Reklama

Uchylenia wyroku sądu pierwszej instancji domagała się m.in. rodzina zmarłej Ewy Tylman. Apelacja przyniosła skutek: sąd drugiej instancji uchylił zapadłą w kwietniu zeszłego roku decyzję, według której Adam Z. został uniewinniony od zarzutu zabójstwa w zamiarem ewentualnym. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia. Orzeczenie jest prawomocne.

Reklama

Sąd apelacyjny uchylił wyrok sądu pierwszej instancji

Sędzia Marek Kordowiecki z Sądu Apelacyjnego w Poznaniu uzasadnił, że „Adam Z. doskonale wiedział, co stało się z Ewą Tylman”. Wskazał m.in. na zachowanie mężczyzny tuż po tragedii i nazwał je „irracjonalnym”. Podkreślił również, że kolega zmarłej był poddenerwowany, gdy ponownie zjawił się na terenie objętym monitoringiem. W jego odczuciu „oskarżony doskonale wiedział, że Ewa Tylman znalazła się w rzece. Wynika to przecież wprost z jego wyjaśnień (…) To, że powiedział, że znaleźli się po prawej stronie mostu absolutnie nie dyskredytuje tych jego wyjaśnień”, podkreślił.

W jego odczuciu zachowanie mężczyzny diametralnie zmieniło się po tragicznym zdarzeniu nad Wartą.

„Te dowody to są pewne oczywiście poszlaki, a jednocześnie te przesłanki wskazują wprost na to, że Adam Z. doskonale wiedział, co stało się z Ewą Tylman”, mówił Marek Kordowiecki, którego cytuje serwis Polsatnews.pl.

Sędzia przypomniał jednocześnie, że „akt oskarżenia, jaki został w tej sprawie skonstruowany i wniesiony do sądu pierwszej instancji, w którym zarzuca się oskarżonemu Adamowi Z., że doprowadził do śmierci Ewy Tylman poprzez dopuszczenie się zabójstwa (…), został skonstruowany na zeznaniach trzech świadków i tylko trzech świadków; osoby te są funkcjonariuszami policji”, wyjaśnił.

Zwrócił również uwagę na jeden z kluczowych dowodów, na którym opiera się akt oskarżenia. Chodzi o notatkę policyjną, w której przytoczono rozmowę z Adamem Z. Mężczyzna miał w niej opisać okoliczności śmierci Ewy Tylman.

„Ta notatka znajduje się w aktach sprawy - i nagle tego samego dnia zostaje przesłuchanych troje świadków, policjantów - autorów tejże notatki”, mówił.

Podkreślił, że dokument nie może zastąpić w myśl art. 174 kpk wyjaśnień oskarżonego i jest objęty zakazem dowodowym.

„W ogóle nie można jej brać pod uwagę przy rozpoznawaniu sprawy jako materiału dowodowego (…) zeznania tych policjantów miały na celu nic innego, jak tylko obejście zakazu dowodowego”, stwierdził.

Dodał, że w tym kontekście „nie ma żadnego dowodu, ale to dosłownie żadnego dowodu, który by mógł wskazać, że Adam Z. dopuścił się zabójstwa w sposób opisany przez prokuratora w akcie oskarżenia”.

Ocenił jednocześnie, że „nie ulega wątpliwości, że co najmniej - ale to co najmniej - oskarżony powinien odpowiadać za nieudzielenie Ewie Tylman pomocy w tej sytuacji, w jakiej ona się znalazła, kiedy o zimnej porze wpadła do rzeki Warty (...) Zamiast wówczas zadzwonić do służb ratunkowych 112, a nie do swojego partnera - ta sytuacja mogła być rzeczywiście zupełnie inna”.

Ojciec zmarłej Ewy Tylman jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy nie ukrywał, że liczy na wyrok skazujący Adama Z.

„Spodziewałem się, że zostanie ukarany za nieudzielenie pomocy. A tu nic. (…) Jedyna kara w mojej opinii to dożywocie”, podkreślał.

Natomiast adwokat oskarżonego Adama Z. w rozmowie z przedstawicielami mediów zaznaczył, że robi, co może, by w tej sytuacji wspierać mężczyznę. Ma on m.in. problem ze znalezieniem pracy.

„Staram się opiekować Adamem, dawać mu wsparcie psychiczne, rozmawiać. Nie może znaleźć pracy, jest napiętnowany w środowisku”, ujawnił.

Zaginięcie Ewy Tylman

Tę sprawę śledziła cała Polska. Pierwsze doniesienia o zaginięciu Ewy Tylman obiegły media w listopadzie 2015 roku. Po raz ostatni była widziana w towarzystwie kolegi w nocy z 22 na 23 listopada około godziny 3.20 przy ulicy Mostowej przed mostem Rocha. Jej ciało wyłowiono z Warty w lipcu 2016 roku. Proces Adama Z. toczył się w Poznaniu od stycznia 2017 roku. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, odmówił składania zeznań, odpowiedział jedynie na pytania obrony. Twierdził, że nie pamięta, co działo się po opuszczeniu klubu, zaś do złożenia wcześniejszych wyjaśnień, które mogły go obciążać, został zmuszony przez policjantów.

W kwietniu 2019 Sąd Okręgowy uniewinnił mężczyznę. „Uzasadniając orzeczenie sędzia Magdalena Grzybek wskazała, że "w ocenie sądu materiał dowodowy zgromadzony w sprawie nie pozwolił na przyjęcie, by oskarżony Adam Z. dopuścił się popełnienia zbrodni zabójstwa Ewy Tylman w sposób opisany w akcie oskarżenia, ani w jakikolwiek inny sposób przyczynił się do jej śmierci", pisze Polsatnews.

Jak dodała wówczas sędzia Grzybek, „z materiału dowodowego nie wynika również, kiedy i w jakich okolicznościach Ewa Tylman znalazła się w rzece, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy ktoś przyczynił się do jej śmierci”.

W opinii sędziny nie można było również zmienić kwalifikacji czynu na przestępstwo „nieudzielenia pomocy” Ewie Tylman.

Ewa Tylman zaginęła w nocy w listopadzie 2015 roku nad Wartą w Poznaniu przy ulicy Mostowej:

East News

Ciało Ewy Tylman wyłowiono z Warty w lipcu 2016 roku:

Reklama

PRZEMYSLAW SZYSZKA / SE / EAST NEWS

Reklama
Reklama
Reklama