więc to nie było wyreżyserowane – ja i Hugh walczyliśmy, jakbyśmy to naprawdę zrobili.

Twórcy zachęceni sukcesem pierwszej części, w jej kontynuacji „Bridget Jones: W pogoni za rozumem” postanowili umieścić podobną scenę. Tym razem jest jeszcze efektowniej, ponieważ w trakcie bójki panowie wpadają do fontanny! Jak wyglądały kulisy tym razem?

– Jak długo trwała ta scena? Czy to było jedno ujęcie?

Colin Firth: Och nie, nie było. Prawdę mówiąc, to był jeden z bardziej wymagających dni, jeśli to w ogóle był jeden dzień - myślę, że mogły być dwa. Było wtedy bardzo zimno. Naprawdę. To był listopad, był może 1 stopień na plusie i woda była lodowata. Niestety w Hyde Parku nie można stawiać przyczep, ale zrobili dla nas wyjątek na małą przyczepę, więc Hugh i ja mieliśmy garderobę bardzo blisko, co wiele dla mnie znaczyło. Nie będę zdradzał szczegółów, bo nie chcę nikogo martwić, ale kiedy wychodzi się w wody, jest naprawdę niebezpiecznie zimno.

Nie możesz przebrać się w suche ubrania, bo zaraz znowu trzeba wejść do zimnej wody. Dlatego zrobili dla nas specjalny ciepły zbiornik, mały basen, a w którym leżeliśmy kompletnie ubrani w garnitury i piliśmy gorącą herbatę między ujęciami. Nie wiem jak długo to trwało, ale szczególnie przebieranie się potem było brutalne.

Reklama

Zobacz także: Wycięta scena z „Titanica” była nie na miejscu? James Cameron zrezygnował z czarnego humoru w swoim dziele

Reklama
Reklama
Reklama