Reklama

Sara Boruc doświadczyła bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Gdy wraz ze swoim kilkumiesięcznym synkiem Noah chciała wejść do jednej z poznańskich restauracji, została wyproszona przez jej pracownika. Żona Artura Boruca postanowiła skomentować to zdarzenie za pośrednictwem swoich social mediów. Na Instagramie Sara Boruc opowiedziała o przykrym incydencie. „Więcej już tam nie pójdę”, mówi oburzona.

Reklama

Sara Boruc nie wpuszczona do restauracji

Sara Boruc wraz z synkiem i siostrą chciała wejść do jednej z poznańskich restauracji. Jak sama opisuje sytuację, nagle podszedł do nich pracowników i zwrócił im uwagę na kartkę naklejoną na drzwiach wejściowych. Okazuje się, że jakiś czas temu w tym konkretnym miejscu wprowadzono zakaz wstępu dzieci do lat sześciu. Sara Boruc nie wiedziała jednak o tym rozwiązaniu i była nim nieco zaskoczona. Całą sytuację postanowiła skomentować na Instagramie.

„Słuchajcie, jakie jaja! Poszliśmy po prostu do knajpy na Papavero w Poznaniu i – wnosimy wózek, siostra pomogła mi wnieść wózek – i pan podchodzi do nas i mówi: przepraszam, czy przeczytały panie karteczkę, która jest na drzwiach przyklejona?”, opowiada. Żona Artura Boruca dodaje, że po rozmowie z obsługą faktycznie spostrzegła, że na drzwiach zamieszczono symbol przekreślonego wózka z informacją, że do lokalu nie mogą wchodzić dzieci do szóstego roku życia. Sara wraz z siostrą i swoim kilkumiesięcznym synkiem musiała opuścić restaurację.

„Pierwszy raz z czymś takim się spotykam, a byłam w różnych knajpach na całym świecie. Bardzo muszą się cenić i bardzo dobrze musi im biznes iść skoro sobie na coś takiego pozwalają. Słabe na maksa. Buu, więcej już tam nie pójdę”, mówi oburzona.

Zdania w kwestii wydarzenia, jakie spotkało gwiazdę są jednak podzielone. Jedni twierdzą, że faktycznie zakaz jest dość dziwny, kontrowersyjny i dla wielu w pewien sposób obraźliwy. Druga grupa zauważa, że Sara Boruc mogła dokładniej poczytać o miejscu, w którym planowała zjeść posiłek. O polityce poznańskiej restauracji głośno zrobiło się w ubiegłym roku. Wówczas wprowadzono tam zasadę wpuszczania do lokalu dzieci tylko powyżej szóstego roku życia.

„Jak powszednie wiadomo – od 18 lat uchodzi za restaurację idealną na spotkania biznesowe oraz lokal na specjalną okazję, w którym w kameralnych i komfortowych warunkach można spędzić czas, delektować się naszą kuchnią. Nie posiadamy menu dziecięcego, kącika dla maluchów, nie korzystamy także z usług animatorek/ów” – podkreślili restauratorzy w oświadczeniu, które w ubiegłym roku pojawiło się na ich Facebooku.

Jak twierdzą przedstawiciele restauracji, do wcielenia w życie zakazu wprowadzania wózków dziecięcych do lokalu podyktowane było względami bezpieczeństwa: „Zdajemy sobie sprawę, że każda sytuacja jest inna, każde dziecko i rodzic także. Jednak dla usprawnienia naszej pracy, bezpieczeństwa i komfortu Gości… zapraszamy do Papavero wszystkich powyżej 6 roku życia. Zakaz wprowadzania wózków dziecięcych również podtrzymujemy. Wyjątkiem mogą być rezerwacje grupowe, ale tylko i wyłącznie po wcześniej konsultacji tematu z obsługą”, mieliśmy okazję przeczytać. Sytuacja jest jednak dość nietypowa, a liczba lokali, które zakazują przychodzenia z dziećmi jest niewielka. A Wy, co myślicie o tym, co spotkało Sarę Boruc?

Instagram @mannei_is_her_name
Sara Boruc/Instastories @mannei_is_her_name
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama